6. Złe Znajomości

371 19 16
                                    

Minął kolejny tydzień szkoły. Mojej mamy nadal nie było, co oznaczało, że póki co miałam prawo robić wszystko co mi się podoba.

Chodziło dużo plotek, że w sobotę miała być  impreza nad jeziorem. Po ostatnich wydarzeniach postanowiłam, że chyba sobie odpuszczę zwłaszcza, że laski również nie chciały iść, a to umocniło mnie w moim przekonaniu.

Do czwartku moja szkoła obchodziła jakiś jubileusz. Oznaczało to, że lekcji praktycznie nie było, a nawet jeżeli to tylko do 11 rano. Każdy z nas był zadowolony z biegu zdarzeń, gdyż mogliśmy w końcu odpocząć.

Było sobotnie popołudnie. Lysander napisał do mnie o spotkanie. Szczerze, zdziwiło mnie to strasznie, ale nie miałam serca mu odmówić.

Umówiliśmy się na obiad, więc przyszykowałam się i wyszłam.

Spotkaliśmy się przy parku i od razu poszliśmy coś zjeść. Jako iż była pora akurat kolacyjna padło na burgery.

- Lys, tak właściwie czemu mnie zaprosiłeś? - zapytałam gryząc frytkę.

- Chce Cię prosić o pomoc - słysząc to wystraszyłam się.

- Coś się stało? - zapytałam zmartwiona i odłożyłam widelec z połową frytki.

- Chyba Kastiel niczego się nie nauczył po ostatnim razie. - powiedział.

- Czekaj czekaj, o czym mówisz?

- Od wczoraj nie mogę się do niego dodzwonić. A na story jednego z tych jego super kumpli było go widać.

- Nie gadaj... - słysząc to odechciało mi się nawet jeść - Czemu akurat do mnie zadzwoniłeś, chłopaki z zespołu może by bardziej pomogli.

- Kastiel bardzo Cię lubi, ufa Ci. Podobasz mu się najwyraźniej... - powiedział szeptem.

- Kurde... - zamyśliłam się na co Lysander kontynuował.

- Wiem, że to tylko przyjaciel, ale traktuje go jak brata. Nawet bym się odważył powiedzieć, że jest mi bliższy niż Leo - mówiąc to głos chłopaka lekko zadrżał.

Dotknełam jego ramienia. Na co on przytulił się i mocno zacisnął na mnie dłonie. Poklepałam go po plecach delikatnie aby dodać mu otuchy.

- Jak mam Ci pomóc? Nie wiemy nawet gdzie jest - powiedziałam zmartwiona.

- Napewno będzie na tej imprezie dziś.

- To jest jakiś trop. Może spróbuje zadzwonić do niego co? - zapytałam wyjmując telefon z torebki.

- No spróbuj...

Wybrałam jego numer i zadzwoniłam.
Nie udało mi się usłyszeć ani jednego sygnału, co musiało oznaczać, że pewnie rozładował mu sie telefon.

- Kurde no... - oparłam ręce o stół.

- Zjedzmy do końca i pójdziemy w stronę tej imprezy.

Pokiwałam głową i dokończyłam posiłek. Gdy zjedliśmy ruszyliśmy nad jezioro.

-Sugerujesz, że od wczoraj nie było go w domu? - zapytałam Lysandra.

- Tak podejrzewam.

- A co z psem?

- Ma drzwiczki dla psów wmontowane w drzwi na taras. Myślę że daje sobie jakoś rade.

Pokiwałam głową i zadzwoniłam ponownie.

- Na marne dzwonisz. Nie odbierze.

- Warto spróbować...

Szliśmy dalej, a na dworze zdarzyło się już zciemnić. Żeby dostać się na teren imprezy trzeba było przejść przez gęstwinę traw i krzewów. Nie miałam ochoty tam iść, ale nie mogłam zawieść Lysandra, w tym bardziej Kastiela.

TEACH ME HOW TO LOVE || Kastiel X Reader ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz