Podobnie, jak w przypadku poprzedniej części, pojawią się tutaj fragmenty odcinka "Cichoszał." Miłego Czytania!
*Marcus*
Nie chciałem zostawiać swojej Kici samej, ale odniosłem wrażenie, że Szczęśliwy Traf każe mi iść do Mistrza Fu. Tam też się udałem.
- Marcus, nie powinieneś od tak sobie przychodzić do Mistrza Fu.
- Też się cieszę, że cię widzę, Wayzz. - uśmiechnąłem się delikatnie do kwami, które ewidentnie nie było zadowolone z mojej wizyty u Strażnika Miraculów, ale nie przejąłem się tym zbytnio. - Mistrzu, wykorzystałem Szczęśliwy Traf i odniosłem wrażenie, że każe mi on przyjść tu do ciebie.
- Rozumiem. Marcusie, opowiedziałem ci już o wszystkich miraculach ze szkatułki i ich mocach. Jak wiesz, twoje miraculum działa w bardzo zagadkowy sposób. Sądzę, że tym razem sugeruje, iż będziesz potrzebował pomocy. - Strażnik podszedł do gramofonu i wystukał kod, dzięki czemu ukazała się przed nami szkatułka z miraculami w pełnej okazałości. Mistrz Fu wziął ją, po czym podszedł z nią do mnie. - Marcusie Roth wybierz sojusznika, z którym wspólnie wykonasz tę misję. Wybierz mądrze, te moce służą wyłącznie wyższemu dobru. - szkatułka z miraculami stanęła przede mną otworem, a ja zacząłem zastanawiać się, które z tych magicznych klejnotów powinienem wybrać:
- Cichoszał odbiera ludziom głos poprzez dotyk ust, co jeśli mój sojusznik byłby na tyle mały, że ten nie dałby rady wykonać tego gestu? - już wiedziałem, które miraculum powinienem wziąć. Zabrałem więc mysi naszyjnik w dwa palce, będąc wysoce zadowolony ze swojego wyboru.
- Masz już wybranego kandydata? - zdawało się, że Mistrza ta kwestia interesowała bardziej, niżeli wybór samego miraculum. Może nie znam tej dziewczyny zbyt dobrze, ale zaimponowała mi dziś, do tego to właśnie jej przyjaciel jest pod wpływem Władcy Ciem, więc...
- Tak, zdaje się, że mamy idealną kandydatkę.
*Marinette*
Chodziłam w tę i z powrotem, zastanawiając się, co zrobić. Powinnam pobiec do reszty zespołu i powiadomić ich o tym, że Luka został opętany przez akumę? Niee, po co zamartwiać jeszcze Julekę? Może powinnam spróbować przemówić Luce do rozsądku? Przecież sam powiedział, że nigdy by mnie nie skrzywdził, więc chyba nic mi nie grozi. Już chciałam pobiec poszukać opętanego przyjaciela, ale niespodziewanie ponownie wpadłam na Biedrona. I to dosłownie. Gdyby nakrapiany bohater mnie nie przytrzymał, wylądowałabym na podłodze. Czy można jeszcze bardziej zbłaźnić się przy idolu swojej najlepszej przyjaciółki?
- Prze-przepraszam. - wyszeptałam, stając na własnych nogach.
- Nic ci nie jest? - spytał z pogodnym wyrazem twarzy. A może skrycie się ze mnie nabijał? Nie zdziwiłoby mnie to.
- Nie. Właśnie szukałam Luki. Sądziłam, że uda mi się przemówić mu do rozsądku.
- Istnieje jeden sposób, by uwolnić go spod władzy akumy, ale będziemy z Czarną Kocicą potrzebowali twojej pomocy.
- Nie bardzo rozumiem, jak mogłabym wam pomóc. - przecież jestem tylko gapowatą Marinette. Raczej niespecjalnie przydam się duetowi superbohaterów.
- Marinette Dupain-Cheng oto miraculum Myszy, które da ci moc multifikacji. Użyjesz go dla wyższego dobra. - Biedron podał mi wielokątne pudełeczko z azjatyckimi wzorami, które niepewnie od niego przyjęłam. - Po wykonanej misji, musisz mi zwrócić miraculum. Czy mogę ci zaufać?
- Oczywiście, Biedronie. - otworzyłam pudełeczko, a moim oczom ukazał się okrągły naszyjnik z pięcioma małymi myszkami na około. Był naprawdę śliczny. Nie on jednak w pierwszej kolejności przykuł moją uwagę, a jasna kula światła, która przybrała kształt lewitującej myszy posiadającej większą głowę od całej reszty ciała. Musiał to być jakiś mutant zbiegły z laboratorium, gdzie eksperymentują na niewinnym zwierzętach.

CZYTASZ
Miraculum : Życie pod Kotaklizmem
Fiksi PenggemarOpowiadanie jest kontynuacją książki "Miraculum : Córeczka Tatusia." Jeśli nie czytaliście, nie przechodźcie nawet do opisu poniżej, żeby sobie nie spoilerować! Jeśli jednak zaległości nadrobione, zapraszam dalej... Wielu uważa, że wiedza jest potę...