Eliza na początku nie była w stanie stwierdzić co się stało. Przecież tamta dziewczyna stała jakieś dwa metry przed nią. To nie było możliwe, żeby ciachnęła ją z takiej odległości. Cholera. Pewnie dała się podejść. Poza tym, dlaczego została zaatakowana? Przecież ona nie mogła wiedzieć kim są. Chyba, że tak jak wcześniej podejrzewała, domyśliła się kim jest Hawks. Blondwłosa momentalnie zaczęła się śmiać widząc konsternację na twarzy swojej przeciwniczki. Uniosła jakiś mały przedmiot mniej więcej na wysokość swojego policzka. Kiedy zaułek oświetlił kolejny przebłysk z głównej uliczki, Eliza była w stanie stwierdzić, że jest to mały nóż. Ociekał świeżą, czerwoną krwią. Jej krwią. Dotknęła swojego policzka. Rana nie była bardzo głęboka, ale długa. Rozciągała się praktycznie od nosa, aż do płatka ucha. I piekła. W jednej chwili cała niewinność nowej nieznajomej wyparowała, a na jej miejsce wkroczył obraz potencjalnie niebezpiecznego wroga. Eliza nie mogła sobie pozwolić na bezczynne obserwowanie. Co prawda dziwiło ją to, że Hawks jeszcze nic nie zrobił ale być może oceniał sytuację. Kto go tam wie. Ona nie mogła czekać, aż młoda pociacha jej jeszcze więcej części ciała. Raz dała się zaskoczyć, ale więcej nie mogło się to powtórzyć. Była bezpieczniejsza póki przeciwniczka nie znała jej indywidualności, ale nie mogła jej jeszcze użyć. Gdyby blondwłosa poczuła, że jej ciało nie zachowuje się tak jak ona chce, prawdopodobnie rozkazałaby Michio i Yoshiemu zaatakować ją. A nie była pewna, czy da radę utrzymać zadowalający poziom kontroli nad więcej niż dwoma osobami. W tamtym momencie poczuła, że ktoś za nią staje. Spojrzała na chwilę przez ramię i napotkała irracjonalnie spokojny uśmiech Hawksa. Właściwie wyglądał tak, jakby wokół nich wcale nie było trójki gotowych do ataku przestępców, a oni nie byli zmuszeni do obrony.
-Będę ochraniał tyły. – Rzucił do niej, jakby to było coś oczywistego. – Nie daj się zajść od tyłu. Gdybyś miała jakiś problem, zawsze możesz liczyć na moją pomoc.
-Dzięki. – Mruknęła Eliza. – Poradzę sobie.
To było dość odważne stwierdzenie jak na zaistniałą sytuację, ale Elizę motywował fakt, że ten dzieciak Tokoyami najprawdopodobniej w życiu nie potrzebował pomocy w takich sytuacjach. Ona nie mogła być gorsza. Spojrzała na stojącą przed nią blondynkę. Zauważyła, że od jakiejś minuty nieustannie taksuje ją wzrokiem. W pewnym momencie odezwała się już nieco znudzona.
-Skończyłaś myśleć? – Zakręciła nożem. – Chcę już mieć Cię z głowy i wracać do moich skarbów. – Złożyła usta w dziubek.
Brązowowłosa nie odpowiedziała na tą zaczepkę. Mierzyła dziewczynę wzrokiem. Teraz była już pewna, że ona wie kim oni są. A przynajmniej kim jest jej towarzysz. Tyle wystarczyło, żeby ją też sklasyfikowała jako potencjalną bohaterkę. Nie było możliwości obejścia walki, a skoro Hawks zajął się Michio i Yoshim, jej została ona. W tamtym momencie w jej stronę wystrzelony został kolejny nóż. Tym razem nie było to już wykonane z zaskoczenia, więc Eliza zdążyła uskoczyć na bok. Kiedy tylko jej nogi wyhamowały na nieco zawilgotniałym podłożu, ruszyła biegiem w stronę skrzyń. Przeskoczyła kilka pierwszych pudeł i schowała się za jednym z nich. Teraz potrzebowała planu. Fakty były takie, że ta dziewczyna nieźle rzucała nożami, była szybka, wiedziała kim jest Hawks i już zdążyła nieznacznie ją zranić. Eliza bardzo poważnie zastanawiała się, czy jest jakikolwiek sens z nią walczyć. Rozsądniejsze byłoby raczej przejęcie jej z uwzględnieniem zachowania świadomości. Nie byli teraz przygotowani na inwigilowanie grup przestępczych.
-Musisz odbiegać tak daleko? – Jęknęła blondynka, momentalnie ruszając w stronę starszej dziewczyny. Chciała tylko jak najszybciej z nią skończyć. I tak straciła wystarczająco dużo czasu na tych dwóch półgłówków. Do tego przypałętał się jeszcze kurczak, a jego zakazano jej atakować. Osobiście mu nie ufała, ale skoro Shigaraki wydał takie instrukcje, to co mogła zrobić? Została jej tylko możliwość pozbycia się tej brązowowłosej. I tak nie wydawała się jakoś szczególnie niebezpieczna, skoro zwiała za skrzynki już przy pierwszym draśnięciu. Kiedy zdarzało jej się walczyć z uczniami UA wszyscy jak jeden mąż szli pod nóż, żeby tylko bronić swoich kolegów. To była zabawa! A nie jakieś gierki w kotka i myszkę.
CZYTASZ
Postscriptum [Hawks x Oc]
Hayran KurguNic nie łączy ludzi tak mocno, jak wspólny cel. Nie ważne jak bardzo się od siebie różnią, jak inne mają poglądy, przekonania lub sposób bycia. Jeśli przyświeca im ta sama idea, są w stanie poruszyć góry i niebo dążąc do jej osiągnięcia. Czasem zn...