Severus rozejrzał się po lesie, gdy pojawił się w ich granicach. Z tego punktu obserwacyjnego widział zbierających się śmierciożerców, którzy zbliżali się do miasta. Spóźnił się, ale nie bez powodu. Brak odpowiedniego stroju był bardziej palącym problemem, którego nie mógł łatwo rozwiązać. Chyba że.... Severus czekał tuż za linią drzew, obserwując, jak niektórzy młodsi Śmierciożercy, ci, którzy wciąż są na obrzeżach grupy, wędrują obok jego kryjówki. Zaczekał, aż zobaczył zbliżającą się samotną postać, zwabił go do środka szeptem „Chodź tutaj", po czym powalił go klątwą. Szybko zdejmując z ciała płaszcz i maskę, włożył je, wymamrotał zaklęcie zmieniające ich dopasowanie i wyszedł z drzew.
- Ach, Severusie, zastanawiałem się, co się z tobą stało. Złowrogi głos Lucjusza Malfoya dobiegł z boku, gdy Severus szedł przez pole w kierunku środka tłumu. Dłonie Severusa zacisnęły się, gdy odwrócił się w stronę Malfoya.
„Jak widzisz, jestem tutaj".
- Ale późno, Severusie, jestem pewien, że Mistrz będzie chciał wiedzieć, dlaczego jego... ulubiony... twórca emocji zdecydował się spóźnić w tej najważniejszej okazji. Głos Malfoya sugerował, że coś wie. Najprawdopodobniej coś niesmacznego.
„Musiałem się pozbyć tego idioty Lupina, Dumbledore wysłał go do moich pokoi z zadaniem, a on nie chciał odejść. Nie mogłem dokładnie zdjąć maski i peleryny i powiedzieć„ Przepraszam stary chłopcze, muszę powędrować na spotkanie, „teraz mogę?" Severus uniósł brew, a sarkazm szybko opadł z jego ust.
- Nie, chyba nie. Chodź, Mistrz nas czeka. Malfoy odwrócił się plecami do Severusa i poprowadził go na środek pola, gdzie Voldemort stał wpatrując się w Upper Hesrod.
"Jesteś spóźniony." Voldemort nie raczył spojrzeć na Severusa.
Moje skromne przeprosiny, Mistrzu, jak powiedziałem Lucjuszowi, musiałem pozbyć się Lupina. - Severus powiedział służalczym tonem, kłaniając się Voldemortowi.
„Trwale można mieć nadzieję".
- Nie, Mistrzu, wydawało się rozsądne pozostawienie go przy życiu jeszcze przez jakiś czas. Obawiałem się, że jego śmierć w mojej kwaterze wzbudzi we mnie podejrzenia. Severusowi wydawało się, że słyszał słabe warczenie, gdy wypowiadał te słowa. Z pewnością sobie to wyobraził.
- Rozumiem. Lucjuszu, zbierz je. Severusie, zostaniesz ze mną tej nocy. Przyniosłeś przedmioty, o które prosiłem, prawda? Voldemort zaczął puchnąć, jego ciało majaczyło nad otaczającymi go osobami.
"Tak mistrzu." Snape dotknął butelek w spodniach i kieszeniach kamizelki, dziękując Merlinowi, że był na tyle przezorny, że włożył w nie większość swoich specjalnych eliksirów zamiast płaszcza.
Voldemort przyjrzał się tym, którzy byli ubrani przed nim, wszyscy odpowiednio ubrani i zamaskowani, podniósł różdżkę do gardła i powiedział „Sonorus".
„Dzisiejszy dzień jest dla nas najbardziej pomyślny. Dzisiaj jest dzień, w którym formalnie rozpoczynamy wyzwalanie czarodziejskiego świata. Że naszym pierwszym celem jest Górny Hesrod. Wielu z was wie, że ta wioska zaoferowała pomoc wielu moim wrogom podczas poprzedniej wojny. Żaden budynek nie zostanie nietknięty, żadne pole nie zostanie spalone, żadna osoba nie będzie żyła. Masz rozkazy, bądź czujny, bądź okrutny, zwyciężaj! " Voldemort powoli skurczył się do swoich normalnych rozmiarów, wycelował różdżkę w swoje gardło i powiedział „Quietus".
Z tyłu Śmierciożerców Severus słyszał krzyki Goyle'a: „Wyprowadźcie się bardzo! Słyszeliście, co powiedział Mistrz, nie budynek nietknięty, żadne pole nie spalone, żadna osoba nie żyje".