Wokół panowało zimno i ciemno. Woń unosząca się w powietrzu może i nie była najprzyjemniejsza, ale na pewno nie miała nic wspólnego ze stęchlizną, która panowała tamtej nocy na ulicach. Była raczej zapachem środków czyszczących. Ostrym i nieprzyjemnym. Gdzieś dalej dało się słyszeć dźwięk stukania w żeberka kaloryfera. Zdawkowe rozmowy kilku mężczyzn, których Eliza nie była w stanie zrozumieć. Słowa dochodziły do niej powoli, jak przez mgłę. Niespiesznie wytrącały z odrętwienia, w które zapadła tamtej nocy. Czuła, że na czymś leży. Czymś niezbyt wygodnym. W pewnym momencie dotarło do niej, co się właściwie stało. Musiała zostać złapana przez policję. Pytanie tylko, gdzie ją przewieźli. Jak daleko od domu się znajduje? Gdzie w ogóle się znajduje? Te kwestie mniej więcej po minucie od przebudzenia zaczęły zaprzątać jej głowę. Ale nie tylko przykry zapach detergentów łączył się z powrotem do rzeczywistości. Kolejną oznaką tego, że jeszcze się nie wykończyła był pulsujący ból głowy. Oprócz niego, całe ciało było odrętwiałe i chwilowo pozbawione możliwości ruchu. Zastanawiała się, jak długo tu jest. Na pewno dłużej niż kilka godzin. Tego była pewna. Dała sobie jeszcze kilka minut na dojście do siebie i dopiero później zaczęła myśleć nad ewentualnym światłym planem, który pozwoliłby jej opuścić to miejsce. Zdecydowanie nie chciała, żeby ktoś zorientował się, że się obudziła. Mimo tego, trzeba było w końcu się rozejrzeć. Nieznacznie uchyliła powieki. Jej oczom ukazało się pomalowane na szaro pomieszczenie z betonową podłogą. Zamiast drzwi, miało żelazne kraty. Wydawało się puste. Jedynym elementem wystroju były metalowe skrzynie przeznaczone najwidoczniej do spania lub siedzenia. Eliza zajmowała jedno z tych wątpliwie wygodnych pseudo łóżek. Na suficie paliły się trzy świetlówki. Okien nie było. Możliwości określenia pory dnia również. Dziewczyna dostrzegła, że ktoś stoi tyłem przed kratami jej małego więzienia. Na oko, sądząc po posturze - młody policjant. Może metr siedemdziesiąt. Wyprostowany jak struna, stał na baczność. Ruda czupryna wymykała się spod policyjnej czapeczki. Czas było zacząć działać. Eliza miała serdecznie dość kłopotów z policją i ostatnim czego chciała, było dodatkowe oskarżenie o zmanipulowanie funkcjonariusza. Postanowiła załatwić sprawę grzecznie i po dobroci. Zsunęła się ze skrzyni. Tyle wystarczyło. Rudzielec momentalnie się odwrócił i zaczął wykrzykiwać zapamiętaną najprawdopodobniej z jakiegoś szkolenia, starą jak świat formułkę.
-Stój! Odwróć się plecami do ściany i nie ruszaj! - To by było na tyle, w kwestii spokojnego załatwiania czegokolwiek. Mimo wszystko Eliza z doświadczenia wiedziała, że ego nadpobudliwego jegomościa mogło być co najmniej dwa razy większe niż on sam. Postanowiła na tym etapie nie ryzykować i wykonywać polecenia. Obróciła się twarzą do ściany i pozwoliła skuć rudzielcowi. Zdecydowanie nie podobała jej się wizja rąk w kajdankach, ale nic nie mogła na to poradzić. Póki co.
-Też miło mi Cię poznać. - Powiedziała dziewczyna najsłodszym głosem jakim dysponowała. - Przepraszam, ale bardzo boli mnie głowa. Nie wiem, jak długo tu jestem i gdzie w ogóle się znajduję. Czy mógłbyś mi powiedzieć? - Odwróciła głowę, patrząc na niego z błaganiem w szklących się oczach. -Proszę...- Dodała już niemal szepcząc. Po chwili z zadowoleniem mogła stwierdzić, że chyba osiągnęła swój cel. Chłopak przełknął tylko ślinę i powiedział już o wiele cieńszym głosem:
-Masz, masz prawo zachować milczenie.
W tym momencie przyszedł czas na nieco bardziej drastyczne środki. Nie to, żeby Elizie się to podobało, nie była zwolenniczką wykorzystywania rozwiązań innych niż te, który zakładały wpłynięcie na czyjś umysł. Tyle, że teraz nie było wyboru. Odwróciła się więc na pięcie twarzą w stronę policjanta. Miał zielone oczy i piegi. Ogólnie rzecz biorąc nie był może nie wiadomo jak przystojny. Wyglądał raczej uroczo. Zresztą, przecież nie po tym powinno oceniać się ludzi. Jako że ręce miała skute za plecami, została jej już tylko jedna droga. Delikatnie musnęła nosem podbródek policjanta.
CZYTASZ
Postscriptum [Hawks x Oc]
FanfictionNic nie łączy ludzi tak mocno, jak wspólny cel. Nie ważne jak bardzo się od siebie różnią, jak inne mają poglądy, przekonania lub sposób bycia. Jeśli przyświeca im ta sama idea, są w stanie poruszyć góry i niebo dążąc do jej osiągnięcia. Czasem zn...