Czułem obezwładniające poczucie wstydu, kiedy wracałem do domu. Moje dłonie ciasno zaciskały się na kierownicy. Znów zżerało mnie poczucie winy. Czułem się źle z tym, że tak nagle go zostawiłem. Czułem się źle, że pozwoliłem Theodore'owi myśleć, że zrobił coś źle. Czułem się źle z tym, że on teraz w samotności zmywa resztę graffiti.
To była bardzo nagła i nieplanowana ucieczka. Wiem, że zachowałem się źle, ale jeśli zostałbym sekundę dłużej, przestałbym nad sobą panować. Prawdopodobnie zrobiłbym coś głupiego i niewybaczalnego. Coś w stylu pocałowania go.
Ponieważ właśnie tego chciałem. Przygwoździć go do ceglanej ściany, przycisnąć swoje ciało do jego ciała, przez co nie miałby żadnej drogi ucieczki. Mógłbym wtedy pochylić się i połączyć nasze wargi ze sobą, palce zatapiając w jego miękkich włosach. Mógłbym tulić go do siebie, by desperacko poczuć jego ciało przy swoim.
- Kurwa! - Suknąłem ostro, wjeżdżając na swój podjazd i gasząc silnik. Byłem zbyt zmieszany, by wejść do środka. Zauważyłem też, że byłem mokry. Moje całe ciało pokryte było mydlinami. Koszulka przylegała do brzucha, a woda skapywała na moje buty. Ponownie pomyślałem o Theodore'rze. O tym jak wyglądał, ociekając wodą od głowy aż po czubki palców. Jego brudna twarz, zabarwiona na czerwono przez mydlaną ciecz. Jego workowaty sweter, ciężki od wody, jego włosy, kręcone i niechlujne.
Co było ze mną nie tak? Nie mogłem przestać o nim myśleć i to mnie przerażało. On był chłopakiem. I ja też nim byłem. Od czasu mojego pierwszego pocałunku do ostatniego numerku z Sam, to zawsze były dziewczyny.
Ale coś przerażało mnie bardziej niż fakt, że rosnące uczucia do Theodore'a nie zrodziły się z seksualnego pożądania. Lubiłem go w ten romantyczny sposób. Chciałem widzieć jego uśmiech, widzieć jego szczęście. Chciałem trzymać go blisko i chronić podczas oglądania z nim gównianych filmów. I to było coś, czego nigdy wcześniej nie czułem. Jasne, podobały mi się dziewczyny, ale nigdy ich nie lubiłem. Chodziło o ich urodę, ich ciała, ubrania, zapach. Chciałem je czuć, dotykać i uprawiać seks. Ale nigdy nie ciągnęło mnie do niczego innego. Cholera, ja nigdy nawet nie miałem dziewczyny.
Tak długo jak starałem się zignorować moje zmieszanie rosnące względem Theodore'a, to ono niemożliwie szybko rosło. Mogłem zignorować przebłysk nadziei rosnący w mojej klatce piersiowej, kiedy dowiedziałem się, że był gejem. Nie mogłem zignorować sposobu w jaki moje całe ciało przechodziło dreszcze, kiedy się dotknęliśmy. Albo gdy jego uśmiech uszczęśliwił mnie bardziej, niż mogła to zrobić jakakolwiek dziewczyna. Lubiłem go. Lubiłem go bardziej-niż-w-przyjacielski sposób. I to naprawdę mnie przerażało.
Chciałem by to wszystko minęło. Chciałem patrzeć na Theodore'a bez pragnienia jego dotyku. Chciałem iść spać bez strachu, że będę o nim śnił. Chciałem znów interesować się dziewczynami. Nie czułem już nic, kiedy Sam dotykała mnie dzisiejszego ranka. Udawałem zadowolenie, bardziej ze względu na mnie, niż na Sam. Przyłapywałem się na wierzeniu w to, że to mnie cieszy. Ale to nie działało. To był prawdopodobnie pierwszy raz, kiedy nie czerpałem przyjemności z seksu.
Musiałem przestać o nim myśleć. Co jeśli go lubiłem? Jestem po prostu skołowany. Jestem nastolatkiem, to naturalne, że chce się eksperymentować. To nic nie znaczy. Przypuśćmy, że jest szansa na to, że Theodore też mnie lubi. Co wtedy? Umawiamy się? Niemal roześmiałem się na głos na samą myśl. Nic nie może się między nami wydarzyć, jesteśmy zbyt różni. Po pierwsze, to mogłoby zniszczyć naszą przyjaźń, szczególnie jeśli wszystko by się rozpadło. Po drugie, musielibyśmy to ukrywać, ponieważ nie ma mowy, bym był w stanie powiedzieć komukolwiek o moim zainteresowaniu chłopakami. Związek za zamkniętymi drzwiami to nie związek jakiego pragnę. Tak jakbym się wstydził i chował - co dokładnie robię. Po trzecie, skąd mógłbym wiedzieć, czy Theodore chciałby to utrzymać? Wiedziałem, że Theodore nie jest złośliwy. Wiedział jak dotrzymać sekretu, ale co jeśli zostanie zraniony tak mocno, że będzie pragnąć zemsty? Było by to dla niego proste, powiedzieć całej szkole, że podobają mi się chłopcy.
Jęknąłem, gdy moja głowa zderzyła się z kierownicą, nadal niezdolna do ruchu. Wszystko o czym mogłem myśleć, to te błyszczące zielone oczy. Jak mogłem go zostawić. Jak mogłem go zostawić, by sprzątał samemu trzy ostatnie litery. 'OTA'. Naszej dwójce zajęło niemal godzinę, by uporać się z pierwszymi literami. Samemu zajmie mu to podwójną ilość czasu. Dodatkowo - był przemoczony, bez suchych ubrań. I zaczynało padać. Przeziębi się, jeśli będzie tam stał tak długo.
Miałem już odpalać silnik i wycofywać z podjazdu, gdy usłyszałem pukanie. Podskoczyłem, odwracając się, by zobaczyć Rosa'ę. Jej brwi uniosły się w oczekiwaniu. Westchnąłem głośno, gdy wsiadła do środka. - Dlaczego jesteś mokry? - Spytała zaciekawiona, skanując moją osobę.
Zerknąłem na mój dom, nie mając odwagi by spojrzeć na nią. Wzruszyłem ramionami, nie chcąć wciskać jej kolejnej wymówki.
- Dlaczego mnie unikasz, Luca? - Spytała.
- Ja nie... - Zacząłem ostro, zanim westchnąłem. - To dla mnie ciężkie, Rosa, okej? - Wyjaśniłem. - Reprezentujesz wszystko, co chciałem zostawić w tyle. Byłem taki głupi.
- Nie byłeś. - Poprawiła mnie. - Nikomu nic się nie stało.
- To nie o to chodzi. Ludzie mogli zginąć. Więc, co z tego, że nie zginęli? To mogło się stać i to by była wyłącznie moja wina. A teraz jestem tutaj, wiodąc wspaniałe życie. Bojąc się tego co się stanie, gdy moi przyjaciele dowiedzą się prawdy.
- Twoi przyjaciele mają to gdzieś.
Przekręciłem oczami. - Nie wiesz tego.
- Wiem. - Odparła. - Daya się dowiedziała. Nie jest zła.
Odwróciłem głowę w jej stronę, moje oczy były rozszerzone. - Co?
- Wybacz, Luca. - Powiedziała ze spokojnym uśmiechem. - Nie miałam zamiaru jej mówić. To był wypadek. Ale nie ma nic przeciwko.
Westchnąłem ciężko. - Dobra, to świetnie. - Syknąłem, zanim zapiąłem pas. - Ja jadę, powinnaś wracać do domu.
- Gdzie jedziesz? Twoi rodzice są wściekli.
- Pieprzyć ich. - Wzruszyłem ramionami. - Mój przyjaciel potrzebuje pomocy.
- Więc, ja też jade. - Zadeklarowała. - Pomoge.
Miałem zacząć protestować, kiedy zdałem sobie sprawę, że już byłem w drodzę. Moje ciało zaczynało robić się skostniałe od zimnej wody, przez co mogłem sobie wyobrazić jak czuł się Theodore. Na zewnątrz, na wietrze. Jechałem wolniej niż zazwyczaj, opóźniając jak tylko mogłem spotkanie się z blondynem. W pewnym sensie, cieszyłem się, że Rosa była ze mną. Była moją opoką, podtrzymującą mnie na duchu.
Kiedy dojechaliśmy, czułem się winny, znowu. Zmywał literę T, jego ramiona poruszały się szybko, trzęsąc się z zimna. Nie marnowałem ani chwili, wyskakując z samochodu, a przed tym zgarniając koc z bagażnika. - Wybacz, Theodore. - Zawołałem, na co odwrócił się zdziwiony.
- W-wróciłeś. - Zauważył.
- Tak, musiałem odebrać kuzynkę. - Uśmiechnąłem się.- Mama kazała mi spędzić z nią trochę czasu.
Jego oczy pojaśniały, ale nie wiedziałem co było tego powodem. - H-hej. - Przywitał się z Rosa'ą, która uśmiechnęła się ciepło.
- Trzymaj. - Zaoferowałem, rozkładając koc na jego ramionach. Moje palce zacisnęły się na jego ciele, upewniając się, że nie zmarznie.
- D-dzięki. - Uśmiechnął się nieśmiało.
Po przedstawieniu Rosa'ie kociaków i wzięciu dla niej gąbki, w trójkę zmywaliśmy resztę liter. - Zostaly tylko cztery. - Skomentowałem, ścierając litery. - Co się stało z dwójką kotków?
- L-ludzie je zabrali. - Powiedział.
- Serio? - Uniosłem brwi. - To świetnie.
- Co przedstawiał ten napis? - Spytała Rosa, zmywając literę A.
Wymieniłem spojrzenie z Theodore'em, który błagał mnie o to, bym nic nie powiedział. Więc, wyjaśniłem jej, że to popularny tutaj slang, który nie znaczy nic ciekawego.
Dzięki pracy naszej trójki, nie zajęło to tak dużo czasu. Niedługo praca była skończona. Opuściliśmy sklep i mieliśmy nadzieję, że to nigdy więcej się już nie powtórzy.

CZYTASZ
The Dutch Boy ● PL [BxB]
Ficção AdolescenteLuca Bakker, podpalacz w skórzanej kurtce z seksownym holenderskim akcentem. Oraz Theodore Hart, nieśmiały dzieciak ze szkoły, który pracuje w miejscowym sklepie zoologicznym. Pomysł, że ta para może kiedykolwiek skrzyżować swoje ścieżki - nie mówią...