Niebezpieczeństwo

1.4K 83 3
                                    


- Mogę wejść? – zapukałam dwa razy do drzwi, czekając na odpowiedź.

Właśnie stałam przed pokojem Killiana, mając nadzieję że jest w środku. Od czasu ataku łowcy nie miałam o nim żadnych wieści.
Jak się czuje? Czemu bezmyślnie pobiegł za uzbrojonym i śmiertelnie niebezpiecznym mężczyzną, którego i tak nie udało się schwytać. Nie mogłam usiedzieć na zajęciach, dlatego wymyśliłam pretekst do wcześniejszego wyjścia z lekcji i udanie się do Killiana. Nauczyciel na szczęście uwierzył w moje kłamstwo.

- Halo? – zaczęłam się niecierpliwić.

- Wchodź. – za drzwi dobiegł głos jego współlokatora. Colina.

Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Colin ruchem jednej ręki nakazał mi szybkie zamknięcie za sobą drzwi. Zajęcia lekcyjne wciąż, trwają, a Colin zachowuje się jakby weekend się jeszcze nie skończył. Siedział na czerwonym dywanie, plecami oparty o drabinki piętrowego łóżka i trzymając w dłoni pada.

- Co ty robisz?

- A co nie widzisz? – wpatrzony w ekran telewizora kontynuował brutalną grę na PlayStation.

To ja nie mam telefonu, a Colin w swoim pokoju razem z Kilianem mają telewizor, PlayStation cztery, nie pomijając również dziesiątki gier, które ledwo mieściły się za szafką ze szklanymi drzwiczkami?! To się dopiero nazywa nie sprawiedliwość. Oczywiście nie było mowy, że uczniowie nie mogą posiadać własnego sprzętu elektronicznego w Akademii z wystrojem wiktoriańskim, który gryzł się z nowoczesnością.

- Czuj się jak u siebie. – Omiótł wzrokiem pokój.

Położyłam plecak przy jego biurku i zajęłam miejsce na czarnym, skórzanym fotelu, które z łatwością dało się obracać w każdą stronę. Wygląd jego pokoju znacznie różnił się od umeblowania szkoły... Było bardziej nowoczesne, jednak ściany pozostały w ciemnych, staromodnych tapetach. Nie pomijając faktu, że pokoje dwuosobowe są większe od mojego jednoosobowego, na pierwszy rzut oka było widać, że to pokój chłopaków. Na łóżku, które zakładam należało do Colina walały się ubrania, a pościel była wygnieciona.

- Szukam Killiana, widziałeś go?

Colin mnie zignorował popijając czerwoną ciecz z torebki, a drugą ręką naciskał przyciski na padzie. Był bardzo skupiony na swojej postaci w grze, która toczyła walkę z przeciwnikiem.

- Colin. – zawołałam go. Chciałam zwrócić na siebie jego uwagę i chyba mi się udało z skoro delikatnie przechylił w moją stronę głowę, nasłuchując jednym uchem.

- Co?

Jego palce na padzie poruszały się w bardzo szybkim tempie na pamięć znając każdy jeden przycisk. Zacisnął mocno usta w wąską linię i delikatnie się oderwał od drabinek.
Przeklął pod nosem, kiedy ekran zrobił się czarny z białym napisem na środku „Game over”.

- Pytałam, czy wiesz, gdzie jest Killian? – powtórzyłam pytanie.

Colin odłożył pada na parapet, po czym wziął kilka łyków z torebki z krwią. Po kącikach usta pociekła mu czerwona ciecz, którą zaraz potem starł wierzchem dłoni.

- Wyszedł trzy godziny temu.

Rozejrzał się po pokoju z niesmakiem mówiąc po cichu „ Killian mnie zabije, jak to zobaczy”. Zaraz potem zaczął zbierać ubrania i upychać je do szafy. Półki były przepełnione ubraniami, wszystkie w czarnym bądź granatowym kolorze, które wampir musiał przełożyć, żeby pomieścić następne.
Niechętnie zabierał się do sprzątnięcia pokoju. Naprawdę, by mu nie przeszkadzał ten bałagan, gdyby nie musiał sprzątać?

Akademia nadprzyrodzonych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz