Rozdział 11

1.5K 91 313
                                    

Chłód przedzierał się przez każdą wolną przestrzeń w moim ubraniu. Starałem się stłumić odgłos szczękania zębami, aby nie dotarł on do Eddie'ego. Razem przemierzaliśmy pół miasta na rowerach do domu najbardziej podstępnego rudzielca na świecie.

Bill już wcześniej zdążył poinformować ją o przybyciu naszej trójki, więc gdy dojechaliśmy na miejsce, dziewczyna siedziała na ławce w pobliskim parku. Widząc nas razem, uśmiechnęła się chytrze.

- Cześć, gołąbeczki! - zawołała wesoło. - A gdzie zgubiliście Bill'a?

- Powinien zaraz być - sapnął Eddie. Od długiej jazdy miał zarużowione policzki i włosy w nieładzie. Gdy chwyciłem jego dłoń prowadząc do ławki, przeszedł mnie przerażający chłód. Natychmiast zacząłem rozgrzewać jego ręce. Chłopak robił się coraz bardziej czerwony.

- Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo jesteście uroczy - rozmarzyła się Bev.

- A ty nie zdajesz sobie sprawy ze swojej lekkomyślności - mruknąłem.

- Co?

Z odpowiedzią zaczekaliśmy na Bill'a, który zjawił się niebawem. Beverly straciła swoją pewność siebie, kiedy zaczęliśmy opowiadać jej, do jakich wniosków doszliśmy rano.

- ... i takim sposobem przyjaźń między Bill'em a Stan'em jest zachwiana - podsumowałem.

Rudowłosa skrzyżowała ręce.

- A skąd wiecie, że to akurat moja sprawka? Może rzeczywiście coś między nimi zaszło.

- Bev! - wykrzykknął Bill.

- No co? Byliście pijani. Nic nie pamiętacie.

Jąkała podrapał się po nosie i z błyskiem w oku powiedział:

- P-proponuję układ: cała p-prawda o wczorajszej n-nocy i pomoc przy r-rozmowie ze Stan'em za pewną b-bardzo interesującą ciekawostkę.

- Jak bardzo interesującą? - dopytywała.

- R-rozpiszesz się o niej w tym s-swoim zeszycie.

Beverly uśmiechnęła się od ucha do ucha. Zatarła dłonie i zakaszlała aby przygotować się na przemowę.

- Dobrze mnie znasz i rozumiesz, przyjacielu. Richie ma rację, ale tylko w 90 procentach. To nie ja zaproponowałam drugą flaszkę, tylko Mike. To on również polewał wam przez większość czasu. Ja dodatkowo pilnowałam, aby Stan się z nim nie zakładał. I tak już zbankrutował... Wasza dwójka szybko wykitowała. Ledwo wciągnęłam was na łóżko! Byliście jak takie dwie ciężkie szmaciane lalki. Napisałam wam jeszcze tamtą wiadomość i wyprowadziłam Mike'a, który już ledwo się trzymał na nogach. Pod koniec drogi musiałam go ciągnąć. Rano pisałam do Georgie'ego. Przez całą  noc w twoim pokoju było cichutko, Bill. Nic się nie wydarzyło.

Chłopak odetchnął z wyraźną ulgą. Uczucie to jednak szybko zostało rozwiane.

- Ale przez dobrą godzinę się lizaliście. Tak się do siebie przyssaliście, że nie można was było oderwać.

Bill momentalnie pobladł. Eddie gwałtownie zaczął dawać dziewczynie znaki, aby ta przestała mówić. I tak powiedziała wszystko co chciała.

- Tylko spróbuj powiedzieć o tym Stan'owi - zagroziłem.

Jąkała siedział oszołomiony na ławce. Przysiadłem się obok niego i poklepałem po ramieniu.

- Spokojnie, stary. Nie takie rzeczy robiło się po pijaku. Ja kiedyś na przykład wskoczyłem do akwarium w domu Ben'a, bo upierałem się, że muszę znaleźć Nemo.

What the fuck is going on?! //REDDIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz