Rozdział 21

1.4K 59 21
                                    

Gdy wróciłam rano do domu zobaczyłam mojego tatę siedzącego w salonie. Nie miałam do niego szacunku, po tym co powiedział mi Szczepan.

-Co ci się stało w policzek Ewa?-zapytał, gdy zdejmowałam kurtkę.

-Nic. Drobny wypadek.-posłałam mu sztuczny uśmiech i pobiegłam na górę do swojego pokoju.

Zadzwoniłam do Dominiki. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Nie wiedziałam co mam robić w obecnej sytuacji.

-Halo? Kurwa, stara jest szósta rano.-powiedziała.-Poza tym czemu nie odbierałaś ode mnie telefonu przez trzy dni?

-Zaraz ci wszystko powiem i sory, że dzwonię tak wcześnie, ale sytuacja jest wyjątkowa.-opowiedziałam Dominice o całej sytuacji ze Szczepanem, o Szymonie i o tym czego dowiedziałam się o moim tacie.

-Ja pierdole. Współczuję ci. Co zamierzasz z tym zrobić?-zapytała.

-Nie wiem. Miałam się ciebie pytać o radę.-odparłam.

-Najpierw idź zobacz, czy tam gdzie Szczepan znalazł tą amfę coś jest. Potem porozmawiaj z tatą, a później z mamą.

-W sumie racja. Poczekaj.-ruszyłam w stronę łazienki moich rodziców. Otworzyłam szafkę z ręcznikami. Za nimi znajdowały się trzy małe torebki z białym proszkiem.-Jest.-westchnęłam.-I co teraz Domi?

-Idź z nim porozmawiaj. Jest twoja mama?

-Nie, chyba już poszła do pracy. Ostatnio bardzo dużo pracuje.

-To pogadaj z nim. Może być ciężko, ale dasz radę.

-Dzięki Doma. Kocham cię.-uśmiechnęłam się.

-Ja ciebie też, powodzonka stara. Trzymam za ciebie kciuki.

Rozłączyłam się. Bardzo bałam się tej rozmowy. Schowałam dwie torebki z proszkiem pod łóżko, żeby mieć dowód dla mamy, a jedną wzięłam ze sobą.

Zeszłam na dół. Mój tata nadal w był salonie i czytał gazetę.

-Tato musimy porozmawiać.-zaczęłam.

-O czym chcesz rozmawiać?-uśmiechnął się do mnie i odłożył gazetę, ale gdy zobaczył co trzymam w ręku, od razu zbladł.-Skąd to masz?-zapytał przerażony.

-Dobrze wiesz skąd.

-Nie rozumiesz tego. Nie musisz pracować tyle co ja. Jakbyś miała na sobie taką presję, też byś tak postąpiła.-zaczął mówić szybko. Ewidentnie bardzo się zestresował.

-Co ty do kurwy pierdolisz?

-Ewa, nie mów tak brzydko!-krzyknął.

-A jak mam mówić? Wiesz, że jak mama się o tym dowie to będzie chciała rozwodu, prawda?-byłam na niego naprawdę wściekła.-Byłeś dla mnie wzorem przez cale życie. Teraz jedyne co w tobie widzę to chuja, który rozpierdolił sobie i swojej rodzinie życie, bo pieniądze i dyżury były dla ciebie ważniejsze niż my.

-Ile chcesz?-spytał.

-Czego ile chcę?-zdziwiłam się.

-Pieniędzy. Żebyś nie mówiła mamie. Jeszcze możemy o tym zapomnieć i żyć tak jak kiedyś.

-Jesteś żałosny.-odburknęłam i odwróciłam się na pięcie.

Pobiegłam znowu na górę do swojego pokoju. Nie byłam w stanie wytrzymać z nim w jednym domu. Ktoś mógłby powiedzieć, że jestem zbyt emocjonalna, ale nie miałam siły na niego patrzeć, więc wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Włożyłam do niej tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Założyłam kurtkę i zeszłam na dół z walizką.

Szklanki i neony || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz