Pożegnanie.

2.4K 120 6
                                    

Kilka dni minęło bardzo szybko. Czas uciekał przybliżając mój wyjazd. Z jednej strony spotkam się z bratem, a z drugiej muszę zostawić mamę. Jestem bardzo ciekawa, jaki jest Adler. Nadal jest miłym i uczynnym chłopakiem, jakiego pamiętam?

Stałam na lotnisku, patrząc na samolot przez szybę. Bagaż został już nadany na taśmę. Odliczam minuty do wylotu. Nadal nie mogę uwierzyć w to co się dzieje.

- Zestresowana? - Spytała mama wyjmując mnie z zamyślenia.

Odwróciłam się i wzięłam od niej bilet. Mama patrzyła na mnie powstrzymując łzy. Nie tylko dla mnie to było ciężkie, ona też to przeżywała.

- Dzwoń do mnie codziennie. - Przejechała dłonią po moich włosach, przekładając kosmyk za uch - O jakiej porze chcesz.

- Dobrze, będę. - Pokiwałam głową.

Mama się rozpłakała i mocno mnie przytuliła. Objęłam ją ramionami odwzajemniając uścisk.

- Będzie mi Cię brakować - Zaciągnęła nosem. - Już za tobą tęsknie.

- Będzie dobrze. - Posłałam jej wymuszony uśmiech - Niczym się nie martw. Dam sobie radę, w końcu nie będę sama.

Chciałam się odsunąć, ale mama nie chciała mnie wypuścić. Staliśmy tak przez kilka sekund.

- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką Lysandro. - Pogłaskała mnie po głowie, robiąc krok do tyłu.

Dotknęłam jej twarzy i wytarłam kciukiem łzy na policzku.

- Nie płacz. - Powiedziałam delikatnym głosem patrząc jej prosto w oczy - Powinnaś być szczęśliwa. To dla mnie szansa. - W gruncie rzeczy sam siebie próbowałam tymi słowami uspokoić. - Będę chodzić do dobrej szkoły i poznam wiele ludzi. Nic złego mi się tam nie przytrafi.

Spojrzałam przez ramię na wielki ekran na ścianie z godziną i zobaczyłam, że już niewiele czasu nam zostało. Wróciłam do mamy kiwając głową, że powinnam iść. Tuż przed odejściem mama zaczęła powstrzymywać się od płaczu, a jej załamany głos był ledwie zrozumiany. Powiedziała mi „ucz się pilnie", „nie opuszczaj lekcji", „jak się Adler tobą nie zaopiekuje to mu nogi połamie". Te ostatnie zabrzmiała jak groźba do zrealizowania. Mama poprawiła kołnierzyk mojego płaszcza, po czym pocałowała mnie w czoło.

- Będę za tobą tęsknić.

- Ja też. - Ostatni raz spojrzała do torby czy wszystko mam: telefon, wodę, okulary, portfel. Tak wszystko jest.

Pomachałam mamie i rzuciłam się biegiem w stronę samolotu, ściskając w dłoni bilet. Obcasy w kozakach były bardzo głośne i każdy mój krok było słychać. No cholera! Żebym dobiegła na czas. Skręciłam za rogiem i zobaczyłam ostatnie trzy osoby wsiadające do samolotu. Udało się. Stanęłam i dałam bilet stewardesie. Ta się miło uśmiechnęła i pozwoliła mi wejść. To pierwszy raz, kiedy lecę samolotem. W środku było tłoczno, a żeby tego było mało, przede mną szła starsza kobieta z laską. Jej jeden krok to trzy moje. Rozglądałam się wówczas szukając wyznaczonego miejsca. Starsza kobieta zeszła mi z przejścia między rzędami, a ja usiadłam na miejscu przy oknie. Stresowałam się. Nie wiem jak się zachować w samolocie, co robić a czego nie. Wyjęłam z kieszeni w płaszczu słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Na początku przejścia stanęła stewardesa z mikrofonem tłumacząc jak się zachować w razie wypadku. Więcej jest wypadków samochodem niż samolotem, więc tym się raczej martwić nie muszę. Młoda kobieta elegancko ubrana w ołówkowa do kolan spódnice i granatową marynarkę przestała tłumaczyć i życzyła miłego lotu wychodząc. Nałożyłam na uszy słuchawki, włączyłam muzykę i Spojrzałam przez okno ostatni raz na Los Angeles. Żegnaj. Wrócę.

Akademia nadprzyrodzonych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz