Rozdział 8

2.4K 86 450
                                    

UWAGA!!!
Ten rozdział to w zasadzie jedno wielkie porno. Sama jestem zdziwiona swoją tak DOGŁĘBNĄ wiedzą, więc ostrzegam.

!!!18+!!!
_______________________


Byłem napalony jak kogut w kurniku. Eddie mocno zaciskał palce na mojej dłoni. Nasz marsz do mojego domu zamieniał się już w bieg. Krążący w żyłach alkohol tylko jeszcze bardziej podsycał mój wewnętrzny ogień.

Nasz entuzjazm zgasł dopiero, kiedy zobaczyliśmy zapalone światła w kuchni i salonie. Ktoś był w domu. I właśnie ten ktoś krzyżował nam plany.

Gdy weszliśmy do środka, mój tata akurat krzątał się przy kuchence. Machnął na nas ręką.

- Mama pojechała na nocną zmianę, a ja zaraz wyjeżdżam w kolejną trasę. Jedzenie do odgrzania podobno macie w lodówce.

Pojawiło się światełko w tunelu. Kochałem moich rodziców, ale aktualnie chciałem wyrzucić ojca na wycieraczkę.

Akurat pakował przekąski do plecaka. W przedsionku już stały bagaże. Zaprosiłem Eddie'ego do stołu stwarzając pozory zabierania się do posiłku. I nagle mój tata podszedł niebezpiecznie blisko mnie. Zmarszczył nos.

- Czy ja czuję alkohol? - zapytał.

Automatycznie pobladłem. Zacząłem się jąkać w poszukiwaniu dobrej wymówki. Eddie milczał jak zaklęty. Niespodziewanie tata położył mi dłoń na ramieniu.

- Spokojnie. Ja w waszym wieku chlałem na umór. Skoro stoicie na własnych nogach i potraficie w miarę logicznie myśleć, to znaczy że jesteście bardzo rozsądni co do ilości pitego alkoholu. Nie powinienem tego pochwalać i pewnie matka przetrzepała by ci za to skórę, ale kiedyś możemy wypić razem po browarku.

Mój staruszek puścił nam oczko. Odetchnąłem z ulgą.

- Nie powiesz mamie?

- No co ty! Męska tajemnica.

- Dzięki, tato.

Pożegnaliśmy się i już po chwili mężczyzna zniknął ze swoimi torbami. Na odchodnym rzucił jeszcze:

- A! I nie roznieście domu!

- Dobrze, tato!

Gdy tylko usłyszeliśmy dźwięk odpalanego samochodu, wybuchnęliśmy śmiechem. Co jak co, ale ostatnio miałem niezwykłego farta.

Szybko zamknąłem drzwi na klucz i zgasiłem światła. Eddie zdążył już pobiec do mojego pokoju. Pognałem za nim prawie zabijając się na schodach. Leżał na łóżku wpatrując się we mnie z uśmiechem. Zamykając kolejne drzwi szybko ściągnąłem skarpetki. Poczułem przyjemny chłód pod stopami. Wyraźnie kontrastował z moim rozpalonym ciałem.

Rzuciłem się na łóżko i zawisnąłem nad chłopakiem. Wpatrywał się we mnie swoimi ślicznymi oczkami. Złożyłem mu na ustach pierwszy pocałunek. Objął moją twarz dłońmi i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Nasze pulsujące krocza zetknęły się. Reakcja była natychmiastowa. Obaj cicho jękneliśmy sobie w usta.

Moje ręce błądziły po jego ciele. Niepostrzeżenie wdarłem się pod jego koszulkę. Kiedy nasze języki rozpoczęły między sobą batalię, dotarłem dłońmi do jego sutków. Potarłem je delikatnie. Pod moim dotykiem natychmiast stwardniały, a Eddie głośno westchnął.

Oderwałem się od jego ust. Niezadowolony z tego ruchu brunet spojrzał na mnie krzywo. W mgnieniu oka pozbyłem się jego koszulki. Leżąc pode mną wyglądał tak pięknie... Bez ostrzeżenia przyssałem się do jego szyi. Powoli składałem mokre pocałunki i tworzyłem malinki. Przy każdej chłopak słodko pojękiwał i ciągnął mnie delikatnie za włosy. Tak cholernie mi się to podobało. Spojrzałem na swoje dzieło i aż cmoknąłem z uznaniem. Sześć krwistych malinek zdobiło szyję Eddie'ego. Potem będę się musiał z tego tłumaczyć...

What the fuck is going on?! //REDDIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz