*Mavis*
Stałam z Adrienem przy szkolnych szafkach i dyskretnie obserwowałam, jak Kim wesoło gawędzi sobie z Odine. Westchnęłam cicho, ponieważ zaczęłam żałować, że nie próbowałam zagadać do niego dużo wcześniej. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak długo z tym zwlekałam. Może to ze względu na Biedrona?... Nie, oczywiście, że nie! Biedron nie ma tutaj nic do rzeczy.
- Wszystko gra, May? - spytał Adiś z troską w głosie. Odpowiedział mu mój słaby uśmiech:
- Tak, jasne... A jak tam u ciebie? - spytałam, na co Adrien dyskretnie spojrzał na Marinette, która w oddali śmiała się wraz z Luką. - Zamierzasz ją gdzieś zaprosić, zanim gwizdną ci ją sprzed nosa, czy będziesz stał, jak ten kołek i czekał, aż sama do ciebie przyjdzie? - taa, "przyganiał kocią garnkowi," jak to mówią.
- Nie no, co ty? Marinette to tylko przyjaciółka. - spojrzałam na brata spod byka, ponieważ obiło mi się o uszy, że ciemnowłosa na niego leci, ale ostatecznie uśmiechnęłam się do bliźniaka, kładąc mu ręce na ramiona.
- I bardzo dobrze. Nie ma sensu ganiać za dziewczynami, jak ten pies. Założę się, że gdzieś na świecie jest dziewczyna stworzona specjalnie dla ciebie. Kiedy się już taka w twoim życiu pojawi, będziesz wiedział, że to ta jedyna. - ja oczywiście nic nie miałam do Marinette, bo trzeba przyznać, że dziewczyna jest miła, pomocna, ale jak w przypadku Multimyszy, dopadało mnie dziwne przeczucie, że nie powinnam jej ufać. Że Marinette i Adrien nie powinni być razem. Nie wiem, skąd się to u mnie bierze, ale to wyjątkowo silne przeczucie. Jeśli okaże się słuszne... Wolę nie ryzykować, by później nie narazić ukochanego brata na niepotrzebne cierpienie. Nagle zastał nas dzwonek.
- To ja lecę. Umówiłam się z Nathem i Alix w sali trzydzieści trzy. - tak naprawdę ja nie mam tam nic do roboty, ale chodzą tam moi klasowi przyjaciele, więc czemu nie mogę też ja?
- Okej, ja w tym czasie poszukam Nina. Obiecałem mu korki z chemii.
- W takim razie widzimy się później. - przytuliliśmy się do siebie na pożegnanie, po czym ruszyłam w swoją stronę, a Adrien w swoją. Zatrzymałam się przy Nathanielu oraz Alix i bez słowa spojrzałam w tym samym kierunku, co oni. Rudowłosy chłopak z zazdrością spoglądał, jak Marinette rumieni się do grającego dla niej Luki. To aż niesamowite, jakie ciemnowłosa ma powodzenie u chłopaków.
- Ja rozumiem, że to brat Juleki, no ale błagam was, co takiego ma Luka, czego nie mam ja? - spytał z irytacją w głosie. Westchnęłam rozmarzona, po czym objęłam przyjaciela, kładąc mu głowę na ramieniu.
- Gitarę Nath, GITARĘ.
- Jakby jeszcze jeździł motorem... Normalnie ideał chłopaka. - dodała Alix.
- Zgadzam się z przedmówczynią. - obie się zaśmiałyśmy, natomiast Nathaniel zrobił minę, jakby zastanawiał się, co jest z nami nie tak.
- Echh, oby Czarna Kocica nie miała takich wygórowanych wymagań, jak wy dwie. - westchnął, otwierając swój szkicownik na stronie z portretem mojego alter-ego. On w kółko rysuje Czarną Kocicę, odkąd ta uratowała mu życie podczas jednej z akcji. Echh, wtedy czekałam na swojego towarzysza broni chyba z dwie godziny, jak nie dłużej.
- Nie chcę psuć twoich pięknych marzeń, ale podobno Czarna Kocica jest z Biedronem.
- TO NIEPRAWDA! - oburzyłam się stwierdzeniem różowowłosej. - Naprawdę nie wiem, skąd taka głupota przyszła ci do głowy, Alix.
- Alya zasugerowała to na biedroblogu. - na potwierdzenie swoich słów dziewczyna wyjęła telefon z wyświetlonym blogiem prowadzonym przez naszą koleżankę z klasy.
CZYTASZ
Miraculum : Życie pod Kotaklizmem
FanfictionOpowiadanie jest kontynuacją książki "Miraculum : Córeczka Tatusia." Jeśli nie czytaliście, nie przechodźcie nawet do opisu poniżej, żeby sobie nie spoilerować! Jeśli jednak zaległości nadrobione, zapraszam dalej... Wielu uważa, że wiedza jest potę...