Rozdział 4

2.2K 118 497
                                    

UWAGA!!!
Rozdział zawiera scenę nieodpowiednią dla młodszych czytelników (ale i tak każdy tutaj zajrzy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

______________________

Otworzyłem leniwie oczy. Ku mojemu zaskoczeniu słońce dało mi pospać i nie świeciło mi po mordzie. W pomieszczeniu panował lekki półmrok. Czułem unoszący się z kuchni zapach naleśników. Mój brzuch automatycznie zaburczał. Mogłem tak wstawać codziennie.

Z racji mojego jeszcze nie najlepszego stanu, byłem zwolniony z zajęć szkolnych. Mama jednak skutecznie zmuszała mnie do pożyczania zeszytów od innych w celu spisywania notatek. To nudne zajęcie przestawało być takie być, kiedy w mych progach gościł najwspanialszy nauczyciel - Eddie.

On jak nikt inny potrafił odwlec w czasie najważniejszą rozmowę w moim życiu. Przeskakiwał po tematach jak po kanałach w telewizji. Potrafił mnie zagadać tak, że zapominałem o całym zajściu w lesie i w szpitalu. Lecz pewnych moich nawyków nie mogł pominąć obojętnie...

- Richie! Co to, kuźwa, jest?! - krzyczał Eddie wymachując moim zeszytem.

- Noo zeszyt? - odparłem niewzruszony.

- Niby od czego?!

- Od biologii, jak widać.

Wyszczerzyłem się od ucha do ucha. On tak ślicznie się rumienił. Dodawało mu to tyle uroku, że dostawałem cukrzycy patrząc na niego.

- To nie wyjaśnia, dlaczego tu jest niecenzuralny rysunek przedstawiający moją osobę - warknął młodszy.

- Ale musisz przyznać, że wyszedł nawet ładnie - oblizałem wargi.

- Richie, skończ...

- A wiesz, kiedy będzie on jeszcze lepszy? - spojrzał na mnie już mocno poirytowany i wzruszył ramionami. - Taki rysunek będzie najpiękniejszy, kiedy stanie przede mną żywy model.

- Richard'zie Tozier! Jeśli zaraz nie opanujesz swoich hormonów, to wyjdę stąd i nie wrócę!

- To nie hormony. To czyste pożądanie - powiedziałem zmysłowym głosem.

Widząc minę Eddie'ego wybuchnąłem głośnym śmiechem. Chłopiec po otrzęsieniu się z pierwszego szoku rzucił się na mnie z pięściami. Sypał przy tym mnóstwem wyzwisk. A ja rechotałem dalej. Lecz nawet będąc  w takim stanie dostrzegłem dogodną sytuację do odwrócenia ról.

Akurat leżałem na łóżku unikając ciosów Eddie'ego. Oparłem lewą nogę o jego biodro i chwyciłem go mocno za nadgarstki. Jeden sprawny ruch i brunet leżał pode mną. Usiadłem na nim okrakiem i przytrzymałem mu ręce nad głową tak, aby mi się nie wywinął. Spojrzał na mnie zaskoczony. Oddychał płytko i nierównomiernie. Zmęczył się taką przepychanką... Naprawdę musiałem zadbać o jego kondycję.

- Co ty robisz? - zapytał zdezorientowany.

- Czekam na to, co mi obiecałeś - szepnąłem.

Powoli zacząłem się do niego zbliżać. Z każdą chwilą wywierałem na nim coraz większą presję.

- Nie wiem, o czym mówisz - wydyszał.

- Mieliśmy w końcu porozmawiać o tym, co tak naprawdę jest między nami.

- Jesteśmy przyjaciółmi, Rich - powiedział ledwo słyszalnym głosem.

- Czy aby na pewno?

Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Eddie zaczął coraz głośniej oddychać. Intensywnie wpatrywał się w moje usta. Przejechałem po nich językiem. Chłopak nieświadomie zrobił to samo. Nie opierał się ani trochę. Na jego twarzy już wykwitły solidne rumieńce. Zawsze uważałem go za niewiniątko w TYCH sprawach. Oburzał się przy każdym nietaktownym żarcie. Lecz teraz leżał pode mną spragniony drugiego ciała. Widziałem to w jego oczach, mimice, ruchach... Kurwa, jak on na mnie działał!

What the fuck is going on?! //REDDIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz