Harry Potter siedział przy stole w pokoju wspólnym Gryffindoru z głową w dłoniach, rozważając wszystkie rzeczy, które poszły nie tak w ciągu ostatnich trzech dni. Właściwie od ostatniego spotkania z ojcem. Znalezienie pokoju dla ich czwórki; Ron, Hermiona, Ginny i on; spotkanie w nim powinno być łatwym zadaniem z Mapą Huncwotów. Zamiast tego zmieniło się w krwawe poszukiwanie skarbów, a skarb prywatności był tak ulotny, jak każde pirackie złoto. To było zanim bliźniacy zdecydowali się na trening quidditcha dwie noce z rzędu, co oznaczało, że on i Ron nie mogli szukać; McGonagall poprosiła, aby cała czwórka przyszła do jej biura wczoraj wieczorem na kolejny proces z urokiem Hermiony; a profesor Snape przydzielił jutrzejszy zwój o wysokości 2,5 metra na temat niebezpieczeństw związanych z niewłaściwym użyciem lotnych eliksirów. Harry spojrzał w dół na swój zwój, mierząc w myślach, ile miejsca zostało do wypełnienia, i westchnął z urazą, pisząc nieco głośniej.
Czerwona głowa Rona wyskoczyła z miejsca, w którym była ukryta za tekstem z eliksirów, który otworzył w kilku innych książkach. Harry nie mógł nie zauważyć, że na nosie Rona była duża plama czarnego tuszu, gdzie najwyraźniej wytarł poplamiony atramentem palec.
"Ile zostało?" - zapytał Ron, unosząc brwi.
"Zbyt wiele." Harry odrzucił swoje pióro i spojrzał przez pokój na Hermionę, która z zadowoleniem leżała na krześle z dużą książką rozłożoną na kolanach. Ginny nigdzie nie było widać, prawdopodobnie w bibliotece.
- Potrzebuję przerwy. Weźmy mapę i zobaczmy, co uda nam się znaleźć. Harry przeciągnął się, wstając z krzesła, rozluźniając mięśnie napięte od zbyt długiego przebywania w jednym miejscu.
- Co, i zostawić naszą pracę cofniętą? Ron podniósł głos na kiepską imitację Hermiony.
- Bardzo zabawne, Ron. - powiedziała Hermiona, patrząc na niego ze swojego miejsca przy ogniu.
Uszy Rona poczerwieniały, gdy odwrócił się w stronę Hermiony. Zastanawiał się, jak mnie usłyszała. - Przepraszam Herm.
Co planujecie? - spytała Hermiona podejrzliwie.
- Zaraz wracam, wyjaśnij jej to - wyszeptał Harry, idąc do ich pokoju po mapę.
- Wielkie dzięki, stary - mruknął Ron, patrząc, jak Harry wślizguje się po schodach.
"Dobrze?" Ton Hermiony wskazywał, że niecierpliwiła się, czekając na odpowiedź.
Ron przeszedł przez pokój do boku Hermiony. - Potrzebujemy przerwy, a Harry uważa, że to dobra okazja, żeby poszukać miejsca na spotkanie.
Hermiona przeciągnęła się, wyglądając trochę jak kot budzący się z drzemki. Położyła książkę na małym stoliku obok krzesła i wstała. „Ja też jestem gotowy na przerwę... arytmetyka jest fascynująca, ale trudna do przyswojenia, jeśli przyjmuje się ją w zbyt dużych dawkach".
Ron zamrugał zdziwiony. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek usłyszał, jak Hermiona powiedziała, że potrzebuje przerwy w nauce. Dziwne!
Kiedy Harry pojawił się ponownie, wypuścili się z dziury za portretem, nie zwracając uwagi innych uczniów. Nie było niczym niezwykłym, że ludzie wymykali się i schodzili do kuchni po przekąski po godzinach. Kiedy znaleźli się już poza zasięgiem wzroku wejścia do wieży Gryffindoru, Harry wyciągnął mapę, a Hermiona zapaliła różdżkę.
"Dlaczego nie spróbujemy najpierw tego?" - zapytał Ron, wskazując na pozornie opuszczony korytarz w pobliżu ich wieży.
- Trzymaj mapę pod ręką, Harry, nie chcemy dziś wieczorem spotkać żadnych profesorów. Hermiona wyglądała na trochę zaniepokojoną myślą o wpadnięciu na jednego z nauczycieli.