Rozdział 10

2.1K 73 30
                                    

Nigdy nie sądziłam, że licealny związek może przerodzić się w coś tak poważnego. Jest już 2019 rok. Właśnie szykuję się na studniówkę. Szczepan i ja jesteśmy razem wyjątkowo szczęśliwi. Nigdy nie myślałam, że pokocham kogoś aż tak bardzo. Zawsze wspierał mnie i był przy mnie w trudnych momentach. W wakacje jeździliśmy razem na Openera i do Chałup z jego rodzicami. Praktycznie codziennie spotykaliśmy się u niego albo u mnie i wkuwaliśmy niemiecki. W dodatku tłumaczyłam chłopakowi biologię, z której nic nie rozumiał. Wiadomo, zdarzały nam się kłótnie i małe nieporozumienia, ale jednak naprawdę rzadko i zazwyczaj nie były poważne. Śmiało mogę stwierdzić też, że Dominika i Michał zostali moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ufałam im bezgranicznie. W dodatku Michał, gdy nagrał swoją epkę, zacieśnił nieco grono przyjaciół. Zerwał też niestety z Igą. Długo zastanawiał się, czy będzie to słuszna decyzja, ale ich związek nie był już taki jak kiedyś. Irytowali siebie nawzajem i nie potrafili spędzać ze sobą czasu. Rozstali się jednak ,,pokojowo''. Dominika nadal była z Łukaszem i układało im się nieźle. Wszystko było w jak największym pożądku

Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Odebrałam:

-Ewcia, jestem już. Wpuścisz mnie do środka?-odezwał się Krzysiek.

-Jasne. Mamo! Otwórz Krzyśkowi!-krzyknęłam na cały dom.

Po chwili chłopak pojawił się w moim pokoju. W ręku trzymał bukiet czerwonych róż. Miał na sobie garnitur, który wyglądał na bardzo drogi. Aż bałam się zapytać ile za niego dał. W sumie wiedziałam, że odwali się jak trzecioklasistka na dyskotekę szkolną. Stanął w drzwiach na chwilę i zmierzył mnie wzrokiem.

-Co jest?-zapytałam.

-Wyglądasz zajebiście.-powiedział patrząc się na moją sukienkę. Wręczył mi kwiaty.

-Ty też.-zaśmiałam się.-Kończę już makijaż i możemy iść po Matczaka.

Gdy malowałam usta, chłopak pojawił się koło mnie i zaczął przeglądać się w lusterku.

-Kurwa, włosy mi się nie ułożyły jak trzeba.-wziął szczotkę z mojej toaletki.

-Oj przestań, zachowujesz się jak pantofel.-prychnęłam cicho.

-Przynajmniej masz pięknego i pachnącego chłopaka.-zrobił głupią minę.

-No w sumie racja.-pocałowałam go w policzek, na co on się uśmiechnął.-Już, jestem gotowa.

Zeszliśmy na dół, gdzie byli moi rodzice.

-Mój Jezu, ale jesteście cudowni.-westchnęła moja mama.- Będziecie mieć piękne dzieci.-ledwo powstrzymaliśmy się od śmiechu.

-Zrobię wam zdjęcie.-powiedział mój tata.

Stanęliśmy w naszym salonie. Szczepan objął mnie lekko w pasie i uśmiechnęliśmy się do zdjęcia.

-Musimy już iść po Michała.-stwierdziłam.-Do zobaczenia, kocham was!

-Do widzenia.-powiedział Szczepan i wyszliśmy z domu. Nagle ktoś zadzwonił do Krzyśka.

-Co tam? No kurwa, stary takie rzeczy się mówi wcześniej. Ja pierdole, no dobra. Do zobaczenia.-rozłączył się.

-Kto dzwonił?-zapytałam.

-Mata. Kazał nam jechać bez niego, bo on się nie wyrobi. Poza tym jeszcze nie ma Klaudii no i nie damy rady pojechać wszyscy z jego tatą.

-Oj Krzysiek, ciesz się że twoja wspaniała dziewczyna ma prawko w przeciwieństwie do ciebie.-zaakcentowałam ostatnie słowa.

-No zrobię to prawko, zobaczysz.-wyszczerzył się.

Wsiedliśmy do mojego samochodu. Szczepan uparł się, że to on będzie wybierał muzykę i włączył jakiś niemiecki rap.

Szklanki i neony || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz