Rozdział 19

1.5K 122 140
                                    

''Znaleźliśmy Elizę.''

To stwierdzenie dźwięczało w głowie Hawksa przez kilka ciągnących się jak wieczność sekund. Czyżby dobrze usłyszał? Na początku pomyślał że ta dziewczyna sobie żartuje, ale pewność w jej postawie wykluczyła tę możliwość. Złote oczy zwęziły się w szparki, a ich właściciel wciąż nie dowierzał temu, co ta blondynka przed chwilą zadeklarowała z taką pewnością.

-Elizę? - Powtórzył wciąż nie będąc pewnym. - Elizabeth Adler?

-Robaczka świętojańskiego. - Prychnęła zirytowana nie na żarty Madelaine. Nie spała prawie dwie noce, a znajomi jej przyjaciółki mieli jakąś denerwującą manię powtarzania tych samych pytań co najmniej dwa razy.

-Ona tak zawsze? - Zrezygnowany Hawks zwrócił się do Tadashiego.

-No em... - Rudzielec nie chciał sprowadzić na siebie rychłej śmierci w męczarniach, więc starał się uważać na to co mówi. - Jesteśmy zmęczeni. Całą noc pracowaliśmy i jeździliśmy po mieście.

-Rozumiem. - Blondyn skinął głową. - W każdym razie. - Wziął głęboki wdech zamykając przy tym oczy. - Jak, gdzie, o której godzinie i z kim ją widzieliście? I nawet nie próbuj udawać, że ta saszetka nie ma z tym nic wspólnego. - Dodał, widząc wymijające spojrzenie młodego policjanta. - Poza tym, jak się nazywasz? - Zwrócił się do siedzącej przed nim dziewczyny. - I kim w ogóle jesteś?

-A co ja jestem wszechwiedząca? - Żachnęła się. - Poza tym i tak nie ma szans, że ją zobaczysz. Nie możesz i koniec. A co do tego kim jestem, co Cię to interesuje? - Prychnęła.

-Cóż. - Hawks postanowił wstać z miejsca, starając się ukryć skutki nadwyrężenia boleśnie doskwierającej rany pooperacyjnej. - Po tym co mi powiedzieliście jestem w stanie stwierdzić, że na pewno wiecie więcej niż ja. A już na pewno macie informacje, które ja chciałbym mieć. Tylko nie mam pojęcia jak udało Wam się je zdobyć.

-Ty to lepiej usiądź. - Rudzielec niepewnie spojrzał na wybijające spod koszulki bandaże. - Jeszcze coś Ci się stanie. W ogóle, jak zdrowie?

-Tadashi. - Hawks spojrzał na niego z naglącą prośbą w oczach. - Moje zdrowie nie jest teraz najważniejsze. - Stwierdził zupełnie nie zważając na zmartwioną minę młodego policjanta.

-A podobno jesteś inteligentny. - Syknęła Madelaine.

-O co Ci chodzi? - Takami przeniósł na nią zirytowany wzrok.

-Niech pomyślę. - Westchnęła blondynka. - Zgadnij. Jak zareaguje Eliza na wieść, że osoba dla której zgodziła się zostać w tym śmierdzącym kurwidołku stwierdziła, że wcześniej wyjdzie sobie ze szpitala i postanowi narażać się totalnie ignorując to, że coś tam ją jednak boli? - Sekundę później kiedy Hawks chciał coś odpowiedzieć, ubiegła go nim w ogóle zaczął. - I nie, nie udawaj kurwa że wszystko jest w porządku bo ból Ci dupę ścisnął kiedy musiałeś wstać z tego jebanego stołka. Wiesz, wiele mi można zarzucić, ale ślepa jeszcze nie jestem. - Skończyła.

-Poddaję się. - Blondyn jęknął przeciągle i bez siły opadł na krzesło. - Po prostu się martwię.

-No co ty nie powiesz. - Zaśmiała się dziewczyna. - Nie zauważyłam.

-Kopiesz leżącego.

-Kopać to ja Cię dopiero mogę zacząć.

Po tym stwierdzeniu w pomieszczeniu na co najmniej minutę zapadła cisza. Hawks nie bardzo wiedział, jak w ogóle ma się obchodzić z tą dziewczyną. Nie dość, że wyglądała jakby chciała go pogryźć, to jeszcze najwyraźniej nie zmierzała mu niczego powiedzieć. A jak już, to co najwyżej kilka kąśliwych uwag. Ukradkiem spoglądając na Tadashiego postanowił wziąć kolejny głęboki wdech i jeszcze raz zwrócić się do swojej rozmówczyni.

Postscriptum [Hawks x Oc] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz