''Znaleźliśmy Elizę.''
To stwierdzenie dźwięczało w głowie Hawksa przez kilka ciągnących się jak wieczność sekund. Czyżby dobrze usłyszał? Na początku pomyślał że ta dziewczyna sobie żartuje, ale pewność w jej postawie wykluczyła tę możliwość. Złote oczy zwęziły się w szparki, a ich właściciel wciąż nie dowierzał temu, co ta blondynka przed chwilą zadeklarowała z taką pewnością.
-Elizę? - Powtórzył wciąż nie będąc pewnym. - Elizabeth Adler?
-Robaczka świętojańskiego. - Prychnęła zirytowana nie na żarty Madelaine. Nie spała prawie dwie noce, a znajomi jej przyjaciółki mieli jakąś denerwującą manię powtarzania tych samych pytań co najmniej dwa razy.
-Ona tak zawsze? - Zrezygnowany Hawks zwrócił się do Tadashiego.
-No em... - Rudzielec nie chciał sprowadzić na siebie rychłej śmierci w męczarniach, więc starał się uważać na to co mówi. - Jesteśmy zmęczeni. Całą noc pracowaliśmy i jeździliśmy po mieście.
-Rozumiem. - Blondyn skinął głową. - W każdym razie. - Wziął głęboki wdech zamykając przy tym oczy. - Jak, gdzie, o której godzinie i z kim ją widzieliście? I nawet nie próbuj udawać, że ta saszetka nie ma z tym nic wspólnego. - Dodał, widząc wymijające spojrzenie młodego policjanta. - Poza tym, jak się nazywasz? - Zwrócił się do siedzącej przed nim dziewczyny. - I kim w ogóle jesteś?
-A co ja jestem wszechwiedząca? - Żachnęła się. - Poza tym i tak nie ma szans, że ją zobaczysz. Nie możesz i koniec. A co do tego kim jestem, co Cię to interesuje? - Prychnęła.
-Cóż. - Hawks postanowił wstać z miejsca, starając się ukryć skutki nadwyrężenia boleśnie doskwierającej rany pooperacyjnej. - Po tym co mi powiedzieliście jestem w stanie stwierdzić, że na pewno wiecie więcej niż ja. A już na pewno macie informacje, które ja chciałbym mieć. Tylko nie mam pojęcia jak udało Wam się je zdobyć.
-Ty to lepiej usiądź. - Rudzielec niepewnie spojrzał na wybijające spod koszulki bandaże. - Jeszcze coś Ci się stanie. W ogóle, jak zdrowie?
-Tadashi. - Hawks spojrzał na niego z naglącą prośbą w oczach. - Moje zdrowie nie jest teraz najważniejsze. - Stwierdził zupełnie nie zważając na zmartwioną minę młodego policjanta.
-A podobno jesteś inteligentny. - Syknęła Madelaine.
-O co Ci chodzi? - Takami przeniósł na nią zirytowany wzrok.
-Niech pomyślę. - Westchnęła blondynka. - Zgadnij. Jak zareaguje Eliza na wieść, że osoba dla której zgodziła się zostać w tym śmierdzącym kurwidołku stwierdziła, że wcześniej wyjdzie sobie ze szpitala i postanowi narażać się totalnie ignorując to, że coś tam ją jednak boli? - Sekundę później kiedy Hawks chciał coś odpowiedzieć, ubiegła go nim w ogóle zaczął. - I nie, nie udawaj kurwa że wszystko jest w porządku bo ból Ci dupę ścisnął kiedy musiałeś wstać z tego jebanego stołka. Wiesz, wiele mi można zarzucić, ale ślepa jeszcze nie jestem. - Skończyła.
-Poddaję się. - Blondyn jęknął przeciągle i bez siły opadł na krzesło. - Po prostu się martwię.
-No co ty nie powiesz. - Zaśmiała się dziewczyna. - Nie zauważyłam.
-Kopiesz leżącego.
-Kopać to ja Cię dopiero mogę zacząć.
Po tym stwierdzeniu w pomieszczeniu na co najmniej minutę zapadła cisza. Hawks nie bardzo wiedział, jak w ogóle ma się obchodzić z tą dziewczyną. Nie dość, że wyglądała jakby chciała go pogryźć, to jeszcze najwyraźniej nie zmierzała mu niczego powiedzieć. A jak już, to co najwyżej kilka kąśliwych uwag. Ukradkiem spoglądając na Tadashiego postanowił wziąć kolejny głęboki wdech i jeszcze raz zwrócić się do swojej rozmówczyni.
CZYTASZ
Postscriptum [Hawks x Oc]
FanfictionNic nie łączy ludzi tak mocno, jak wspólny cel. Nie ważne jak bardzo się od siebie różnią, jak inne mają poglądy, przekonania lub sposób bycia. Jeśli przyświeca im ta sama idea, są w stanie poruszyć góry i niebo dążąc do jej osiągnięcia. Czasem zn...