Severus POV.
Odchodziłem od zmysłów, krążyłem po pokoju niespokojnie i czekałem na Iris, która już od trzech godzin nie wraca ze spotkania. Przetarłem czoło i westchnąłem, muszę się przejść. Szybko wyszedłem z komnat i skręciłem w prawo, następnie stromymi schodami poszedłem na górę i prosto, zatrzymałem się jednak przed wielkiem oknem. Albus był pare metrów dalej na dziedzińcu i klęczał na kolanach. Zaniepokojony podeszłem szybko do niego, w momencie kiedy zobaczyłem nad kim klęczy i w jakim stanie jest ta osoba to zatrzymałem się. Iris leżała nieprzytomna, policzek miała poharatany tak samo jak całe ciało, gdzie nie gdzie wypływała krew, a prawa ręka wygięta była w nienaturalny sposób. Dumbledor spojrzał na mnie i przywołał ruchem ręki, szybkim krokiem podszedłem i kucnąłem przy nastolatce, która teraz wyglądała strasznie.
-Ja się nią zajmę.- powiedziałem oschle. Dyrektor spojrzał na mnie z ukosa i kiwnął głową na potwierdzenie, następnie wstał i odwrócił się na pięcie w kierunku zamku.
-Uratuj ją, ona posiada informacje jak go pokonać.- rzekł surowym i obojętnym tonem, zupełnie nie przypominającego tego codziennego.Albus Dumbledor właśnie w tym momencie pokazał prawdziwego siebie. Oburzony obróciłem głowę w jego kierunku i spojrzałem zły.
-Tyle dla Ciebie znaczy. Jest źródłem informacji?- zapytałem oburzony, wstałem na równe nogi i za pomocą zaklęcia uniosłem delikatnie. Dumbledor prychnął i spojrzał na Iris.
-Nie powiesz mi, że jest dobra i nie stanie po stronie ojca ostatecznie!- powiedział głośno i zaplótł ręce na brzuchu. Ten argument wygrał, nie wiedziałem czy Iris ostatecznie stanie po naszej stronie i czy pomoże Harry'emu. Nikt nie mógł tego stwierdzić. To wiedziała tylko nastolatka, której trzeba było teraz pomóc. Szybko wyminąłem starca i ruszyłem z nastolatką do moich komnat. Przeszedłem długi korytarz, następnie skręciłem w lewo i zszedłem schodami na sam dół, uważając przy tym, aby się nie przewrócić. Skręciłem w prawo i poszedłem kawałek prosto, następnie otworzyłem drzwi do moich kwater i szczelnie je zamknąłem zaklęciem. Otworzyłem kolejne drzwi i zapaliłem światło w sypialni. Iris położyłem na łóżku i westchnąłem.
-Czeka mnie dużo pracy.- szepnąłem i zdjąłem pelerynę, podwinąłem rękawy, i poprawiłem opadające włosy. Szybko przyniosłem eliksir wegginowy i zdrowotny, wziąłem również maść na siniaki i otarcia. Podeszłem do czarnowłosej i westchnąłem. Nie umiem jej chronić, samo jej pochodzenie skazuje ją na cierpienie, jeżeli to dalej będzie trwało w końcu ona nie wytrzyma i umrze. -Wiedziałabyś co mam robić Lily.- szepnąłem i przetarłem zmęczoną twarz. Zdjąłem ubrania z dziewczyny pozostawiając jedynie bieliznę. Rozpuszczone włosy odgarnąłem i pierwsze co zrobiłem to machnąłem różdżką, sprawiając, że ręka, która jeszcze przed chwilą była złamana teraz jest zdrowa. Następnie zatamowałem krwawienie, a cała krew wróciła do organizmu nastolatki. Westchnąłem, ponieważ wymagało to dużej ilości energii. Wziąłem do ręki maść i zacząłem smarować wszystkie otarcia i siniaki. Ciało dziewczyny wyglądało już lepiej oprócz rozcięć, po których pozostały już tylko liczne blizny. Najbardziej poranione były jej nogi i policzek. Twarz dziewczyny wykrzywiła się w ogromnym grymasie bólu spowodowanym wszystkimi obrażeniami. Szybko podałem jej eliksir zdrowotny i wegginowy. Mięśnie Iris rozluźniły się, tak samo jak twarz. Westchnąłem i nakryłem ją kołdrą, nic więcej nie mogę zrobić, dziewczyna musi zwalczyć sama inne obrażenia. Przetarłem zmęczoną twarz i wyszedłem z pomieszczenia gasząc przy okazji światło. Sam usiadłem na fotelu przy kominku, nalałem sobie ognistej whiskey do szklanki i upiłem sporo trunku. Moje mięście zaczęły się rozluźniać, natomiast całe ciało ogarnęło ciepło. Spojrzałem na ogień buchający z kominka i tak siedziałem...
Minęła godzina, po chwili kolejna i kolejna, aż w usłyszałem kroki. Odwróciłem głowę w kierunku drzwi do sypialni i spostrzegłem Iris, która stała w nich ubrana w moją czarną koszulę i majtki. Włosy miała rozczochrane, natomiast twarz w bliznach. Skrzywiłem się z obrzydzeniem, jednak kiedy spostrzegłem ból w jej oczach zreflektowałem się. Dziewczyna podeszłam do fotela obok i zajęła miejsce. Podkuliła nogi i schowała w nich swoją głowę.
-Błagam nie patrz na mnie z takim obrzydzeniem.- powiedziała spokojnie i podniosła delikatnie głowę. Twarz miała zakrytą włosami, natomiast ręce splotła, a nogi jeszcze bardziej podkurczyła. Wzrok miała pusty i nieobecny, wpatrzona cały czas była w ogień, który ciepłem oplatał nasze ciała. Spojrzałem na nią i zauważyłem jak przejeżdża palcami po policzkach, westchnęła i machnęła ręką. W momencie jej twarz stała się nieskazitelna, wszystkie wady i blizny zniknęły. Iris uśmiechnęła się i przymknęła oczy.-Dziękuję.- powiedziała. Spojrzałem na nią zaskoczony, a następnie pokiwałem głową.- Nie musiałeś tego robić, a jednak mi pomogłeś. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie takiej rzeczy.- przyznała z uśmiechem na ustach. Zdezorientowany siedziałem i nie wiedziałem co mam jej powiedzieć.- Jeszcze raz dziękuję. Teraz nie będę Ci przeszkadzać. Idź się połóż Severus'ie.- dodała i pocałowała mnie w policzek.- Zasługujesz na to.- jej słowa ukuły mnie w serce, dawno nikt tak do mnie nie mówił i tak na mnie nie patrzył. Dziewczyna machnęła ręką, a spodnie pojawiły się na jej nogach, skarpetki i buty na stopach, a płaszcz na ramionach.- Spokojnej reszty nocy.- pożegnała się i szybko wyszła z komnat. Westchnąłem i napiłem się kolejny raz ognistej. Ta dziewczyna to jedna wielka zagadka. Prychnąłem i szybkim krokiem udałem się do sypialni...
Iris POV. Grudzień 22- 1995 rok.
Przez ostatnie dni nic się nie działo, cisza przed burzą jak to mawiają przesądni, ja jednak uważam, że to moment przełomowy, ojciec wyciszył ataki i zmalała liczba spotkać. Jest to moment kiedy do ludzi zaczyna docierać straszliwa rzeczywistość i to, że wojna nadchodzi. A każda wojna zbiera straszliwe żniwa. Wiele wspaniałych czarodziejów polegnie, wielu straci rodziny, a wielu pozostanie na tym świecie i będzie starało się zapomnieć te straszliwe obrazy. Westchnęłam i odłożyłam pamiętnik wraz z piórem. Obydwa przedmioty po chwili namysłu schowałam do torby, natomiast z niej wyciągnęłam swoją różdżkę. Wstałam z krzesła i wyszłam z biblioteki po drodze nie spotykając żywej duszy, westchnęłam i skręciłam w prawo, następnie w lewo i zeszłam stromymi schodami na sam dół. Skręciłam znów w prawo i stanęłam przed drzwiami sali do eliksirów. Zapukałam i czekałam, aż Severus łaskawie otworzy mi je.Mężczyzna zjawił się błyskawicznie. Otworzył drzwi i bez słowa mnie w nich przepuścił, następnie zamknął je i usiadł za biurkiem. Spojrzałam na jego zmarnowaną życiem i zmęczoną twarz. Usiadłam na przeciwko i położyłam rękę na jego, uśmiechnęłam się pokrzepiająco i westchnęłam zamyślona. Ostatnio ujrzałam straszliwy obraz w roli głównej z Sev'em. Od tej pory odwiedzam go częściej i sprawdzam czy wszystko dobrze.
-Czego Riddle?- czyli wszystko dobrze. Prychnęłam urażona i spojrzałam mu w oczy. Mężczyzna uniósł brew i zabrał rękę. Coś zakuło mnie nie przyjemnie, jednak po chwili zrozumiałam, że on nie jest mój i nigdy nie będzie. - Co się stało?- zapytał łagodniejszym tonem, ale wciąż ostrym i surowym.
-Przejdźmy się. Jest piękna pogoda.- zaproponowałam. Snape westchnął i pokręcił głową przecząco, spojrzałam na niego zdziwiona.
-Mam jeszcze pracę.- wyjaśnił i spojrzał na kilka prac uczniów, które leżały na kupce po jego prawej stronie. Pokręciłam głową przecząco i wstałam z miejsca.
-Praca nie ucieknie.- podałam pierwszy argument i się uśmiechnęłam. Tak bardzo chciałam z nim porozmawiać, szczerze, wyrzucić z siebie wszystko.- Poza tym potrzebuje z tobą porozmawiać.- wyjaśniłam. Severus pokręcił głową i wziął do ręki kolejną pracę. - Proszę.- dodałam z uśmiechem, który nie był do końca szczery i prawdziwy, tak naprawdę to od dawna się szczerze nie uśmiechnęłam. Severus zaczął odsuwać mnie od siebie.
-Nie jesteś najważniejsza Riddle. Kiedy indziej porozmawiamy.- powiedział naturalnym tonem, kreśląc coś na kartce. Pokiwałam głową i odwróciłam się na pięcie w kierunku drzwi.
-Miłego popołudnia...
CZYTASZ
Seven Devils
FanfictionKiedy ona jest córką Czarnego Pana, a on Mistrzem Eliksirów. Po jakiej stronie stanie dziewczyna? Czy nauczy się kochać? Czy dobro zwycięży? Czy uda jej się przeżyć? ROZDZIAŁY POJAWIAJĄ SIĘ CODZIENNIE! Uniwersum należy do J.K.Rowling!!!