Rozdział 26

1K 70 30
                                    

Andreia

Po romantycznej nocy, wróciłyśmy do domu bardzo późno, po cichu skradając się do swoich pokoi. Wszystkie wrażenia wczorajszego dnia sprawiły, że od razu zasnęłam jak zabita i nie obudził mnie nawet dźwięk mojego budzika. Dopiero z krainy pięknych i błogich snów wyrwało mnie wołanie Hayley.

- Andreia wstawaj, spóźnisz się na zajęcia.

Dziewczyna klęczała na materacu obok mnie, delikatnie ruszając moim ramieniem, co dopiero po chwili pozwoliło mi się skontaktować z rzeczywistością. Leniwie przetarłam swoje oczy, patrząc na wyświetlacz mojego telefonu. Moje pierwsze zajęcia zaczynały się za pół godziny. Biorąc pod uwagę to, że byłam w totalnym proszku, a o tej porze w LA nie sposób było nie trafić na korki, nie widziałam szans, aby dotrzeć jeszcze na uczelnię o czasie. Wiedziona chęcią pozostania w łóżku jeszcze chwilę dłużej, pociągnęłam Hayley za rękę, sprawiając, że dziewczyna straciła równowagę i opadła na materac. Korzystając z chwili, szybko objęłam ją ręką, przyciągając jej ciało do siebie.

- Co ty robisz? Nie zdążysz - zmartwiła się brunetka.

- Dzisiaj pierwszy mam nudny wykład. I tak już nie zdążymy.

- Ostatnim razem zdążyłam.

- Ale wtedy ja byłam już gotowa do wyjścia. Poza tym, obiecałaś mi, że już nigdy nie będziesz jeździć tak szybko - odparłam, patrząc na nią poważnym wzrokiem, po chwili jednak złagodniałam, przytulając się do niej mocniej. - Nic się nie stanie, jeśli raz opuszczę wykład.

- Jesteś pewna? Nie chcę, żebyś miała kłopoty na uczelni.

- Nie martw się o to. Możemy poleżeć jeszcze pół godzinki. - Uśmiechnęłam się do niej, robiąc słodką minkę, która miałam nadzieję na nią zadziała.

Poczułam jak dziewczyna powoli odpuszcza, a jej spięte mięśnie rozluźniają się w moich objęciach. Po chwili Hayley odwzajemniła uścisk, składając drobne pocałunki, na mojej twarzy. Od razu rozpłynęłam się pod wpływem jej dotyku, przymykając jeszcze na chwilę oczy. Oczywiście nie skończyło się to najlepiej, ponieważ natychmiast ponownie zasnęłam.

***

Gdy ostatecznie dotarłyśmy na uczelnie, do kolejnych zajęć zostało jeszcze niecałe pół godziny, pożegnałam się z dziewczyną, a następnie powolnym krokiem skierowałam się w stronę uczelni. Podczas trwania zajęć korytarze świeciły pustkami i stawały się oazą spokoju. Krocząc opustoszałym korytarzem, który odbijał od ścian każdy mój krok, sięgnęłam do swojej torby i wyciągnęłam z niej segregator ze swoimi notatkami. Stwierdziłam, że to doskonały moment, aby przeczytać notatki z ostatnich zajęć i powtórzyć materiał. W momencie gdy chciałam wypiąć potrzebne strony z segregatora, poczułam nagłe zderzenie, a wszystkie kartki rozsypały się po podłodze.

- Nic ci nie jest? - spytała dziewczyna będąca sprawcą całego zamieszania.

- Nie, wybacz. To ja nie uważałam - odparłam, schylając się, aby posprzątać rozrzucone papiery.

- Nic się nie stało. Pomogę ci - zaproponowała, od razu zaczynając zbierać kartki, które znajdowały się pod jej nogami.

- Dziękuję za pomoc - rzekłam, gdy dziewczyna podała mi ostatnie zgubione strony.

Dopiero teraz mogłam się jej lepiej przyjrzeć. Była naprawdę ładna. Jej niebieskie oczy, uśmiechały się do mnie życzliwie, korespondując z jej ustami pomalowanymi matową, jasno różową szminką. Jej blond włosy do ramion były zaczesane za jedno ucho, które zdobił piękny podłużny kolczyk w kształcie łodygi z listkami oraz drugi orbital w kształcie pierścienia.

Miłość bez granic [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz