Zabawa trwała w najlepsze. Emma dopiero po jakimś czasie zdecydowała się wypić małego drinka, ale od razu oznajmiła, że nie chce więcej, więc nikt jej nie zmuszał. Crystal zabalowała z tym chłopakiem siedzącym przy barze, a Vic w końcu odpuściła Samowi swoje przemowy i ruszyła z Emmą na parkiet. Zostałam więc z Samem przy naszym stolik, on wypalił kolejną fajkę, a ja bawiłam się w dłoniach pustą szklanką.
— Dzięki za to wszystko. — uśmiechnęłam się lekko, a on machnął ręką. — A jeśli chodzi o tamtą rozmowę w parku...
— To teraz nieważne. — wrzucił peta do popielniczki i wstał, wyciągając do mnie rękę. — Jeszcze razem nie tańczyliśmy.
— Nie błagam... nie potrafię tańczyć. — pociągnął mnie za rękę i ciągnął na środek sali. DJ zaczął puszczać jakieś melancholijne, nudne kawałki, a mi kręciło się w głowie od nadmiaru wcześniej wypitego alkoholu.
— A myślisz, że ja potrafię? To jest pierwszy i ostatni moment, w którym masz szansę zobaczyć moje popisy taneczne, więc nie zmarnuj jej. — przewróciłam oczami i dałam mu się porwać. Kolejny raz. Kątem oka dojrzałam w tłumie Emmę z Vic, a one pokazały mi uniesione w górę kciuki. Crystal dawno zniknęła mi z oczu, ale nie miałam siły, by się o nią martwić. Była wystarczająco odpowiedzialna. W większość ludzi w klubie się wykruszyła, zostało tylko paru alkoholików, którym wciąż było mało, kilku nastolatków i jakieś szemrane typki. Miałam wrażenie, że moja głowa waży tonę, więc oparłam ją o ramię Sama i mrużyłam zmęczone oczy. Sam delikatnie obejmował mnie w pasie i kołysał, co sprawiało, że miałam ochotę zwymiotować. Nie czułam się już najlepiej. Traciłam poczucie czasu, miałam wrażenie, że stoimy na tym parkiecie dobre parę godzin, a nie minęła nawet jedna piosenka. Podniosłam leniwie głowę i spojrzałam błagalnie na Sama, który tylko posłał mi ten swój łobuzerski uśmieszek i chwycił w swoje dłonie moją twarz. Zamrugałam klika razy, bo czułam jak powieki zaczynają mi się zamykać. Sam tylko szczerzej się uśmiechnął i zbliżył się odrobinę. Nieświadomie zamknęłam oczy, zmęczona ich ciężarem, a chwilę później poczułam silny zapach fajek i jego ciepłe usta na swoich. Mocniej zacisnęłam powieki i zupełnie straciłam kontakt z rzeczywistością. Musiała minąć chwila aż załapałam co właściwie się teraz dzieje. Odepchnęłam go jednym ruchem i patrzyłam na niego szukając wyjaśnienia. Chciałam na niego nakrzyczeć, ale jednocześnie miałam mętlik w głowie, bo czy na pewno tego nie chciałam? W jednej chwili wszystko stało się banalnie proste, a ja czułam się przygnieciona emocjami. Emma i Victoria zbliżyły się lekko, by obserwować sytuację. Jedyne czego teraz chciałam to wrócić do domu, wyspać się i przeanalizować wszystko na trzeźwo. Bez słowa wyszłam z klubu i ruszyłam w stronę domu, nie czekając na resztę. Musiałam pomyśleć.
༻♡༺
Rankiem obudził mnie ból głowy, a w ustach czułam dosłownie pustynie. Przetarłam usta językiem, ale nadal pozostały suche i popękane. Wstając zmrużyłam oczy, a później lekko się zakołysałam. Wciąż było mi niedobrze, więc pierwsze co musiałam zrobić to pójść do toalety i zwrócić wszystko to, co spożywałam wczorajszej nocy. Przysięgłam sobie, że nigdy więcej nie upije się do nieprzytomności.
Weszłam do kuchni i nalałam sobie pełną szklankę wody, którą następnie wypiłam za jednym razem. W międzyczasie Nathan pojawił się w pomieszczeniu i zrobił sobie kanapki z masłem czekoladowym.
— Źle wyglądasz.
— Wiem, nic nie poradzę. — usiadłam naprzeciw niego i porwałam mu jedną kromkę, na co spiorunował mnie wzrokiem.
— Wiedziałem, że tak będzie. Pomysły Sama zawsze źle się kończą. — miał rację, czegokolwiek nie wymyśliłby jego brat, to zawsze kończy się rozczarowaniem i smutkiem.
— Znaczy, nie stało się nic szczególnego. Po prostu ja przedobrzyłam z alkoholem. — nie mogłam powiedzieć mu o finale naszej imprezy, bo przecież przysięgłam mu, że Sam jest dla mnie nietykalny, chociaż to on wszystko zapoczątkował. Wtedy w parku zwalił wszystko na Nathana, ale prawda była taka, że to on nie chciał, żebym odchodziła. Chciał mnie przy sobie zatrzymać... — Gdzie on właściwe jest?
— To nie wróciliście razem? — spytał, a ja spuściłam wzrok. Lada moment i zacznę się gubić w tym, co mogę mu powiedzieć, a co nie. — Może poszedł do kiosku i zaraz przyjdzie.
— Taaa oby. — Nate dokończył swoje śniadanie, wrócił do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi. Przetarłam oczy i westchnęłam głęboko na myśl rozmowy, jaka czeka mnie z Samem. Z jakiegokolwiek powodu mnie pocałował, musieliśmy sobie to wyjaśnić. Teraz sama musiałam zadać sobie pytanie, co tak naprawdę czuje.
Znaliśmy się już szmat czasu, ale traktowałam go jak kogoś, kto mi pomógł, kogoś z kim mogłam się świetnie bawić i kogoś z kim mogłam porozmawiać o wszystkim, co mnie gryzło, ale czy w głębi serca nie kryło się coś więcej? Wiedziałam, że stanęłabym za nim, gdyby trzeba było, a on stanąłby za mną. Właściwie uratował mnie w każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Nic nie stało na przeszkodzie, by ten jeszcze raz dać mu się porwać. Miałam tylko nadzieję, że cokolwiek się wydarzy, Nathan to zrozumie i nie będzie chował urazy. Teraz pozostawało pytanie, gdzie właściwie podział się Samuel Drake.
CZYTASZ
before you go • sam drake [1]
RomanceŻycie w Sierocińcu pod okiem sióstr zakonnych nie jest usłane różami. Hazel marzy, by się stamtąd wydostać. W końcu nadarza się okazja, a Hazel miota się z myślami. Zaczyna robić rzeczy, o których nawet nie śniła, a chłopak którego przypadkiem pozna...