Rozdział 13

28 2 0
                                    

Rzuciła zapałkę na ziemie, nie obserwował jej już. Widziała złość wymalowaną na jego twarzy. Uśmiechnęła się pod kapturem. Lubiła denerwować ludzi. Szczególnie tych, których nie znosiła. Wstała i bezszelestnie podeszła do ich stolika. Stanęła za jego plecami. Nikt jej jeszcze nie zauważył, byli pochłonięci swoimi myślami. Nachyliła sie nad jego uchem.
-Lepiej zejdźmy do piwnicy, chyba, że zamierzacie dobijać targu przy całym tym motłochu...
Drgnęli wszyscy troje. Odsunęła sie, a książę skinął głową. Odwróciła sie i ruszyła w stronę małych, drewnianych drzwi. Wpuściła ich do środka, a sama rozejrzała sie po sali. Nikt specjalnie nie zwrócił na nich uwagi. Skinieniem głowy podziękowała Petea'cie, a on uśmiechnął sie do niej. Zamknęła za sobą drzwi.

Panował tam półmrok. Zapaliła pare pochodni, poprowadziła ich schodami w dół.
-A zatem, przejdźmy do interesów. -odwróciła sie gwałtownie, zdejmując kaptur. Usłyszała ciche wciągniecie powietrza. Wiedziała, że była znana głównie z opowieści, nie wszyscy znali jej prawdziwą twarz. Często szokowała ona tych, których interesowały dziewczyny. Zauważyła, że twarz lekarza nawet nie drgnęła. ,,Tym lepiej dla niego, szczególnie w tym zawodzie."
-Strowne, zbadaj ją. -medyk podszedł do niej, spojrzał na nią wymownie. Westchnęła, zdjęła najpierw bluzkę, potem buty i spodnie. Nie oddała ich chłopakowi. Położyła je blisko siebie i wyprostowała sie. Medyk podszedł do niej, zaczął oglądać jej ręce, klatkę piersiową, brzuch, uda i nogi.
-Nie zdejmę bielizny. -uprzedziła go lodowatym głosem. On wzruszył jedynie ramionami i kazał jej sie odwrocić. Dotknął jej pleców i barków w paru miejscach poczym powiedział:
-Masz dużo blizn dziewczyno. Pierwszy raz widze tyle u kobiety... Ale i żadko widuje sie kobiety-morderczynię. -dodał szybko widząc zniecierpliwioną twarz Chloe'a -Masz parę bardzo ciekawych ran... -podszedł jeszcze raz, dotknął jej karku i ramion. Cofnęła sie i syknęła. -...bardzo ciekawych. -uśmiechnął się nieznacznie. Zmrużyła oczy. ,,Spróbuj tylko sie wygadać, starcze, a zabije was trzech, a ty bedziesz zdychał najdłużej" -Jednakże nie widze powodu, by obawiać sie o jej zdrowie.
Chloe pokiwał głową. Podniosła swoje ubrania, które szybko na siebie nałożyła.
-Uważam, że musisz sie przygotować. Sprowadzę ci najlepszego mistrza... -urwał gdy jej twarz pojawiła sie tuż przy jego w ułamku sekundy.
-Żadnych. Mistrzów. -wycedziła i puściła go -Ile dajecie?
Zauważyła lekkie zmieszanie na jego twarzy. Uniosła pytająco brew.
-Nie przewidujemy twojego triumfu zabójczyni. -odparł chłodno. Ledwo opanowała wzbierający sie w niej coraz bardziej gniew.
-Ale - dodał szybko -Możemy sie jakoś dogadać...
-1 000 000 furlów -podała cenę w najdroższej walucie. Wiedziała, że mogą dać jej tyle. Czekała na odpowiedź.
-500 000.
-900 000.
-600 000.
-750 000 i mniej nie biorę.
-Zgoda -wyciągnął rękę. Spojrzała na nią z drwiną.
-Chyba nie sądzisz, że będziemy mieli umowę ustną?
Chloe zaskoczony cofnął rękę. Jego służący natychmiast podał papier i pobiegł po pióro. Wrócił po chwili. Gdy książę spisał umowę, zabrała mu papier i przeczytała ją jeszcze raz. Gdy wszystko sie zgadzało, podpisała sie, a on złożył pieczęć.
-Zawiadomcie mnie, kiedy ten cały cyrk ma sie odbyć. Tymczasem, panowie. -wzięła pochodnie i ruszyła ku wyjściu. Mijając medyka, złapał ją na chwile za ramie i szepnął:
-Chętnie obejrzę jeszcze raz te twoje rany. Mieszkam na obrzeżach.
-A zatem do rychłego spotkania. -rzuciła i ruszyła ciemnym korytarzem.

To, co niedostrzegalne...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz