F O U R T E E N

4.9K 244 165
                                    

Wpatrywał się we mnie, jego wargi były rozszerzone, a oczy przepełnione lękiem. Mogłem zawsze czytać jego myśli. Wiedziałem o czym dokładnie myślał. Rozmyślał o tym, że z nim pogrywałem, że był tylko eksperymentem. Myślał, że tego żałowałem.

- Myślę, że naprawdę cie lubię. - Wypaliłem, zanim w ogóle to przemyślałem. Szybko zsunąłem się z niego, dając mu przestrzeń, gdy ja mentalnie beształem siebie za tak szybkie działanie.

Usiadł powoli, obserwując mnie ostrożnie. - C-co? - Spytał cicho.

Uśmiechnąłem się, odwracając głowę w jego stronę. - Ja... ja nie wiem, ty... sprawiasz, że czuję się dziwnie, okej? - Wymamrotałem. - I szczęśliwy. Nie mam pojęcia co to jest, ale naprawdę cie lubię, uważam, że to może oznaczać, że... naprawdę cie lubię.

Ułożył swoje dłonie na moich, ostrożnie muskając palcami moje palce. - M-myśle, że ja też cie lubie. - Wyszeptał.

Czułem jak bańka powstała w mojej klatce piersiowej pęka i nareszcie mogę odetchnąć. Zostałem oblany nieokiełznanym szczęściem, gdy szeroki uśmiech wkradł się na moje wargi. Zanim mogłem się powstrzymać, chwyciłem za jego sweter i przyciągnąłem go do siebie. Musiałem walczyć ze sobą, by nie powtórzyć sytuacji sprzed chwili. Wiedząc, że Theodore nie był kolejną dziewczyną, którą pieprzyłem i o której później zapomniałem. Zachichotał, zagryzł swoją dolną wargę, starając się ukryć uśmiech.

- Więc, c-co teraz? - Spytał.

Westchnąłem głośno. - Nie jestem pewien. To znaczy... to nie tak, że musimy to od razu deklarować, nie możemy po prostu... być sobą? - Zaproponowałem. - Wiesz... spotykać się, rozmawiać i śmiać i... robić inne rzeczy. 

Jego oczy zabłyszczały znajomym błyskiem. - Brzmi d-dobrze. - Zgodził się. - A-ale, Luca?

- Hmmm?

- J-jesteś hetero. - Przypomniał mi chichocząc.

Wzruszyłem ramionami. - Wiem. - Mrugnąłem. - Obejrzymy coś?

Był gotów się zgodzić, zanim jego oczy spoczęły na zegarek, a jego twarz wyrażała rozczarowanie. - Wybacz, musze i-iść, musze odebrać zamówienie na karmę dla psów. - Przepraszał, zeskakując z łóżka, gdy ja szedłem za nim.

- Więc, chcesz może... wyjść gdzieś coś zjeść czasami? - Zaoferowałem, otwierając wejściowe drzwi.

Uniósł brwi. - P-pytasz mnie o r-randkę? - Wypalił.

- Nie do końca randkę. - Zarumieniłem się. - Bardziej... wiesz, wspólne wyjśc-

- J-jasne. - Uśmiechnął się. - Pójde z tobą na r-randkę.

Pokiwałem z ulgą. - Theo, nigdy wcześniej nie byłem w związku. - Wyznałem. - Więc... to.. czymkolwiek jesteśmy, jest dla mnie nowe.

- D-dla mnie też.

- Po prostu... bądź cierpliwy. - Powiedziałem. - Ponieważ nie mam pojęcia co robię. Czy ja... czy ja powinienem cie teraz pocałować, czy coś?

Zachichotał. - B-byłoby miło. - Zażartował.

Przekręciłem oczami, zniżyłem się, stykając się wargami z jego policzkiem. - Odezwę się.

- P-pa, Luca.

Gdy odszedł, zamknąłem drzwi za sobą. Opierałem się o grube drewno, szczęśliwy uśmiech wkradł się na moje wargi. Lubił mnie. Cieszyłem się, że cała moja rodzina była na lotnisku z Rosą. To oznacza, że miałem cały dom do świętowania, gdy pobiegłem na górę.

The Dutch Boy ● PL [BxB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz