Harry szedł ciemnymi korytarzami Hogwartu, szata łopotała mu na piętach, a przyjaciele spieszyli się, by za nim nadążyć. Szybko dotarli do drzwi gabinetu dyrektora. Ku zaskoczeniu wszystkich były lekko uchylone. Harry delikatnie je otworzył i wskoczył na ruchome schody, tuż za nim Ron, Ginny, Hermiona i bliźniacy. Poczekalnia przed gabinetem Dumbledore'a była pusta, ale w kominku płonął ogień, rzucając światło do pokoju. Harry zatrzymał się na chwilę przed drzwiami gabinetu profesora Dumbledore'a, wziął głęboki oddech i mocno zapukał.
Drzwi się otworzyły i profesor Lupin wyjrzał na studentów skupionych blisko siebie po drugiej stronie.
- Co robicie tak późno? Remus był wyraźnie zaskoczony, widząc ich stojących tam.
- Musimy porozmawiać z profesorem Dumbledorem, czy on tu jest? Podjąwszy decyzję, by opowiedzieć Dumbledore'owi o swoim śnie, Harry nie chciał go dłużej odkładać.
- Errr, tak, jedna minuta. Z jakiegoś powodu profesor Lupin wydawał się nieco zdenerwowany na ich prośbę. Harry oparł się o drzwi, przyciskając czoło do chłodnego drewna, gdy czekali na wejście. Minuty powoli mijały i Harry zaczynał się zastanawiać, czy zostały zapomniane, kiedy usłyszał podniesione głosy kłótni przez drzwi. Odwrócił głowę, aby przyłożyć ucho do drzwi, mając nadzieję, że usłyszy, co zostało powiedziane, a przynajmniej kto był obecny.
- O, Harry, co robisz? Ron z zaciekawieniem obserwował Harry'ego.
- Słyszę, jak ktoś się tam kłóci, próbuję usłyszeć, co mówi.
"Ale to podsłuchiwanie!" Hermiona była przerażona, że Harry schylił się do szpiegowania.
- Panno Granger, niestety, są chwile, kiedy potrzeba oszustwa przeważa nad potrzebą dyskrecji. To jeden z takich momentów. Głos był ciepły i mądry, wydawał się dochodzić ze ściany.
Kto to powiedział? Hermiona rozejrzała się dookoła, próbując zidentyfikować mówcę. Podeszła do ściany przy sofie, patrząc na portrety. Zatrzymała się przed jedynym, który wydawał się mieć kogoś na nogach. Siwowłosy Czarodziej o łagodnych niebieskich oczach i spiczastym szarym kapeluszu patrzył na nią. „Czy to byłaś ty?" Czarodziej skinął cicho głową, uśmiechając się. Hermiona spojrzała w dół na tabliczkę z nazwiskiem, przeczytała „Gandalf" na głos i spojrzała na niego ze zdumienia.
"Cicho!" Harry spojrzał na nią krótko, a potem wrócił do słuchania.
„NIE! Nie pozwolę na to!" To brzmiało trochę jak jego ojciec, ale co mogło doprowadzić Snape'a do takiego szaleństwa?
- Severusie, rozumiem twoje obawy, ale... - Harry nie rozpoznał głosu osoby mówiącej.
Głosy ucichły na chwilę, Harry słyszał tylko ciche szmery, po których nastąpiła kolejna eksplozja ojca.
- Czy moja opinia w tej sprawie się nie liczy? To mój syn i nie pozwolę na to!
Głowa Harry'ego odskoczyła od drzwi w szoku. Szybko przyłożył ucho z powrotem do drzwi, mając nadzieję, że usłyszy więcej o tym, co się o nim mówi. Słyszał kroki zbliżające się do drzwi i szybko cofnął się, dając innym znak, by ucichli, gdy drzwi się otworzyły. Profesor Lupin wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Harry, to prawdopodobnie trochę potrwa. Czy mógłbyś dziś wrócić później, czy może mógłbym zanieść wiadomość do profesora Dumbledore'a?
Harry nie mógł nie zauważyć, że Lupin wyglądał na lekko zszokowanego, jakby coś nie szło tak, jak miał nadzieję.
- Profesor Dumbledore chciał, żebym go zobaczył, gdybym miał kolejny sen, w którym bolała mnie blizna. Mogę poczekać, aż będzie wolny.