Rozdział 20

1.4K 65 26
                                    

Była sobota. Właśnie siedziałam u Franka i czekaliśmy razem na resztę znajomych.

-Musisz mi pokazać, która to jest ta Natalia.-powiedziałam.-Jak nie odkręcimy tej akcji to Karpiu będzie załamany.

-Zostanie prawiczkiem do końca życia.-zaśmiał się Wyguś.

-Bardziej to grozi tobie jak nie przestaniesz tyle wpierdalać.-prychnęłam.

-Mi już nie grozi. Ja rucham za czterech kochana.-zrobił dumną minę.

-Jesteś pierdolnięty.-zaśmiałam się.

-Swoją drogą, co się stało ze Szczepanem? Nie da się z nim ostatnio normalnie rozmawiać.

-Nie jesteśmy już razem.-mruknęłam.

-Co kurwa? Niby jak? Przecież to nie jest możliwe, nie znam drugiej takiej pary jak wy. On by poszedł za tobą w ogień.

-Nie chce mi się o tym mówić.-powiedziałam cicho.

Po paru minutach zaczęły przychodzić już różne osoby. Pojawił się między innymi Krzysiek, ale unikałam go jak ognia.

-Ewa, poznaj Natalię. Chodzi ze mną do klasy.-Franek przedstawił mnie brunetce.

-Hej, dużo o tobie słyszałam od mojego kolegi.-zaczęłam.

-Naprawdę? Którego?-zapytała.

-Kuby. Mówił, że w życiu nie spotkał takiej dziewczyny jak ty.

-To ten pedał?-spytała Franka, a ten prawie wypluł piwo, które właśnie pił.

-Nie, on nie jest pedałem, o czym ty mówisz? Karpiu jest wspaniałą osobą. Zawsze można mu zaufać, dobrze gra w piłkę, potrafi gotować, jest szczery.-zaczęłam wymieniać.

-Ta, i całuje chłopaków.-zaśmiała się dziewczyna.-Muszę iść do toalety.

-Kurwa.-powiedziałam do Franka.-To nie zadziała. On jest już stracony w jej oczach.

-Dziwisz jej się?-parsknął Wyguś.

-Przestań debilu. Ratujemy godność naszego przyjaciela.

-Zobacz.-chłopak wskazał palcem na Natalię zamykającą się w pokoju z jakimś chłopakiem.-To ona nie ma godności.

-O w dupę. Trzeba przekazać Kubie, że nic nie stracił.

-W dupę to ona zaraz będzie jebana.-zaśmiał się.

-Pierdolę to.-odpaliłam papierosa i się nim zaciągnęłam.-Miłość jest zjebana.

-Racja. Dobra, idę ogarnąć sobie jakąś dupę, albo idę się najebać.-Wyguś poklepał mnie po ramieniu.

-Ten to ma zmartwienia.-powiedziałam sama do siebie.

Podszedł do mnie jakiś chłopak. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Miał jasne włosy i był dosyć wysoki.

-Masz ognia?-zapytał.

-Ta, masz.-podałam mu zapalniczkę.

-Szymon jestem.-przedstawił się.

Szklanki i neony || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz