Rozdział 19

1.3K 76 21
                                    

Następnego dnia nie poszłam do szkoły. Nie miałam na to siły, poza tym nie chciałam widzieć Krzyśka. Miałam od niego kilkadziesiąt nieodebranych połączeń. Kilka razy dzwoniła też do mnie Dominika, Michał, Mati, Łukasz i Maciek. Ja jednak nie chciałam z nikim rozmawiać. Moi rodzice byli w pracy, więc miałam ciszę i spokój. Leżałam jedynie na łóżku wpatrując się w sufit. Około godziny piętnastej usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się z łóżka i zeszłam na dół. W drzwiach stał Matczak.

-Co ty tu robisz?-zapytałam.

-Martwię się o ciebie. Czemu nie odbierasz?-powiedział z niespotykanym dla niego spokojem w głosie.

-Nie potrzebnie. Nie o mnie się martw, tylko o Szczepana.-mruknęłam.

-Mogę w ogóle wejść? Mam zioło.-uśmiechnął się niepewnie.

-Czyli masz jedyne czego teraz potrzebuję. Właź.-zaśmiałam się cicho.

-Opowiadaj mi wszystko. Od Szczepana nic się prawie nie dowiedziałem, bo jak tylko mówiłem twoje imię to praktycznie płakał.-powiedział Michał rozwalając się na kanapie.

-Nie chcę o tym rozmawiać.

-Ewa, jesteś moją przyjaciółką i chcę ci pomóc. Nie możesz dusić swoich problemów w sobie.

-Zerwałam z Krzyśkiem.-mruknęłam.

-Kurwa.-podrapał się po głowie.-W sumie się domyślałem. Ale czemu?-chłopak zaczął skręcać blanty.

-Nie ważne.

-Właśnie, że ważne. Szczepan chodzi jak trup po szkole, ty wyglądasz jakbyś nie spała i nie jadła przez tydzień i pierdolisz mi, że nie ważne.

-Czy on kiedyś mówił ci, że bierze amfę?-spojrzałam się na niego.

-Co? On by nigdy tego nie tknął.

-Ja też tak myślałam.

-Nie no, nawet nie żartuj. Napewno coś źle zrozumiałaś.

-Znalazłam torebkę u niego w kuchni.-znowu w oczach zebrały mi się łzy.

-O chuj.-szepnął.-Nie płacz mi tu.-przytulił mnie i podał mi jednego blanta i zapalniczkę.-Pogadam z nim i go opierdole.

-Nie. Nie rozmawiaj z nim o tym. Nie chcę mieć z nim teraz nic wspólnego.-zaciągnęłam się.-Ale to będzie trudne, bo nadal go kocham.

-To może daj mu się chociaż wytłumaczyć.

-Miał na to szansę. Teraz zamierzam myśleć tylko o imprezie w sobotę.

-Tylko się za bardzo nie napierdol.-wypuścił dym z ust.

-Nie mogę. Mam ważne sprawy do załatwienia.

-Uu. Jakie?-parsknął.

-Nie mogę powiedzieć. Jebnął byś mi tu ze śmiechu.

-No dobra. Ale serio się nie napierdol. I jak zobaczysz Krzyśka to nie rób niczego głupiego.

-Nie zamierzam. Jakieś słabe to twoje zioło. Nic nie czuję.

-Jakbym chciał przynieść coś mocnego to bym przyniósł.-parsknął.

-Przydałoby się coś mocnego.-wstałam z kanapy i otworzyłam barek moich rodziców. Wyjęłam z tamtąd butelkę whiskey i ją odkręciłam.

-Chyba cię piorun jebnął.-Michał zerwał się i chciał mi zabrać butelkę, ale ja zaczęłam mu się wyrywać.

-Nie. Ja nie chcę nic czuć chociaż przez chwilę.-zalałam się łzami.-Ty nigdy nie zrozumiesz co ja teraz przeżywam. Ja go kocham, a on mi zrobił coś takiego. Ja bym go nigdy nie okłamała.-Michał mocno mnie przytulił.

-Wiem, że byś go nie okłamała. Porozmawiam z nim. Nie wyobrażam sobie, żeby Szczepan brał coś takiego.

-Ja też. Ale skąd niby on mógł to mieć?

-Nie mam pojęcia. Zobaczysz wszystko będzie dobrze.-pogłaskał mnie po głowie.

-Michał?-powiedziałam przez łzy.

-Co tam?

-Jestem na niego wściekła, ale nie pozwól żeby mu się coś stało. Proszę pilnuj go.

-Jasne. W końcu jest też moim przyjacielem.

-Dzięki.-uśmiechnęłam się.-Zostaniesz jeszcze?

-Nie mogę, mam za pół godziny korki z matmy. Matka wczoraj prawie mnie wypierdoliła z domu przez tą jedynkę. Mówię jej, że mam już w dupie tą maturę, ale no niestety.-zaśmiał się.

-To leć lepiej do domu. Przyda ci się trochę nauki.-parsknęłam.

Pożegnałam się z chłopakiem i dopiero gdy wyszedł  zorientowałam się, że zabrał ze sobą moją butelkę whiskey. Zaśmiałam się cicho pod nosem.

Siedziałam przez chwilę patrząc się po prostu w okno. Odpaliłam papierosa. Gdyby nie Krzysiek prawdopodobnie nigdy nie paliłabym ich aż tyle. Nie miałam mu jednak jakoś tego za złe. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Zaczęłam żałować, że pozwoliłam sobie się zakochać. Moje myśli mimo wszystko do niego wracały. Spojrzałam na mój telefon. Miałam od niego kolejnej dwadzieścia nieodebranych połączeń i kilka wiadomości. Rzuciłam telefonem w kąt i wyciągnęłam z barku butelkę wódki. Odkręciłam ją i wypiłam z gwinta kilka łyków. Miałam ochotę zapomnieć wszystkie nasze chwile spędzone razem. Po raz kolejny zaciągnęłam się papierosem. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie, ale to właśnie miłość robi z człowiekiem. Upiłam znowu  łyka wódki. Potem znowu kilka. Zgasiłam papierosa. Poszłam do swojego pokoju z butelką. Na krześle przy moim biurku nadal leżała bluza Szczepana, którą mi kiedyś dał, gdy było mi zimno. Znowu trochę upiłam. Zanim się zorientowałam butelka była pusta. Przed moimi oczami pojawiła się mgła. Straciłam przytomność.

Obudziłam się dopiero za kilka godzin. Nade mną stała moja mama.

-Jezu, dziecko już miałam jechać z tobą do szpitala! Co ty sobie myślisz?! Wypiłaś całą butelkę wódki, mogłaś od tego umrzeć!

-Byłoby dobrze.-mruknęłam.

-Nadal jesteś jeszcze trochę pijana.-pokręciła głową.-W dodatku cały salon śmierdzi papierosami i tym ochydnym zielskiem. Co ci się stało?

-Mi się nic nie stało. Wszystko jest w porządku.-rzuciłam jej smutny uśmiech.

-Ewa.-usiadła koło mnie.-Powiedz mi co się dzieje.

-Musiałam zerwać z Krzyśkiem. Nie pytaj dlaczego bo ci nie powiem. Po prostu okłamał mnie i zrobił coś okropnego.

-Zdradził cię?-moja mama zmarszczyła brwi.

-Nie. Raczej mnie zawiódł.

Mama mocno mnie przytuliła.

-Nie pójdę już w tym tygodniu do szkoły.-wyszeptałam.

-Dobrze. Ale już nie pij.-słabo się uśmiechnęła.

-Ok.-po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.-Już się nigdy nie zakocham.

-Nie mów takich głupot.

-Mówię prawdę. Kocham tylko Krzyśka, ale nie mogę z nim być.-zamknęłam oczy i próbowałam opanować targające mną emocje.

Gdyby powiedział mi od razu prawdę, nie odeszłabym od niego. Szczerze to okropnie się o niego martwiłam, ale byłam w tragicznym stanie psychicznym i nie chciałam z nim rozmawiać. Postanowiłam jednak wziąć się w garść i żyć dalej. Nie miałam w końcu innego wyjścia.

~~
Hejka, wrzucam dzisiaj drugi rozdział bo mam jakąś wenę do pisania.😆 Jeśli wam się podoba to zostawicie po sobie jakiś komentarz, albo chociaż gwiazdę, bo naprawdę bardzo mnie to motywuje i szczerze, im więcej mam komentarzy, tym bardziej mam ochotę dalej coś tworzyć. Pozdrówki.❤️

Szklanki i neony || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz