Rozdział 27

1.3K 75 27
                                    

Hayley

Przeciągnęłam się leniwie na łóżku, wolno wynurzając się spod białej pościeli. Chłodne, ranne powietrze dotknęło mojej rozgrzanej skóry sprawiając, że przez chwilę miałam ochotę wrócić do ciepłego legowiska. Przetarłam zaspane oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Usiadłam na łóżku, podkulając kolana. Przez szare zasłony przenikały słabe promienie słońca, które zapowiadały ładną pogodę.

Nie tracąc czasu chwyciłam ciuchy i udałam się w stronę łazienki, aby zażyć porannego prysznicu. Kiedy byłam już gotowa wróciłam do pokoju i spakowałam do plecaka segregator, który leżał na biurku. Ostatni raz rozejrzałam się po pomieszczeniu, opuszczając swój pokój. Stanęłam przed drzwiami sypialni Andrei, delikatnie pukając do jej drzwi. Gdy usłyszałam zaspane zaproszenie, nacisnęłam na metalową klamkę, pospiesznie wchodząc do środka. Szatynka stała pochylona przed szafą z dokładnością przeglądając swoją garderobę. Miała na sobie piżamę, w której skład wchodziły krótkie, seksowne spodenki i obcisły t-shirt, który świetnie podkreślał jej krągłości. Przyznam, że ten widok obudził we mnie niekontrolowane pożądanie. Mimo walki z moimi słabościami, zmierzyłam ją uważnie wzrokiem, durnie się uśmiechając. Moje oczy jak w transie zawiesiły się na jej pełnym dekolcie, który wyraźnie odbijał się na aksamitnej tkaninie.

- Możesz przestać się na mnie gapić. - Usłyszałam żartobliwy ton szatynki, który momentalnie przywołał mnie na ziemię.

- Wcale się nie gapiłam - odpowiedziałam w pośpiechu, czując się przyłapana na gorącym uczynku.

- Jasne - rzekła Andreia, zamykając drzwi szafy i kładąc ciuchy na łóżku.

Westchnęłam przewracając oczami. Nie mając pomysłu na dalszą samoobronę, postanowiłam milczeć.

- Czy mogę cię prosić o trochę prywatności? - spytała, krzyżując ręce i mierząc mnie zawistnym spojrzeniem.

- Chcesz żebym wyszła? - odwzajemniłam się pytaniem, gdy dotarło do mnie, że szatynka chce się przebrać.

- Nie, ale byłoby mi miło gdybyś się chociaż odwróciła.

- Ok, ale musisz wiedzieć, że chyba nie ma już niczego, czego bym nie widziała. - Zachichotałam, durnie się uśmiechając i robiąc to, o co mnie poprosiła.

Stanęłam do niej tyłem w milczeniu przysłuchując się odgłosom dochodzącym za moimi plecami oraz przyglądając się stercie książek leżących na biurku. Wiedziałam, że Andreia przygotowuje się do kolokwium i w głębi ducha miałam nadzieję, że po jego zaliczeniu znów będziemy miały czas dla siebie. Mimo tego, że minęło zaledwie kilka dnia, miałam dziwne wrażenie jakby minął już miesiąc.

- Możesz się już odwrócić, jestem gotowa. - Usłyszałam wołanie, dochodzące zza moimi placów.

Natychmiast się odwróciłam, opierając się o drzwi i cwaniacko się uśmiechając.

- Co znowu? - szatynka zmarszczyła brwi.

- Wiesz, że ci tego tak łatwo nie odpuszczę? - oznajmiłam, czując żal, że ominęło mnie takie widowisko.

- Masz na myśli striptiz? - zachichotała.

Przeczesałam palcami włosy, posyłając jej to spojrzenie.

- Hayley wiesz, że nie mam na to czasu. Mam dziś kolokwium i nawet gdybym bardzo chciała... Nie ma szans - oznajmiła na jednym wydechu.

- Wiem, wiem, chciałam się z tobą podroczyć.

Zrobiłam smutna minę, która niemal, że natychmiast zadziałała, ponieważ szatynka w momencie znalazła się obok mnie mocno mnie przytulając.

Miłość bez granic [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz