Hayley
Mogłam przysiąc, że irytujący dźwięk budzika, który dobiegał z telefonu Andrei był w stanie obudzić nawet zmarłego. Zerwałam się przerażona, nie mogąc sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz musiałam tak wcześnie wstać. Przeciągnęłam się leniwie, czując ogromny żal, że muszę opuścić moje wygodne łóżko. Gdy otworzyłam zaspane oczy ku mojemu zdziwieniu moja współlokatorka już od dawna była na nogach.
Czy ona w ogóle sypia? pomyślałam nie mogąc zrozumieć jak można być w tak dobrym nastroju o tej porze.
— Hej śpiochu, wstawaj bo cię życie ominie! — oznajmiła Andreia melodyjnym głosem, energicznie krzątając się po pokoju.
Już o to się nie martw, pomyślałam cwaniacko się uśmiechając i czując ogromna satysfakcję, że szatynka nie może czytać w moich myślach.
— Daj żyć. Jak już zauważyłaś nie należę do rannych ptaszków.
Szatynka jakby zignorowała to, co do niej powiedziałam, ponieważ pospiesznie dodała:
— Najchętniej poszłabym już na miasto.
— Nie tak szybko! Najpierw szkoła, później czas na przyjemności.
— Ej jesteś moim szoferem, a nie opiekunką — żartobliwie zaprotestowała i jakby jeszcze bardziej chciała mi zrobić na złość, ponieważ otworzyła zasłony w pokoju.
Do sypialni wpadły jasne promienie słońca, których widok nie bardzo mnie ucieszył. Odruchowo zasłoniłam oczy, broniąc się przed ich ostrym blaskiem.
— Proszę powiedz mi, że tego rodzaju pobudki nie są u ciebie rutyną — wycedziłam przez zęby, leniwie kierując się w stronę szafy i zaciskając zaspane powieki.
— Tego nie mogę ci obiecać — znów się zaśmiała, rozkładając ręce.
— Wygrałaś, idę pod prysznic — oznajmiłam biorąc swoje rzeczy i wychodząc z pokoju.
Ciągle nieprzytomna udałam się w stronę łazienki. Stanęłam przez lusterkiem próbując się zmotywować do dalszej części dnia, co przychodziło mi z wielkim trudem. Odkręciłam wodę i powoli ściągnęłam swoje ubrania. Kiedy ciepła para swobodnie zaczęła unosić się w powietrzu, weszłam do kabiny. Gdy pierwsze strumienie wody spłynęły po mojej skórze, poczułam odprężenie po chwili wracając do świata żywych.
Po porannej toalecie udałam się do kuchni, gdzie zastałam moją mama wraz z Andreią. Obie siedziały przy stole opowiadając siebie coś w najlepsze i od czasu do czasu się śmiejąc. Byłam pozytywnie zaskoczona z jaką lekkością odbywała się ich rozmowa. Chociaż z drugiej strony wiedziała, że moja mama jest otwartą osobą i będzie chciała, żeby szatynka poczuła się jak u siebie w domu.
— O już wstałaś — rzuciła radośnie w moją stronę mama, gdy zauważyła, że stoję w kuchni.
— Nie trudno się nie obudzić, gdy ma się dwa budziki. Jeden piszczy, a drugi skacze po pokoju — powiedziałam z ironią, uśmiechając się w stronę Andrei.
Szatynka wywróciła oczami ponownie mnie ignorując po czym ciągnęła dalsza rozmowę z moją mamą.
— Mają państwo naprawdę śliczny dom.
— Och dziękuje. Mam nadzieję, że poczujesz się jak u siebie.
Na twarzy dziewczyny pojawił się ciepły uśmiech i delikatny rumieniec.
— Dzwoniłaś już do rodziców? — kontynuowała moja mama.
— Tak, wczoraj wieczorem. Mówiłam im, że dotarłam na miejsce i zostałam miło ugoszczona.
CZYTASZ
Miłość bez granic [ZAWIESZONE]
RomanceAndreia to zwykła dziewczyna, która przyjeżdża do słonecznego LA, aby spełnić swoje marzenie. Charyzmatyczna i zbuntowana Hayley to jej zupełne przeciwieństwo. Co połączy te dwie z pozoru zupełnie różne dziewczyny? Jak potoczy się ich historia? Te...