Pisane Inaczej

2.7K 91 4
                                    


Spokojnie życie Millicenty Bulstrode skończyło się z początkiem poznania Vivi. Od tamtej pory pakowanie się w kłopoty stało się codziennością. Przyjaźń dziewczyn rozpoczęła się od zdemaskowania słodkiej Cho Chang. Od tamtej pory zawsze się wspierały i były przy sobie.

Jednakże wszystko pokomplikowało się cztery miesiące temu. Niechciana ciąża z nieodpowiednim facetem. Gdyby tylko dało się cofnąć czas Milli za wszelką cenę nie popełniłaby tego błędu. Oczywiście mogła zdecydować się na aborcję, ale wiedziała, że w głębi duszy będzie tego żałować. Tak więc zostawiła dziecko. Miała tyle szczęścia, że Spencer zaakceptował nie swojego potomka. Niestety nie każdy posiadał pozytywne nastawienie chłopaka. Bulstrode miała wrażenie, że Vi jej unika. Skraca wszelkie rozmowy i ograniczona się do minimum jeśli chodzi o  spotkania. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że cała ta sytuacja była ciężka dla dziewczyny. W końcu będzie miała córke z jej narzeczonym. Jednak chciałaby aby ich relacja znów stała się silna i prawdziwa. Miała serdecznie dość udawania, że wszystko jest w porządku. Bo nie było od miesięcy. Nie potrafi cieszyć się ciążą czy wspaniałym chłopakiem. Codziennie wstawała z myślą, że dziś wszytko się zmieni, że będzie jak dawniej. Lecz w momencie sięgnięcia po telefon i wybrania odpowiedniego numeru roozmyślała się. A co jeśli potrzebuje więcej czasu? Pewnie nie chce mnie znać. Zjebałam.
Takie myśli każdego dnia zaprzątały jej głowę.

Dzisiejszego dnia wszystko miało się zmienić. Milli odważyła się napisać do dziewczyny z propozycją szczerej rozmowy. Umówiły się na osiemnastą. Czas leciał wyjątkowo wolno. Minuty dłużyły się niemiłosiernie.
Dlaczego kiedy na coś czekamy to czas zachowuje się jak największa suka i postanawia diametralnie zwolnić?
Dla zabicia pozostałych trzech godzin dziewczyna postanowiła posprzątać w domu. Jak na złość już pokaźny brzuch uniemożliwiał jej niektóre czynności.

Kolejny raz spojrzała na zegarek. Czas się zbierać. Ze stresu ścisnął jej się cały żołądek. A co jeśli Vi w prost powie, że nie chce znać mnie i tego bachora? To byłby prawdopodobnie najgorszy możliwy scenariusz.

Milli zmieniła dresy na zwiewną sukienkę, a włosy podpięła spinką. Po parunastu minutach mogła stwierdzić, że jest gotowa. Niestety nie psychicznie.
Zabrała do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła z domu. Postanowiła, że się przejdzie i ostatni raz pozbiera myśli. Za około pół godziny ma szansę na naprawienie jednej z najważniejszy relacji w jej życiu.
Spacerowała zatłoczonymi ulicami Londynu. Miasto o tej porze tętniło życiem. Tłumy nastolatków spędzających jak najlepiej wolny czas czy też turyści zwiedzający stolicę.

Po długim marszu nareszcie dotarła na miejsce. Harry i Vivi mieszkali w nowoczesnym apartamencie. Milli podeszła do domofonu i wybrała odpowiedni numer. Po chwili usłyszała charakterystyczne piknięcie. Złapała za drzwi wejściowe i skierowała się do windy. Wybrała przycisk z wygrawerowaną dwunastką. Chwilę późnej znajdowała się przed drzwiami.
Nie zepsuj  tego.
Delikatnie zapukała. Dźwięk rozniósł się echem po całym korytarzu.
Jak zobaczyła kto jej otworzył bardzo się zdziwiła.

-Co ty tu robisz?- zapytała. Nie powinno cię tu być, nie teraz.

-Yyy mieszkam? Coś się dzieje? Coś z dzieckiem?- zapytał zmartwiony Harry.

-Nie, jest okej- odchyliła głowę do tyłu opierając się o framugę.

-Wiesz zawsze jesteś mile widziana, ale po co przyszłaś?

-Umówiłam się z Vi na osiemnastą- odpowiedziała po chwili.

-Jest za dziesięć- stwierdził spoglądając na zegarek- wejdź, poczekaj tu.

𝙰𝚍𝚞𝚕𝚝 𝙻𝚒𝚏𝚎 ♡︎ 𝙸𝚗𝚜𝚝𝚊𝚐𝚛𝚊𝚖 𝚙𝚊𝚛𝚝 𝚝𝚑𝚛𝚎𝚎 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz