[ SZESNAŚCIE ]

643 27 12
                                    

Chciało mi się płakać z bezsilności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chciało mi się płakać z bezsilności. Straciłam rachubę, ile już błądzę po lesie szukając osoby, która jako jedyna mogła odpowiedzieć mi na moje pytania.

- Gdzie jest autor? - podbiega do mnie Mary i David, ale nie zawracam na nich szczególnej uwagi. 

Gryzę mocno wargę.

- Uciekł. 

- Stello, my go znamy. - mówi po chwili ciszy Mary Margaret, co sprawia, że od razu na nią patrzę z otwartymi szeroko oczami, domagając się wyjaśnień. 

- Co? - pytam sucho. 

Przełknęła ślinę i spojrzała na Davida. 

- Poznaliśmy go dawno temu, zanim się urodziłaś. - mówi.

- Zmanipulował nas. - dodaje tata. - Przez niego dokonaliśmy wyborów, w wyniku którego Czarownica straciła dziecko.

Otwieram usta, by coś powiedzieć, ale nie potrafię. Patrzę na nich z niedowierzaniem.

Mary Margaret kiwa głową.

- To prawda. - przyznaje cicho. 

- Nawet jeśli, to sami podjęliście decyzję i kłamaliście przez cały czas. Na każdy temat! - zaciskam palce na latarce, trzymanej w dłoni. 

Spuścili wzrok na ziemię. Poczucie winy aż od nich biło, ale ja wpadłam w amok. Byłam cholernie wściekła. Było tyle rzeczy, które chciałabym im powiedzieć, ale na szczęście jeszcze miałam hamulce. 

- Tylko w tej kwestii. - tata spojrzał mi w oczy. 

- Uważasz, że to nic? - podniosłam brwi i założyłam ramiona na piersi. 

- Chcieliśmy być rodzicami, na których zasługujesz. - Mary ponownie zaczęła się tłumaczyć. 

- Nie wyszło. - warknęłam. Spojrzeli na siebie z bólem w oczach. - Zostałam bohaterką, bo zmieniliście mój los kosztem czyjejś niewinnej duszy!

David wystawił rękę w moim kierunku.

- Postąpiliśmy źle, ale kierował nami strach. Jesteśmy tylko ludźmi! - położył dłoń na piersi. 

Oblizałam usta.

- Nie obchodzi mnie to. - pokręciłam głowa, czując łzy w oczach. Już nawet nie mogłam patrzeć im w oczy. - Strach, autor. Czym jeszcze się wymigasz? - zapytałam. - Zresztą to nie ważne. - machnęłam gwałtownie ręką. - Najważniejsze, to znaleźć autora przed Rumpelsztykiem. 

Odwróciłam się i ponownie zaczęłam przeszukiwać las, jednak tym razem z rodzicami, Emmą, Henrym i Hakiem, którzy doszli do nas w trakcie drogi. 

Szukaliśmy uparcie przez kolejną godzinę, ale to było na nic. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej, bo co jeśli Gold już zdążył złapać autora i zmusić do zniszczenia nas?

HAPPILY EVER AFTER: Find My Way Back ¬ Killian Jones [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz