Chodź ze mną

555 35 5
                                    

To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść. No nie do końca 😉 Jak zaczynałam pisać tą powieść w czerwcu, to planowałam, że po tym rozdziale będzie epilog i tak skończy się ta cudowna przygoda. Jednak, od kilku dni mam w głowie pewne pomysły na jeszcze kilka małych rozdziałów, ale nie wiem, czy to wypali, czy warto jest o tym pisać i czy te pomysły są dobre? Muszę to przemyśleć. Zobaczymy, co się urodzi podczas pisania.


Mimo przygotowań do ewakuacji, Nairobi nie nakazała przestać drukować pieniędzy. Chciała dobić do pełnego miliarda euro. Starałam się jej wytłumaczyć, że dobre jest to, co już mamy i prawdopodobnie zabraknie nam czasu na spakowanie pozostałej kwoty, ale nie chciała mnie słuchać. Postawiła sobie na cel miliard i dążyła do tego za wszelką cenę.

Nairobi ustalała ostatnie szczegóły z Torresem, gdy do gabinetu wtargnął Berlin.

- Zatrzymaj maszyny i usuń logi. Potem wyciągnij dyski. Bierzemy je. – Berlin wydał polecenie i zbliżył się do kobiety.

- Już niewiele zostało do miliarda. Tylko wydrukować i wyciąć kilka arkuszy. Ile minut trzeba? – Nairobi najpierw patrzyła się na swojego rozmówcę, potem skierowała swoje pytanie do Torresa.

- Jedenaście. – Odpowiedział starszy mężczyzna.

- Chcesz zaokrąglać liczby. A co to niby jest? Jakiś teleturniej? – Berlin zaczął się złośliwie śmiać.

- Ja zajmuję się kasą. Jak mówię, że miliard to miliard! – Nairobi broniła swojego zdania, podniosła swój głos na Berlina.

- A jak ja mówię, że stop, to stop! – Berlin również zaczął krzyczeć. – Wiesz, czemu ja tu rządzę? Bo ty masz sieczkę zamiast mózgu. Chcesz zostać tu w pułapce i zgarnąć miliard? Wiesz, kogo mi przypominasz? Matkę, która zostawia dziecko, żeby sprzedawać prochy. Oczywiście wpada i traci dziecko. To się nie przydarzy, kiedy ja tu rządzę! – Brunet szydził z Nairobi z uśmiechem na ustach.

Oczywiście sukinsyn musiał wyżyć się na Nairobi, zamiast na mnie. Jakie to typowe.

- Berlin, dosyć... - W tym momencie wtrąciłam się ja, ale standardowo zostałam zignorowana.

Na moment nastała cisza i Nairobi zaczęła się histerycznie śmiać.

- Oczywiście, że nie. Kiedy ty rządzisz, prawie zabijamy i gwałcimy zakładniczki oraz poniżamy i kramy swoich ludzi. – Nairobi wyglądała groźnie. – Praga dobrze zrobiła, że Cię zostawiła. – Wyrzuciła z siebie na koniec.

W twarzy Berlina zniknął uśmiech. Ja poczułam okrutną złość.

- Nairobi, nie wtrącaj się do tego! – Podeszłam do przyjaciółki, chwyciłam ją za ramię i krzyknęłam na nią.

- Pewnie w końcu przejrzała na oczy, kim naprawdę jesteś. Pewnie brzydzi się Tobą i nie może Cię już dłużej znieść. Nawet twoja fortuna nie zdołała jej zatrzymać. – Kobieta kontynuowała i mówiła to z satysfakcją, patrząc cały czas w oczy Berlinowi.

Kompletnie mnie zamurowało i sparaliżowało. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Berlin również stał jak słup soli, nie mówiąc nic przez dłuższą chwilę. Po prostu patrzył się na kobietę. Nie mogłam rozszyfrować jego twarzy. Nie wiem, czy był bardziej wściekły czy urażony. A może nie czuł nic.

- Torres, wyłącz maszyny. – Brunet zakomunikował mężczyźnie, nie spuszczając wzroku z Nairobi.

- Panno Nairobi? – Torres stanął między nimi i spytał się kobiety.

Seks, wino i napadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz