7

578 14 0
                                    

WERONIKA

Nie myliłam się jazda jak nic. I od godziny Natan próbuje wejść do domu. Już tłumacze po kłótni poszedł zapalić. Tak on pali ale widać dużo rzeczy o nim jeszcze nie wiem. Więc wykorzystując to iż wyszedł przekręciłam zamek od drzwi i no tak to się jakoś potoczyło. Wcześniej oczywiście pozamykałam okna itd. Nie ma ze sobą nic ani telefonu ani kluczy. I dobrze mu tak. W końcu to też mój dom nieprawda. Może to go czegoś nauczy w co wątpię. Zaczyna robić się duszno na szczęście jest klimatyzacja. Tak górne okna też zamknęłam gdyż bardzo prawdopodobne by było, że dzięki bestii już by dawno był w środku. I tak w sumie chodzi z okna do okna i patrzy co się dzieje w środku. Rose już śpi więc zrobię mu trochę na złość. Wyłączyłam telewizor obróciłam się do tyłu patrząc w okno tarasowe. Gdzie siedział na krześle i wpatrywał się co będę robić. Powolnym krokiem poszłam na górę przebrałam się i założyłam szlafrok. Zeszłam znowu na dół stojąc przed oknem tarasowym. Nie otworzyłam go tylko stałam i popatrzyłam na Natana żałosny człowiek ma tyle zdolności nadludzkich a został pokonany przeze mnie. Zauważył mnie i również stanął. Dzieliła nas tylko szyba. Uśmiechnęłam się cwaniacko. Moja ręka powędrowała do wiązania szlafroka, powoli ją prostując. Nie odrywałam wzroku od niego. A już widziałam jego minę bezcenna. Po odwiązaniu nie pokazałam nic a nic.

- Chcesz dalej zobaczyć co się stanie - powiedziałam normalnym głosem przecież i tak mnie usłyszy. Pokiwał twierdząco głową. Ponownie się uśmiechnęłam i obróciłam się tyłem do niego zdjęłam materiał tylko z ramion uwydatniając tylko dekolt i obróciłam się do niego. Stał wpatrzony, aż w końcu zdjęłam cały szlafrok i rzuciłam w kąt. Byłam tera z samej koronkowej bieliźnie która i tak więcej odsłaniała niż zakrywała. Przekręciłam lekko głowę patrząc na niego nie patrzał mi w oczy tylko świdrował wzrokiem po moim ciele. Typowy facet. Chcąc jeszcze bardziej go zirytować jednym ruchem zasłoniłam zasłoną okno. Podniosłam szlafrok założyłam i poszłam otworzyć wejściowe drzwi. Czekałam chwilę czy wejdzie ale to nie nastąpiło. Więc będąc w kuchni nalałam sobie wody ale gdy miałam wychodzić. Ktoś złapał mnie za ramiona. 

- To miała być kara - zapytał Natan.

- Tak i co działa - rzekłam.

- Nie wiesz jak - po tych słowach pocałował mnie. Uśmiechnął się przez pocałunek. 

- Nie licz na nic więcej.

-Nie zamierzam - powiedział - Ale i tak nie zmienię zdania.

- Dobrze wiesz, że ja też.

- Wiem dlatego chce się dostosować, ale będziesz pracować krócej. Może być. A później po prostu zdalnie... - nie było dane mu skończyć.

-Na razie to ty skończ bo spać mi się chce - i tymi słowami zakończyłam rozmowę i poszłam do góry się położyć. 

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta jak nigdy. Nie wiem gdzie jest wiec zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki nie chce mi się grzebać by coś zrobić. Rose śpi więc chwila spokoju. Uwielbiam ją ale jest zbyt energiczna. Nie nadążam na nią. Gdyby nie zwinności Natana nie raz spadła by z krzesła a to ze schodów itd...

- Nie śpisz - zapytał Natan

- Jak widać- mówiłam wkładając łyżkę z płatkami do buzi. 

- Dasz mi trochę- spytał.

- Se zrób rączek nie masz - wstałam z krzesła z miską i poszłam do salonu tam usiadłam wygonie na kanapie i kontynuowałam jedzenie. Na szczęście dokończyłam w spokoju. Zaniosłam miskę do kuchni gdzie nadal siedział Natan przy blacie patrząc się w telefon. Ukradkiem spojrzałam w jego telefon. Na moje nieszczęście obrócił się blokując telefon.

- Ładnie to tak podglądać - spytał obracając się do mnie. Ale nie dałam mu się.

- Tobie wolno a mi nie - powiedziałam krzyżując ręce.

- Mniej więcej - pokiwał głową z uśmiechem.

- Wątpię - odwróciłam się na pięcie i poszłam do góry się ubrać. Gdy weszłam do sypialni zadowolona Rose już stała w łóżeczku wyciągnęłam ją ubrałam i siebie też. Zaprowadziłam ją na dół do Natana a sama poszłam na łazienki by się lekko podmalować. Po ok piętnastu minutach zeszłam na dół. Sądzę, że tatuś postanowił nakarmić małą, bo cała jego koszulka była w papce. 

- Brawo - powiedziałam ze śmiechem.

- To jej wina. - pokazał na nią palcem.

- A kto jadł ty czy ona - popatrzałam na niego znacząco.

- Rzucała we mnie.

- Ona? Byś się wstydził - wzięłam ją na ręce a Natanowi kazałam iść się przebrać. Świnka jedna. Najlepiej zgonić na małe dziecko. A to że czasem jest może niegrzeczna to nie oznacza, że już od razu jedzeniem rzuca tak ona czysta nawet rączek nie ma brudnych a on cały dosłownie jak by z armaty dostał.Na szczęście przyszła pani Morgan i pojechaliśmy do pracy.

Bestia z przymusu (zakończone część II )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz