Rozdział 23

1.4K 64 6
                                    

Właśnie wychodziłam ze szkoły. Szczepan dzisiaj został w domu, bo bardzo bolała go głowa. Postanowiłam, że podjadę do kancelarii mojej mamy i porozmawiam z nią o całej sytuacji z tatą. Był ze mną Michał, któremu opowiedziałam całą historię. O moim tacie wiedzieli tylko Szczepan, Dominika oraz Matczak i nie chciałam mówić o tym już nikomu  innemu z przyjaciół. Definitywnie nie był to powód do chwalenia się, ani temat do rozpowiadania.

-Będzie dobrze.-poklepał mnie po ramieniu Michał.

Zapukałam do drzwi budynku. Otworzyła mi asystentka mojej mamy.

-Dzień dobry, ja do mecenas Nawojskiej.-powiedziałam.

-Jest pani umówiona?-zapytałam.

-Nie, jestem jej córką.

-W porządku. A pan?-spojrzała na Michała.

-On przyszedł ze mną.

-Proszę wejść, zaraz zawołam panią mecenas.-wpuściła nas do środka.

-Ale dojebane wnętrze.-szepnął do mnie chłopak.

Faktycznie w kancelarii było naprawdę pięknie. To ja z resztą pomagałam mojej mamie ją urządzać rok temu, gdy zwoliła się z poprzedniej pracy i postanowiła działać od tamtej pory na własną rękę.

Nagle otworzyły się drzwi i pojawiła się moja mama.

-Ewa!-przytuliła mnie mocno.-Gdzie ty byłaś i czemu nie odbierałaś telefonu? Tata mówił, zwiałaś bez słowa.

-Musimy porozmawiać.-powiedziałam.-I to poważnie. Masz teraz czas?

-Tak. A co tu robi Michał?

-Przyszedłem, żeby nie była sama przy tej rozmowie.

Po minie mojej mamy było widać, że zrozumiała powagę sytuacji. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Ona jedynie siedziała i wsłuchiwała się w moje słowa.

-Schowałam tą amfetaminę pod moim łóżkiem, jeśli mi nie wierzysz.-powiedziałam

-Wierzę ci.-odparła ze spokojem. Po jej policzku spłynęła tylko jedna, mała łza.-Będę chciała w takim razie rozwodu.

-Czemu jesteś taka spokojna?-zapytałam.

-Dwa miesiące temu przyłapałam tatę na zdradzie.-zamurowało mnie na jej słowa.-Nie chciałam cię martwić, dlatego ci nie powiedziałam. Postanowiłam wtedy, że mu wybaczę, żebyś ty mogła mieć normalną rodzinę, ale już nie jest normalnie i musimy się z tym oby dwie pogodzić.

Do moich oczu zebrały się łzy. Michał położył swoją rękę na moim ramieniu.

-Ale skurwiel.-mruknął.

-Co teraz robimy?-zapytałam.

-Powiem mu, żeby już dzisiaj się wyprowadził. Zostań jeszcze na jedną noc u Krzyśka, a potem złożę papiery o rozwód i wszystko się ułoży.-przytuliła mnie.-Kocham cię. Jesteś bardzo dzielna. Całe życie musiałaś sobie radzić bez nas, a teraz dowiadujesz się takich rzeczy.-pogłaskała mnie po głowie.

-Też cię kocham. Poradzimy sobie przecież bez niego.

-I to na luzie.-puściła mi oczko.-Nie potrzebujemy takiego pasożyta.-zaśmiałam się przez łzy na jej słowa.

Gdy wyszliśmy z kancelarii to wszystko nadal do mnie nie docierało.

-Będzie dobrze Ewa.-powiedział Michał i mocno mnie przytulił.

-Dzięki.-szepnęłam.

-Za co?

-Że jesteś moim przyjacielem.-uśmiechnęłam się.

Szklanki i neony || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz