Właśnie wychodziłam ze szkoły. Szczepan dzisiaj został w domu, bo bardzo bolała go głowa. Postanowiłam, że podjadę do kancelarii mojej mamy i porozmawiam z nią o całej sytuacji z tatą. Był ze mną Michał, któremu opowiedziałam całą historię. O moim tacie wiedzieli tylko Szczepan, Dominika oraz Matczak i nie chciałam mówić o tym już nikomu innemu z przyjaciół. Definitywnie nie był to powód do chwalenia się, ani temat do rozpowiadania.
-Będzie dobrze.-poklepał mnie po ramieniu Michał.
Zapukałam do drzwi budynku. Otworzyła mi asystentka mojej mamy.
-Dzień dobry, ja do mecenas Nawojskiej.-powiedziałam.
-Jest pani umówiona?-zapytałam.
-Nie, jestem jej córką.
-W porządku. A pan?-spojrzała na Michała.
-On przyszedł ze mną.
-Proszę wejść, zaraz zawołam panią mecenas.-wpuściła nas do środka.
-Ale dojebane wnętrze.-szepnął do mnie chłopak.
Faktycznie w kancelarii było naprawdę pięknie. To ja z resztą pomagałam mojej mamie ją urządzać rok temu, gdy zwoliła się z poprzedniej pracy i postanowiła działać od tamtej pory na własną rękę.
Nagle otworzyły się drzwi i pojawiła się moja mama.
-Ewa!-przytuliła mnie mocno.-Gdzie ty byłaś i czemu nie odbierałaś telefonu? Tata mówił, zwiałaś bez słowa.
-Musimy porozmawiać.-powiedziałam.-I to poważnie. Masz teraz czas?
-Tak. A co tu robi Michał?
-Przyszedłem, żeby nie była sama przy tej rozmowie.
Po minie mojej mamy było widać, że zrozumiała powagę sytuacji. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Ona jedynie siedziała i wsłuchiwała się w moje słowa.
-Schowałam tą amfetaminę pod moim łóżkiem, jeśli mi nie wierzysz.-powiedziałam
-Wierzę ci.-odparła ze spokojem. Po jej policzku spłynęła tylko jedna, mała łza.-Będę chciała w takim razie rozwodu.
-Czemu jesteś taka spokojna?-zapytałam.
-Dwa miesiące temu przyłapałam tatę na zdradzie.-zamurowało mnie na jej słowa.-Nie chciałam cię martwić, dlatego ci nie powiedziałam. Postanowiłam wtedy, że mu wybaczę, żebyś ty mogła mieć normalną rodzinę, ale już nie jest normalnie i musimy się z tym oby dwie pogodzić.
Do moich oczu zebrały się łzy. Michał położył swoją rękę na moim ramieniu.
-Ale skurwiel.-mruknął.
-Co teraz robimy?-zapytałam.
-Powiem mu, żeby już dzisiaj się wyprowadził. Zostań jeszcze na jedną noc u Krzyśka, a potem złożę papiery o rozwód i wszystko się ułoży.-przytuliła mnie.-Kocham cię. Jesteś bardzo dzielna. Całe życie musiałaś sobie radzić bez nas, a teraz dowiadujesz się takich rzeczy.-pogłaskała mnie po głowie.
-Też cię kocham. Poradzimy sobie przecież bez niego.
-I to na luzie.-puściła mi oczko.-Nie potrzebujemy takiego pasożyta.-zaśmiałam się przez łzy na jej słowa.
Gdy wyszliśmy z kancelarii to wszystko nadal do mnie nie docierało.
-Będzie dobrze Ewa.-powiedział Michał i mocno mnie przytulił.
-Dzięki.-szepnęłam.
-Za co?
-Że jesteś moim przyjacielem.-uśmiechnęłam się.