Rozdział 8

2.1K 65 74
                                    

Nadszedł dzień urodzin Michała. Właśnie stałam ze Szczepanem pod jego drzwiami, zza których już było słychać głośną muzykę.

-To składamy mu życzenia, najpierw ty, potem ja i dajemy mu ten prezent.-powiedział.

-Dobra, wchodzimy.-zadzwoniłam domofonem do drzwi.

Otworzył nam oczywiście Matczak.

-Witam moją ulubionę parę!-krzyknął.

-Boże, ogarnij się.-powiedziałam. Weszliśmy do środka. Już był tam bałagan, pomimo, że wiele osób jeszcze nie przyszło. Na stole stało ze trzydzieści butelek wódki. Zastanawiałam się, ile osób Michał zaprosił.

-Rodzice pojechali do Sławy na cztery dni. Powiedzieli, że mogę sobie na spokojnie zrobić inprezę.-mówił Michał.

-Nie wiedzieli na co się godzą.-stwierdził Szczepan parząc na alkohol.

-E tam, podświadomie chyba wiedzieli.-wzruszył ramionami Michał.

Złożyliśmy chłopakowi życzenia i daliśmy mu nasz prezent.

-Szczepano jak zawsze kreatywnie.-zaśmiał się Matczak.

Skierowaliśmy się do salonu, gdzie był już Wyguś, Tadek, Kuba, Maciek, Antek i Iga.

-Kurwa jest was kilkoro, a już rozpierdoliliście mu dom?-zaśmiał się Krzysiek.

-Kuba się gonił z Antkiem.-powiedział Tadek.-Prawie rozjebali wazon i kwiatka.

-Boże, ta impreza nie może skończyć się dobrze.-szepnełam sama do siebie.

W ciągu godziny w domu Michała zebrało się już jakieś czterdzieści osób.

-Kurwa, ile osób ty zaprosiłeś?!-krzyczała na niego Iga.

-No... wszystkich znajomych.-powiedział.

-Ja pierdole.-złapała się za głowę.

Nie chciałam dzisiaj pić. Nie miałam na to ochoty. Chciałam bawić się na trzeźwo. Krzysiek poszedł gdzieś z Matim i Maćkiem, a ja gadałam z Dominiką.

-Widziałaś Anię?-zapytałam.

-Tak, ale poszła do łazienki. Chyba tylko my będziemy tu dzisiaj trzeźwe.-stwierdziła patrząc na rozbierającego się, pijanego Andrzeja.-Jutro nie będzie nic pamiętać.-wskazała na niego.

-Pewnie tak. A gdzie jest Łukasz?

-Z Michałem. Pewnie piją.

-Muszę iść do toalety.-powiedziałam i skierowałam się na górę.

Do jednego pokoju były uchylone drzwi. Chciałam je zamknąć, ale zobaczyłam że ktoś jest w środku. Była tam Ania. Nie była sama. Była ze Szczepanem.
Pocałowała go. Kurwa mać. Łzy napłynęły mi do oczu. A ja się łudziłam, że coś z tego będzie.

-Aha.-rzuciłam. Brunet szybko odepchnął Anię od siebie.

-Kurwa Ewa, to nie tak.- nie chciałam go słuchać. Nie potrzebnie robiłam sobie nadzieję. Wyszłam z pomieszczenia i zbiegłam na dół. Tam wpadłam na Tadka.

-Przepraszam.-powiedziałam zapłakana.

-Coś się stało Ewcia?-spojrzał się na mnie.

Nic mu nie odpowiedziałam. Jedynie go wyminęłam. Słyszałam, że biegnie za mną Krzysiek i coś do mnie krzyczy. Ale ja jedynie szłam przed siebie. Wyszłam z domu i pobiegłam do siebie. Cale szczęście, że Michał był moim sąsiadem. Wbiegłam do domu i zamknęłam się w swoim pokoju. Moich rodziców nie było. Tata miał dyżur w szpitalu, a mama spotkała się z koleżankami. Wyciszyłam telefon. Chciałam być sama.

Szklanki i neony || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz