*Nathalie*
Z nowym planem w głowie weszłam do miejskich kanałów. Wprawdzie gryzło mnie sumienie codo jego wykonania, ale nie miałam wyboru. Dla Gabriela jestem w stanie zrobić absolutnie wszystko.
- Zaraz, co my tu robimy? - spytało kwami, gdy aktywowałam miraculum Pawia.
- Gabriel by mi na to nie pozwolił, ale ja chcę stworzyć bardzo potężne Sentimonster. Takie, jakiego jeszcze świat nie widział. - zaczęłam ogólnikowo, po czym przedstawiłam niebieskiemu stworkowi szczegóły mojego planu.
- NIE, TO ZŁY POMYSŁ! PRZECIEŻ TO JEGO CÓRKA!
- Gabriel desperacko pragnie miraculów i chcę je dla niego zdobyć. - moje wyrzuty sumienia dodatkowo wyciszał fakt, że to przecież chodzi o matkę Mavis i skoro córka Gabriela pomagała nam przed zmianą rzeczywistości, teraz też może uda mi się ją przekonać, by nas wsparła.
- Duusu nastrosz pióra! - przemieniona w Mayurę, wyrwałam jedno piórko z wachlarza i zabarwiłam je na niebiesko.
- Leć mój piękny amoku. Tchnij życie w moje dzieło. - zainfekowane piórko umieściłam w główce od szpilki, po czym zaczęłam formować kształt dziewczyny. - Butterflix, nazywam się Mayura. Jesteś cieniem przeszłości Mavis Agreste, teraźniejszej Czarnej Kocicy i masz tylko jeden cel; przypomnij jej, kim była przed zmianą rzeczywistości.
- Jestem gotowa, Mayuro.
*Mavis*
Nie no, to chyba jakiś bardzo głupawy żart, albo skrajnie chory sen. Jak twierdzi Nathalie, żyjemy w alternatywnej rzeczywistości, którą ukształtowałam dzięki Mocy Absolutnej, kradnąc moce Adrienowi i Marinette, czyli znanym mi już Czarnemu Kotu i Biedronce. Co ciekawsze, ja jako ta Butterflix pomagałam Władcy Ciem. To bezsensu, po co miałabym to robić? Po co Nathalie w ogóle to wszystko robi?! I to, wiedząc, że to ja jestem Czarną Kocią. Dotąd myślałam, że asystentka ojca uważa nas za rodzinę, jak my za rodzinę uważamy ją.
- Dlaczego, Nathalie? - spytałam, starając się powstrzymać łzy. - Po co to wszystko? Po co pomagasz Władcy Ciem? Czy tata w ogóle wie, że to robisz...? No chyba, że... - nagle zaczęło do mnie wszystko docierać. Ze swoich wizji dowiedziałam się, że ojciec skrywa jakąś tajemnicę, którą znałam. Tamta kłótnia w ogrodzie... To przecież mogła być moja reakcja po poznaniu prawdy. Ale to niemożliwe... To niemożliwe, żeby to tata był... Władcą Ciem.
- Zgadza się, Mavis. Przez cały ten czas walczyłaś przeciwko własnemu ojcu. - oznajmiła, jakby doskonale wiedziała, o czym teraz myślę. Świetnie, czy może być jeszcze gorzej...? Cóż, za chwilę się okaże:
- Tacie w końcu udało się odkryć, kim jestem?
- Nie, muszę ci przyznać, sprytnie go zmyliłaś, ja też nic mu nie powiedziałam.
- Skąd ty w ogóle wiesz, kim jestem...? I o tej całej alternatywnej rzeczywistości?! - mimo tego, jak bardzo Nathalie napociła się, żebym dowiedziała się o tym wszystkim, aż sama się sobie dziwię, że uwierzyłam jej na słowo. Przecież to wszystko brzmi, jak jakieś science-fiction.
- Cóż mogę powiedzieć, miałam świetnego informatora. - ku mojemu przerażeniu, pod moimi nogami zaczął plątać się smok niewielkich rozmiarów.
- CO TO JEST ZA GADZINA?! - wystraszyłam się w pierwszej chwili, ale po dłuższym przypatrzeniu... odniosłam wrażenie, że skądś kojarzę tego smoka. Sama bestia nie wyglądała, jakby chciała mnie zaatakować, wręcz przeciwnie, smok zdawał się cieszyć moim widokiem.
CZYTASZ
Miraculum : Życie pod Kotaklizmem
FanfictionOpowiadanie jest kontynuacją książki "Miraculum : Córeczka Tatusia." Jeśli nie czytaliście, nie przechodźcie nawet do opisu poniżej, żeby sobie nie spoilerować! Jeśli jednak zaległości nadrobione, zapraszam dalej... Wielu uważa, że wiedza jest potę...