[ CZTERY ]

992 38 46
                                    

- Jesteście pewni? - pytam, patrząc raz na blondynkę i Henrego, a raz na drzwi baru babci

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jesteście pewni? - pytam, patrząc raz na blondynkę i Henrego, a raz na drzwi baru babci.

- Tak. Chcemy, żebyś była szczęśliwa. - Henry patrzy na mnie z małym uśmiechem, który staram się oddać, ale czuję strach. Stres przejmuje nade mną głupią kontrolę, a przecież to nic takiego. - Idź już. - pcha mnie w stronę baru.

Przełykam ślinę i zaciskając dłonie w pięści wchodzę do baru babci, gdzie niemal od razu zauważam czarny, skórzany płaszcz. Killian był odwrócony do mnie plecami i nieprzerwanie rzucał rzutkami w tarcze. Wydawałoby się, że w tym wypadku mogłabym zawrócić i zwiać, ale kiedy tylko spojrzałam za siebie, dostrzegłam obok Emmę, która z uśmieszkiem wepchała mnie do środka.

To w sumie było zabawne. Nie bałam się walczyć z potworami i innymi zjawiskami, a bałam się zaprosić faceta na randkę.

Otrząsnęłam się i podeszłam do Killiana.

Odwrócił się do mnie, kiedy usłyszał, że się zbliżam. Zmarszczył brwi w zaniepokojeniu, prawdopodobnie widząc mój wyraz twarzy.

- Znaleźliście Królową Lodu? - zapytał, podchodząc bliżej z rzutką w ręce.

- Nie, nie, ona... Wyparowała, chyba dosłownie.

- Spokojnie, znajdziemy ją. - zapewnił z uśmiechem.

Wyszczerzyłam nerwowo zęby.

- Może, ale nie po to tu przyszłam. - machnęłam ręka.

- To po co?

- Dużo myślałam o tym, co mówiłeś i masz oczywiście rację. - przyznałam, bawiąc się palcami.

Jego mina zrzedła. Odwrócił się do mnie plecami.

- Nie musisz się o mnie martwić, Mills.

Westchnęłam.

- Chce po prostu zaprosić cię na randkę. - powiedziałam na jednym wdechu.

Killian zamarł w bezruchu, a rzutka trafiła w drzwi obok tarczy zamiast, jak pozostałe, w sam środek celu.

Ze zmarszczonym czołem powoli na mnie spojrzał.

- Odwróciłaś rolę.

- To dwudziesty pierwszy wiek. - przypomniałam. - Rozumiem, że masz prawie pierdyliard lat, ale nie musisz być staroświecki. - założyłam ramiona na piersi.

- Mam doświadczenie staruszka, ale wygląd młodzieniaszka. - uśmiechnął się złośliwie. Prychnęłam pod nosem. Jest zbyt pewny siebie. - Zgoda, ale pod warunkiem, że to ja zaplanuję wieczór.

Zamrugałam.

- Umiem planować romantyczne randki! - zmarszczyłam czoło.

- Umiesz bezbłędnie strzelać z łuku. - poprawił i mrugnął.

HAPPILY EVER AFTER: Find My Way Back ¬ Killian Jones [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz