Rozdział 2

1.1K 39 4
                                    

Iris POV.

Zeszłam ze schodów i szybkim krokiem zmierzałam w kierunku biblioteki. Po drodze spotykając jedynie kilka osób, które albo szły ze spuszczoną głową, albo rozmawiały między sobą. Westchnęłam i kiedy miałam wejść do czytelni ktoś wpadł na mnie. Poleciałam do tyłu i obiłam sobie kość ogonową. Zadarłam zła głowę i spojrzałam się z przestraszonym wzrokiem samego Harry'ego Potter'a. Uśmiechnęłam się złowieszczo i wstałam sama z podłogi.

-Uważaj jak chodzisz Harry.- powiedziałam do osłupiałego chłopaka i szybko go wyminęłam, nie chcąc wdawać się z nim w rozmowę, która pewnie mocno by mnie zdenerwowała. -Dzień dobry.- powiedziałam miłym tonem do Pani Pince, która siedziała za swoim biurkiem i posępnie patrzyła na uczniów. Kiwnęła mi głową, a ja przeszłam do głębszej części biblioteki. Odnalazłam wolny stolik, z daleka od ciekawskich spojrzeń uczniów i wyciągnęłam pergamin i pióro. Zaczęłam analizować pracę domową, zadaną z Zaklęć i uroków. Na całe szczęście dopiero w czwartek mam lekcje z Umbridge, czyli za całe dwa dni.

Pytanie 1. Dlaczego zaklęcia niewybaczalne są niewybaczalne?

Odpowiedź: Nazywamy je tak, ponieważ są one niewybaczalne. Surowo zabronione przez Ministerstwo Magii. Użycie któregokolwiek grozi dożywociem w Azkabanie.

Pytanie 2. Jakie mamy zaklęcia niewybaczalne?

Odpowiedź: Mamy trzy zaklęcia niewybaczalne. Avada Kedavra, Cruciatus i Imperius.

Odpowiedziałam na dwa pytania i podniosłam głowę słysząc dźwięki kroków. Po chwili zza zakrętu wyszedł Draco i spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a zmieszany chłopak nie wiedział zbytnio co ma zrobić. Uśmiechnęłam się więc do niego i wróciłam do odrabiania pracy domowej.

Paytanie 3. Jakie są skutki użycia cruciatusa?

Odpowiedź: Cruciatus powoduje straszny ból, który porównywalny jest do palenia się, cięcia nożem i rozrywaniem ciała na raz. Cruciatus może prowadzić do obłędu. Ofiara może nawet umrzeć.

-Mogę się dosiąść?- usłyszałam głos obok siebie. Podniosłam głowę i zobaczyłam zmieszanego Draco. Widać było, że jest zdenerwowany i boi się mojej odpowiedzi. Ja natomiast uśmiechnęłam się pogodnie i wskazałam mu ręką krzesło. Chłopak postawił torbę obok siebie i wyciągnął książkę od zielarstwa, pergamin i pióro. - Iris.- rzekł. Pierwszy raz usłyszałam z jego ust moje imię. Zaskoczona spojrzałam na niego i czekałam aż zacznie kontynuować. - W sumie chciałem się tylko zapytać czy masz ochotę się bardziej poznać. Prawie nigdy ze sobą nie rozmawiamy, a tak naprawdę to znamy się od dziecka.- wyjaśnił. Ja siedziałam otumaniona, nie wiedziałam co mam zrobić. Jedynie delikatnie skinęłam głową i się uśmiechnęłam. Draco odetchnął z ulgą i również się rozpromienił.

--To opowiedz coś o sobie, czego nie wiem.- zaproponowałam i czekałam na słowa chłopaka. Draco zastanawiał się przez chwilę.

-Bardzo lubię grać w quidditcha.- rzekł, a ja przytaknęłam i uważnie go słuchałam.- Lubię czytać książki o wielkich czarodziejach. A moje ulubione słodycze to czekoladowe żaby i dyniowe paszteciki. Natomiast kolor biały. - skończył, a ja się chwilę zastanowiłam.

-Jaki jest twój ulubiony czarodziej?- zapytałam się go niezwykle ciekawa. Draco postukał się w brodę jednak już po chwili uzyskałam odpowiedź.

-Chyba Salazar Slytherin. Jest. dla mnie wielkim autorytetem. - odpowiedział, a ja z uśmiechem pokiwałam głową. - Teraz ty opowiedz.- rzekł i spojrzał na mnie uważnie.

-Uwielbiam czytać książki. Nieważne o czym. - spojrzałam na niego, a on kiwnął mi głową, abym kontynuowała.- Moja ulubiona lekcja to eliksiry i Obrona przed Czarną Magią. Kolor natomiast to zielony i srebrny.- wyjaśniłam. Chłopak parsknął i pokiwał głową.

-Ślizgonka z krwi i kości.- zaśmiałam się perliście, ale przytaknęłam na jego słowa.- Teraz do pracy i potem jeszcze porozmawiamy. - dodał, a ja ochoczo pokiwałam głową i zaczęłam dokańcza moją pracę domową...


***

Wyszłam z biblioteki zostawiając w niej Draco, któremu zostały jeszcze dwa wypracowania do napisania. Sama zeszłam do lochów po drodze spotykając profesora Snape'a.

-Dzień dobry.- rzekłam. Ten tylko spojrzał się na mnie i zatrzymał.

-Do mojego gabinetu Riddle.- odwrócił się powiewając swoją czarną szatą i pomknął w kierunku wcześniej wspomnianego gabinetu. Poszłam tuż za nim, ale niestety jego jeden krok to moje trzy, więc praktycznie biegłam, aby go nie zgubić. Po chwili drogi zatrzymaliśmy się przed ciemnymi drzwiami. Mężczyzna otworzył drzwi i wszedł do środka pierwszy, ja tuż za nim. Drzwi same się zamknęły co mnie bardzo zdziwiło. Snape usiadł za swoim wielkim biurkiem, natomiast mi wskazał krzesło przed nim. Posłusznie na nie usiadłam i czekałam na słowa mojego nauczyciela, jednocześnie opiekuna domu. Severus westchnął i potarł nasadę nosa, następnie spojrzenie przeniósł na mnie i się wzdrygnął. Ja siedziałam z obojętną miną.

-Powiedz mi Iris. - zaczął spokojnie. Jednak ton jego głosu zaczął przybierać na sile.- Po co się w to wszystko pakujesz?- zadał mi pytanie, jednak ja nie za bardzo rozumiałam o co chodzi. Więc tylko tępo patrzyłam się na niego.- Ta wojna i to wszystko nie dotyczy Ciebie.- dodał, a ja już pojęłam o co chodzi. Pokręciłam głową i zła spojrzałam na profesora. Po co on się wtrąca? To nie jest jego życie.

-Osobiste powody.- wyjaśniłam suchym tonem. Snape warknął i wstał. Zaczął burczeć pod nosem i przeklinać.

-Jesteś taka sama jak twoja matka.- powiedział. Na słowo "matka" cała się spięłam i zesztywniałam. Snape spojrzał na mnie i po chwili znów przeklął. - Musisz zrozumieć, że jeżeli przyłączysz się do Zakonu Feniksa nie będzie powrotu, a jeżeli Voldemort się o tym dowie zabije i mnie i Ciebie.- wytłumaczył. Ja jedynie wzruszyłam ramionami i nadal niewzruszona siedziałam na tym przeklętym krześle przed jego biurkiem.

-Niech spróbuje.- rzekłam cicho i spojrzałam na moje opalone ręce. Poprawiłam następnie włosy i wygodniej się rozsiadłam. Snape patrzył na mnie jak na wariatkę i co chwila coś warczał pod nosem.

-Wyjdź stąd i nie pokazuj mi się na oczy. JUŻ! - Krzyknął. Posłusznie wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku drzwi. Byłam zdziwiona jego wybuchem złości, nie zrobiłam nic złego, ba ja jeszcze nawet nie jestem w Zakonie Feniksa i raczej oficjalnie nigdy nie będę. Jako córka Voldemorta raczej jest to nie możliwe i mogłoby wywołać spore i na dodatek nie potrzebne zamieszanie.

Opuściłam gabinet profesora Snape'a i przeszłam przez korytarz, następnie w lewo i znalazłam się przed obrazem Salazar'a Slytherin'a.

-Zwycięstwo zawsze i na zawsze.- powiedziałam. Obraz otworzył się i ukazał mi niewielki korytarz prowadzący do Pokoju Wspólnego. Szybko weszłam do środka po chwili znajdując się salonie. Na kanapach siedziało kilku uczniów z młodszych roczników, przy stolikach w głębi pokoju parunastu natomiast odrabiało prace domowe i czytało różne księgi. Szybko przeszłam przez salon i weszłam do damskiego skrzydła. Odnalazłam drzwi od mojego pokoju i je otworzyła wślizgując się do środka. Na łóżkach siedziały moje współlokatorki gawędząc wesoło. Kiedy weszłam te zamilkły i ze strachem się we mnie wpatrywały. Uwielbiam to uczucie. Wyższości.

-Nie przeszkadzajcie sobie.- rzekłam lekceważąco i usiadłam na łóżku. Dziewczyny wróciły do rozmowy, ale robiły to zdzecyoywanie ciszej i spokojniej...


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ilość słów: 1095.

Seven DevilsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz