19

717 78 38
                                    

Był kimś, kogo potrzebował i epitafium dla ich miłości nie było już potrzebne. Może napisane ono mogło być wiele lat temu, gdy byli razem w sejmie?

Teraz budząc się i widząc ukochaną twarz czuł, że nie musi się ukrywać.
Na codzień nie był zmuszony karcić się za myśli, które sprawiały mu radość.
Przy nim mógł przyznać się do najgłębszych uczuć i emocji.
Kochał go.
Miał kogoś, na kim mógł polegać.


Od dawna nie darzył żadnej osoby takim uczuciem. Miłością dażył matkę, przyjaciół, ale to była inna miłość.
Nie było to kochanie, przez które nie mógł żyć bez nich, chciał ich smakować bez przerwy i mógł dzielić się z nimi swoimi myślami.
O byłym parterze już nie myślał. Zdarzało się raz na jakiś czas, zastanowił się co u niego, ale robił to coraz rzadziej.
Przestał też myśleć o tym, że to był jakkolwiek zły wybór. Miał nadzieję, że Krzysztof coraz bardziej będzie się przekonywał do ukazywania tego, co czuje i przestanie się wstydzić. Zaobserwował przez ten czas, że jest to na dobrej drodze.


Karina nie chciała wiedzieć go na oczy. Była nim obrzydzona i dalej próbowała przestać go kochać.
Media nie dowiedziały się o niczym. Wszyscy nadal myśleli, że są małżeństwem. Miała nie podawać powodu rozwodu, nie chciała większej afery niż sam rozwód. Może dalej ta miłość kazała jej nie karać go bardziej za tą okropną rzecz. Przecież już był gejem, to wystarczająca kara.
Ostatnio myślała nad jednym facetem z jej firmy, z którym bardzo się lubiła. Podejrzewała go o podrywanie jej, ale ze względu na męża nie reagowała. Jednak po tym związku chciała dać sobie czas i nie wchodzić od razu w nowy, bo bała się, że kogoś zniszczy. Nie wykluczała jednak tego przystojnego, inteligentnego faceta, który był nią wyraźnie zainteresowany.



Krzysztof, ale Śmiszek, wynajął mieszkanie dość oddalone od swojego byłego partnera. Nie wykluczał dalszej pracy w Sejmie po stronie Lewicy. Chciał udzielać się tak samo mocno. Robił to.
Od jakiegoś czasu mieszkał sam, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. Jeździł też częściej do rodziców, spotykał się ze znajomymi. Nie narzekał, choć czasem doskwierała mu samotność i chęć powrotu do domu, w którym ktoś na niego czekał.
A jak się czuł po swoim wyborze? Był szczęśliwy.




A nasza para żyła długo i szczęśliwie. No może nie aż tak jak w bajkach, bo tam nie było zaciętej walki między Lewicą a Konfederacją, ale coś podobnego.
Odnaleźli się nawzajem, a to jest jedna z najważniejszych rzeczy.








************************************

PRZEPRASZAM Z CALEGO SERCA że nie było rozdziału. Jeszcze finałowego dżizas. Po prostu nie miałam weny lub czasu, to drugie częściej.
Więc to był ostatni rozdział. Chciałabym tu podziękować za tak miły i bardzo duży odbiór. Kocham Was i wasze komentarze matulu.
A sama książka ma już prawie 5,5k wyświetleń! K o c h a m W a s.
Co jakiś czas mam nowe powiadomienia o tym, że ktoś tą książkę znalazł.
Na początku byłam - tak szczerze - nastawiona specyficznie do napisania tego, ale stwierdziłam, że to zrobię. I zrobiłam. I się cieszę.
To była jedna z najbardziej popularnych rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłam w Internecie. Raczej nie będę kontynuować tego i robić drugiej części. Zapraszam do moich innych książek.
Tak bardzo Was uwielbiam i pozdrawiam serdecznie.
Mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze w jakimś shipie.
Buziaki kochani 💙

Epitafium dla miłości (Biedroń x Bosak)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz