Rozdział 13

1.6K 64 16
                                    

-Kurwa! Szczepan, powyrywam ci nogi z dupy ty pizdo jebana!-krzyknął Maciek, gdy Krzysiek puścił już drugą szmatę.

-Zamknij japę, byłem sam na sam!-odburknął brunet.

Właśnie odbywał się mecz chłopaków na Estadio, naszym szkolnym, batorackim boisku. Drużyna, której kapitanem był Maciek składała się z Maty, Antka, Łukasza, Mateusza i Szczepana. Krzysiek stał na pozycji bramkarza. Muszę szczerze przyznać, że chłopak nie był może najlepszym piłkarzem, aczkolwiek radził sobie też nie najgorzej. Drużyna nazywała się Sadboys. Nazwę wymyślił oczywiście Mata.

-Ewa, jak się czujesz z tym, że twój chłopak jest chujowym bramkarzem?-zapytał ewidentnie rozbawiony Rozcisz, prowadząc transmisję na żywo na szkolnej stronie Batory Cup na facebooku.

-Nie jest chujowy, ma zły dzień.-spojrzałam na Andrzeja spod zmrużonych powiek.

-Pierdolenie. Ale to nic. I tak każdy kocha Szczepana.-zaśmiał się.

-Jest kurwa! Mamy to! Możecie mi wylizać wy szmaty!-darł się Matczak. Właśnie strzelił dla drużyny pierwszego gola.

-Jak widzicie, język na Estadio charakteryzuje się dużym nacechowaniem emocjonalnym.-komentował Andrzej.-A w sumie nauczyciele tego nie oglądają więc jebać to. Na chuj się będziemy tłumaczyć, klniemy w kurwę i tyle.

-Jaki jest wynik?-zapytała mnie Dominika, która właśnie przyszła na boisko.

-Dwa jeden. Nasi przegrywają.-odparłam.

-Tak myślałam.-zaśmiała się.-Patrz, mój Łukasz biega jak ostatnia łajza.

-Szczepan puścił dwie szmaty!-wtrącił się Andrzej.

-Spierdalaj Rozcisz! Sprawdź czy cię nie ma w cygańskim taborze.-wiedziałam, że chłopak irytuje się, gdy żartuje się z jego nieco rumuńskiej urody.

-Ale Szczepan nadal puścił dwie szmaty.-pokazał mi język, a ja mu środkowego palca.

Mecz dobiegł końca. Sadboysi oczywiście przegrali. Teraz słychać było jedynie Maćka, drącego mordę na resztę chłopaków.

-Wy jebane cipy! Tylko ja tu umiem grać! Mateusz potyka się o własne  nogi! Łukasz nie robi żadnego pożytku i nic by nie uległo zmianie jakby go nie było! Do Szczepana nawet nie mam komentarza! Antoni na chuja udajesz, że cię coś boli, jak nie chce ci się biegać to spierdalaj! Mata strzelił gola to nie będę nic mówił. Panowie, jesteście chujowi.-podsumował.

-Wiemy.-mruknął Łukasz.

-Ej, Maciek potrafi krzyczeć głośniej, niż oni wszyscy razem wzięci.-szepnęła do mnie Dominika, na co ja się zaśmiałam.

-Jak ci się podobał ten chujowy mecz?-podszedł do mnie Szczepan i objął mnie w talii.

-Do dupy broniłeś, ale i tak cię kocham.-parsknęłam i dałam chłopakowi buziaka.

-Inna dziewczyna by mnie po tym rzuciła.-zaśmiał się.

-Szczepan zapewne inne rzeczy potrafi robić lepiej, niż grać w piłkę nożną.-szturchnął nas Andrzej.

-A żebyś wiedział.-prychnął cicho Krzysiek i na mnie spojrzał. Ja jedynie wywróciłam oczami.

-Ludzie! Mecz przegrany, ale i tak idziemy do chinola na cieplutkie gombao!-krzyknął Matczak na całe boisko.

-Chodź z nami.-powiedział Krzysiek.

-Jak mogłabym nie iść.-uśmiechnęłam się do chłopaka.

Sadboysi poszli do szatni się przebrać. W tym czasie ja i Dominika postanowiłyśmy skierować się już w stronę naszej ukochanej chińskiej restauracji.

Szklanki i neony || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz