Dwa dni temu Ron Weasley i Ginny Zabini zostali zaatakowani. Aurorzy zacięcie szukali winnego stanu rodzeństwa. Chłopak leżał w śpiączce. Jego stan był ciężki. Został potraktowany niczym worek treningowy. Miał złamane pare żeber i uszkodzoną wątrobę. U jego boku nieustannie siedziała Daphne. Dziewczyna nie miała już siły płakać. Po prostu głaskała dłoń chłopaka.
Sale dalej leżała Ginny. Liczne zadrapnia znajdowały się na jej jasnej skórze. Ciąża była zagrożona. Lekarze starali się ją podtrzymać na wszelkie sposoby. Nie wiadomo jednak jak długo będzie to działać. Blaise również jej nie opuszczał. Starał się pocieszać swoją żonę, jednak ta mówiła mało, odpowiadała półsłówkami.
Chłopak próbował pocałować ją w czoło, ta jednak odwróciła głowę. W jego oczach było zauważyć jak mocno cierpi.
Hermiona oglądała te scenę przez przeszklone drzwi. Łamało jej się serce na widok przyjaciółki i praktycznie płaczącego Blaise'a.
Wzdrygneła się, kiedy na swoich biodrach poczuła czyjeś ręce. Uśmiechnęła się lekko kiedy zobaczyła Luka. Gdzieś w środku poczuła zawód. Miała nadzieję, że Draco jednak się pojawi.
-Hej mała, jak się czujesz?- zapytał chłopak.
Hermiona w odpowiedzi wzruszyła ramionami. Luke przytulił ją mocno. Czując ciepło i przyjemny zapach chłopaka, nie dała rady już nic ukrywać. Pierwsze łzy spłyneły jej po policzku. Wszystko szło nie tak. Serce Rona w każdej chwili mogło przestać bić. Jej przyjaciółka leżała przypięta do urządzenia potrzymującego ciążę. Pokłóciła się z Draco. Nie chciała, aby był zazdrosny. Po prostu lubiła spędzać czas z przyjacielem z dzieciństwa. Poczuła jak głaszcze ją po włosach. Wtuliła się mocniej.
Kiedy jej oddech wrócił do normy odsunęła się od ciepłego ciała. Byli sami na korytarzu.
-Przepraszam-szepneła cicho, pokazując na ubrudzoną koszulkę chłopaka.
-Spokojnie, nic się nie stało- uśmiechnął się przyjaźnie.
Przysunęła się do Luka. Ponieważ drzwi gwałtownie się otworzyły. Wyszedł z nich Zabini. Chłopak zmierzał do wyjaśnia. Hermiona nie zdążyła nawet nic powiedzieć. Spojrzała na zapłakaną rudowłosą. Chciała do niej wejść jednak uniemożliwiła jej to dłoń na nadgarstku.
-Daj jej chwilę, napewno nie ma ochoty na rozmowę- niechętnie przyznała mu rację. Ginny nie rozmawiała- jak Ron?-zapytał.
-Źle- powiedziała siadając ma krześle. Dłonie ułożyła na już sporym brzuchu- martwie się o Daff, siedzi tu od dwóch dni. Nie może się tak przemęczać, to jej zaszkodzi.
-Powiedz jej żeby poszła do domu, odpoczęła- zaproponował- zresztą tobie też przydał by się odpoczynek- powiedział zmartwiony. Nieśmiało złapał ją za rękę. Ta od razu ją ścisneła.
-Mówiłam, ale mnie nie słucha- westchnęła cicho.
-Pójdź jeszcze ra...- nie dane mu było dokończyć ponieważ, podeszła do nich jakaś dziewczyna.
-Hej Mionka, przyszłam do Daphne, można?- zapytała.
-Jasne, gdybyś mogła to zaproponuj jej, żeby wróciła do domu. Nie może się tak przemęczać- odpowiedziała.
-Wiem, spróbuję- dopiero teraz zauważyła towarzysza Hermiony. Chłopak wpatrywał się w nią dłuższą chwilę- Elizabeth- powiedziała speszona podając mu rękę.
-Woo, jesteś, pięk...- kiedy zdał sobie sprawę z tego co chce powiedzieć, zarumienił się i szybko dodał- Luke, Harris.
Brunertka z uśmiechem na ustach skierowała się do sali.
-Jestem idiotą. Ona uznała mnie za idiotę.
-Może trochę- zaśmiała się pod nosem. Widząc wzrok chłopka opanowała się- spodobała Ci się?
-Nie- odpowiedział szybko. Chwilę bawił się swoimi palcami- dobra, tak.
-To się z nią umów- wzruszyła ramionami.
-Chciałbym, ale pewnie się nie zgodzi. Tym bardziej po tym- powiedział gestykulując dziwne wzory w powietrzu.
-Nie pierdol głupot- wywróciła oczami- jesteś w jej typie. Pozatym to było urocze.
-Jesne- wywrócił oczami- opowiedz mi coś o niej- poprosił zawstydzony.
-No więc ma siedemnaście lat. Jest siostrą mojego przyjaciela Alexa. Zawsze uśmiechnięta, lekko szalona. Była z Krumem...
-Z twoim byłym?!- krzyknął trochę za głośno.
-Taa z tym dupkiem. Jest naprawdę genilną osobą, która za dużo przeszła.
W tym samym momencie z sali z numerem dwanaście wyszła Betty z blondynką. W ręce trzymała dwie torby. Luke od razu wstał i zabrał ciężar od dziewczyny. Ta się lekko uśmiechneła.
- Dziękuję- powiedziała z wdzięcznością Rogers.
-Nie ma sprawy pomogę wam- odpowiedział i ruszył do wyjścia.
Hermiona pokazała mu kciuki w górę kiedy się odwrócił. Ten tylko wywrócił oczami.
Teraz była trochę bardziej spokojna. Mogła odetchnąć wiedząc, że jej przyjaciółka wreszcie odpocznie. Ucieszył ją również widok Luke'a i Betty. Szczerze im kibicowała.
Z kieszeni wyjęła swój telefon. Widząc śpiącego Draco na tapecie poczuła ukłucie w sercu. Nie chciała się z nim kłócić. Bolał ją fakt, że jej nie ufa myśląc, że byłaby w stanie go zdradzić. Automatycznie nacisnęła jego dymek i wysłała krótka wiadomość.
Kocham cię
Odłożyła komórkę. Zamknęłam oczy i oparła głowę o ścianę. Była zmęczona. Siedziała nieustannie w szpitalu. Teoretycznie była na urlopie, jednak nie wyobrażała sobie tu nie być.
Jej przemyślenia przerwał pisk. Od razu zerwała się z krzesła i wbiegła do sali przyjaciółki.
Ginny zaczęła rodzić. Prawie dwa miesiące przed terminem.
☆☆☆☆☆☆☆
SiemaaaSpodobało się?
Przepraszam za brak rozdziałów jednak szkoła zmiotła mnie z planszy :((
CZYTASZ
𝙰𝚍𝚞𝚕𝚝 𝙻𝚒𝚏𝚎 ♡︎ 𝙸𝚗𝚜𝚝𝚊𝚐𝚛𝚊𝚖 𝚙𝚊𝚛𝚝 𝚝𝚑𝚛𝚎𝚎
FanfictionBo w poprzedniej zabrakło miejsca ✌︎✌︎ CUDNA OKŁADKA OD @Grilfriend_00 ❤