Na zatłoczonej ulicy znów dało słyszeć się miarowy stukot butów wchodzących w skład szarobordowego stroju bohaterskiego. Dochodziło południe, czyli czas w którym cała grupa obrońców społeczeństwa miała stawić się na zbiórce pod Agencją Hawksa. Idąca drogą Eliza czuła się tak, jakby każdy mięsień jej ciała sam rwał się do kolejnej akcji. Nie dało się ukryć, że dawno nie miała legalnej możliwości wyjścia w tym ubiorze poza mieszkanie. Uczucie jakie jej w tamtej chwili towarzyszyło, zdecydowanie było nie do opisania. Na ustach brązowowłosej mimowolnie pojawiał się delikatny uśmiech, a w oczach błądziły iskierki podekscytowania. Niesione wiatrem, związane w porządny kucyk włosy podskakiwały w rytm kroków swojej właścicielki. Wreszcie nie trzeba było zakrywać bordowych pasm. Ich widoczność była poniekąd wskazana, ponieważ mogłaby odstraszyć potencjalnych, skorych do kradzieży złodziejaszków.
Miejski gwar tylko i wyłącznie podsycał uczucie ekscytacji. Widać było, że ludzie kończą swoje przygotowania do finału wielkiego święta. W końcu miał się on zacząć już bardzo niedługo i objąć swoim zasięgiem cały kraj. Ozdobione w przepiękne dekoracje ulice i odświętnie ubrani obywatele byli widokiem, który po drodze do pracy mogła obserwować Eliza. Lampiony wieszane przy obładowanych do granic możliwości straganach już wprowadzały swego rodzaju aurę, ale dziewczyna wiedziała, że ich prawdziwe piękno ukaże się dopiero w nocy, na którą sama zresztą czekała. Już kilka razy w swoim całkiem niedługim życiu miała okazję obserwować pokaz uwalniania świateł nad różnymi zbiornikami wodnymi. Od zawsze uważała, że wyglądało to naprawdę czarująco i przy okazji było jedyną częścią tego święta, na jaką mogła sobie w dawnych latach pozwolić. Nie było mowy o kupowaniu jakichkolwiek dekoracji czy też jedzenia, kiedy ledwo wystarczało na podstawowe rachunki za ich małe, ciasne mieszkanko. Nie miała też w Japonii żadnej zmarłej rodziny której mogłaby poświęcić ten czas, więc zwyczajnie celebrowała to święto obserwując pokazy świateł nad oceanem, które jak się łatwo było domyślić – nie były jednak wszystkim. Obon składał się z o wiele większej ilości atrakcji, w których tworzenie mieszkańcy Japonii od dawien dawna wkładali całe swoje serca. Na chodnikach bez problemu zauważyć można było przygotowujących się do pokazów tancerzy, a do uszu Elizy zewsząd dobiegała wesoła muzyka, pomieszana z odgłosami natężonego ruchu ulicznego. Mimo że ''Festiwal Latarni'' nie był czasem wolnym od pracy, wielu ludzi obligatoryjnie doczekało się urlopów, które ułatwić im miały świętowanie wraz z całymi rodzinami. W końcu obchody nie były ani jednym, ani nawet dwoma dniami. Składały się one na trzy pełne doby, podczas których jeśli wierzyć przesądom dusze zmarłych miały powracać na ziemię. W domach tradycyjnie ustawiano i dekorowano ołtarzyki Butsudan ku pamięci tych, których z rodzinami już nie było. Obywatele z całego kraju zjeżdżali w swoje rodzime strony, by porządkować groby i złożyć uroczysty hołd.
W tym samym czasie bohaterowie których zadaniem była ochrona i zabezpieczenie święta, swoją pracę na dobre zaczynali dopiero dnia ostatniego. Wtedy to na ulicę wylegały prawdziwe tłumy, których celem było hucznie zakończyć obchody i należycie pożegnać duchy zmarłych. Tworzyły one idealną pożywkę dla wszelkiej maści kieszonkowców, lewych handlarzy czy też złoczyńców z bliżej nieokreślonymi celami. To właśnie przed nimi Eliza zamierzała chronić dziś razem ze swoimi przyjaciółmi miejską ludność. Przez pierwsze dwa dni święta roboty było o wiele mniej i nie działo się nic szczególnego. Podczas pracy na patrolach o ile w ogóle interweniowała, to było to najczęściej w przypadkach niezbyt szkodliwych. Ot zwykły rabuś próbował zwinąć ze straganu dodatkową świeczkę, czy też zwyczajnie i bez skrupułów wyjąć portfel stojącej przed nim w kolejce przypadkowej osoby. W takich sytuacjach wystarczyło zwyczajnie przyłapać go na gorącym uczynku, opanować uniemożliwiając ucieczkę i zgodnie z zasadami przekazać funkcjonariuszom policji. Nie była to procedura specjalnie szczególna, a wręcz nudna.
CZYTASZ
Postscriptum [Hawks x Oc]
FanficNic nie łączy ludzi tak mocno, jak wspólny cel. Nie ważne jak bardzo się od siebie różnią, jak inne mają poglądy, przekonania lub sposób bycia. Jeśli przyświeca im ta sama idea, są w stanie poruszyć góry i niebo dążąc do jej osiągnięcia. Czasem zn...