Minerva McGonagall zmarszczyła brwi w skupieniu, przyglądając się leżącemu przed nią pergaminowi. Z pewnością jej wyjaśnienie procesu przekształcania przedmiotu nieożywionego w obiekt ożywiony nie było tak mylące? Oczywiście student ten nie zrozumiał celu wykładu i nie poświęcił czasu na sprawdzenie tekstu. Była niezwykle zadowolona ze względu na Hagrida jako strażnika podstaw, że było to tylko ćwiczenie pisemne, a nie praktyczne zastosowanie. Wyszła z zadumy, kiedy rozległo się pukanie do drzwi jej biura.
"Chodź"
Drzwi otworzyły się szybko, ale cicho, ukazując nietoperzowatą obecność profesora Snape'a, majaczącą w nich.
- Masz chwilę, Minerwo?
- Oczywiście, Severusie, wejdź - powiedziała serdecznie.
Dopiero gdy Snape w pełni wszedł do pokoju i zbliżył się do biurka, McGonagall zdała sobie sprawę, że nie jest sam. Harry podskakiwał za wyższym mężczyzną jak mała łódka za większym statkiem.
- Dlaczego Harry, nie widziałem cię tam. Czy coś jest nie tak? Zapytała, zaniepokojona, że Harry'emu w jakiś sposób udało się zdobyć kolejną szlaban od Snape'a, zupełnie zapominając na chwilę o związku między nimi.
- Nie profesorze, po prostu hm - umilkł Harry, niepewny, jak zadać swoje pytanie.
- Minerwo, zastanawialiśmy się, czy znasz jakiś sposób na usunięcie zaklęcia, które Lily nałożyła na Harry'ego. Snape włożył spokojnie.
McGonagall ze zdziwieniem przyjrzała się dwóm siedzącym przed swoim biurkiem. - Rozumiem. Problem polega oczywiście na tym, że nie wiemy, jakiego zaklęcia użyła Lily. W rzeczywistości jest całkowicie możliwe, że wymyśliła to, którego użyła tylko w tym konkretnym zastosowaniu - przerwała, zmrużyła oczy.
Wtedy będę musiał poczekać, aż to minie - powiedział Harry, jego ramiona opadły w zniechęceniu.
- Teraz, teraz, nie jestem gotów przyznać się, że pokonam tak szybko, Harry. Powiedziała energicznie. „Istnieje wiele możliwości badań, które mogą pomóc w znalezieniu odpowiedniego zaklęcia. Jednak nie mam czasu, aby zbadać je wszystkie. Ale myślę, że wiem, kto może nam pomóc”. Spojrzała na Harry'ego ze świadomością.
Harry przez chwilę patrzył tępo w tył, gdy jego mózg szukał osoby, do której nawiązywał jego profesor.
- Hermiono! krzyknął.
- Dokładnie! Panna Granger już wie o sytuacji i jest jedną z najlepszych uczennic, jakie miałem od lat, prawdopodobnie od czasu Lily. Mogę jej powiedzieć, jakiego rodzaju zaklęć ma szukać, i jestem pewien, że potrafi przebić się przez tomy książek, aby znaleźć to, czego potrzebujemy, zwłaszcza jeśli jej pomożesz ”.
- Jestem pewien, że Ron i Ginny też byliby chętni do pomocy.
"Ile osób powiedziałeś o tej sytuacji?" - zapytał Severus z pewnym niepokojem.
- Erm, no cóż, Ron i Hermiona oczywiście, a potem Ginny jakoś się w to zaangażowała i, cóż, bliźniaczki wiedzą… .. ”
- Cholernie wspaniale. W tym tempie cały czarodziejski świat dowie się przed Bożym Narodzeniem - narzekał.
„Przykro mi, oni mniej więcej sami to wymyślili i cóż, nikomu nie powiedzieli”.
- Czy mogę zasugerować, żebyś przyszedł jutro po zajęciach z panną Granger i panem Weasleyem, a zaczniemy - przerwała McGonagall. „A teraz, jeśli mi wybaczycie, muszę trochę ocenić,” powiedziała, wskazując na nieoznakowane papiery ułożone na jej biurku.