Rozdział 1

2.4K 93 22
                                    

Andreìa, Brazylia

Było upalne popołudnie, jak zwykle o tej porze roku w Brazylii. Uwielbiałam ciepłą pogodę, ale tegoroczne lato było jednym z upalniejszych jakie pamiętam. Ubrana jedynie w szorty i koszulkę na ramiączkach, zmierzałam ulicami mojego miasta, na pożegnalne spotkanie, które zorganizowali dla mnie przyjaciele z okazji mojego wyjazdu na wymianę studencką.

Gdy weszłam do lokalu, w środku grała latynoska muzyka, którą skutecznie zagłuszały rozmowy i śmiech moich amigos. Wszyscy już czekali na mnie w komplecie. Sergio i Filipe jak zwykle kłócili się o to, który piłkarz jest lepszy, wysuwając przeróżne argumenty. Obaj byli zagorzałymi fanami piłki i każdy wolny dzień spędzali grając na boisku.

— Oczywiście, że Ronaldo był lepszy w tym meczu — odezwał się Sergio, mówiąc o swoim ulubionym piłkarzu.

— Przyjacielu, nie masz racji — kategorycznie zaprzeczył drugi, szybko rzucając kontrargumentem.

Ludzie w Brazylii uwielbiali piłkę nożną, każdy mecz był jak święto, a podczas spotkań nie mogło zabraknąć tego tematu.

Gdy tylko przyjaciele zauważyli moje przybycie, odbył się nasz rytuał przytulania i całusów, które były obowiązkowe wśród Brazylijczyków.

— Andreia, a ty co myślisz? Widziałaś wczorajszy mecz? — zapytał mnie Filipe.

— Tak widziałam, ale znasz moje zdanie. Dla mnie Pele jest niepokonany. Może kiedyś ktoś mu dorówna.

— Pele to już przeszłość — zauważył Sergio.

— Dobra, kończcie ten temat, nie spotkaliśmy się tutaj, aby przegadać cały wieczór o piłce nożnej — wtrąciła się Maria.

Maria była najpoważniejsza z naszej grupy i starsza od nas o dwa lata. Tylko ona spośród nas już pracowała. Ponadto Maria jako jedna z nielicznych znanych mi Brazylijczyków nienawidziła piłki nożnej i zawsze szybko zmieniała temat rozmowy. Ku ironii poznałyśmy się właśnie podczas jednego z meczy piłki nożnej, które zorganizowała nasza ówczesna szkoła.

— Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżasz na pół roku — odezwała się Clara.

Popatrzyłam na moją przyjaciółkę, która miała już mokre oczy. Od zawsze była bardzo otwartą i czułą osobą, nie dziwiłam się jej reakcji. To prawda, że będę za nimi strasznie tęsknić, ale wyjazd do USA od zawsze był moim marzeniem, które wreszcie mogłam spełnić.

— Zobaczysz, że czas szybko zleci — zapewniłam ją.

— Masz do nas pisać codziennie — zażądała, a ja przytaknęłam zgodnie.

— I wysyłać zdjęcia — dodała Maria.

— Obiecaj, że nie znajdziesz sobie tam nowych przyjaciół i o nas nie zapomnisz — rozkleiła się Clara.

— Kochana, przecież wiesz, że cię uwielbiam, nikt inny nie zastąpi mi moich najlepszych przyjaciół — zapewniłam, ściskając dłonie moich przyjaciółek.

— Studia bez ciebie nie będą takie same — stwierdził Filipe.

Z chłopakiem znałam się od dziecięcych lat. Mieszkaliśmy obok siebie i całe dzieciństwo spędziliśmy razem, grając w piłkę nożną na ulicy, razem z innymi dzieciakami z sąsiedztwa. Nasze piękne dni skończyły się, gdy rodzice chłopaka się rozwiedli i Felipe wyprowadził się z mamą do mniejszego domu. Do dziś pamiętam, jak stałam w oknie ze łzami w oczach, patrząc jak mój najlepszy przyjaciel odjeżdża. Dla dziecka w takim wieku była to największa tragedia. Na szczęście nasz kontakt przetrwał, a obecnie znów mogliśmy się spotykać bardzo często, ponieważ połączyło nas wspólne zamiłowanie do nauki. Oboje studiowaliśmy antropologię.

Miłość bez granic [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz