5

625 37 8
                                    

Wróciliśmy do hotelu. Ciągle czułem się jak porażony prądem. Gdy zobaczyłem ją na rynku, myślałem że to sen. Nie mogłem uwierzyć, że to naprawdę ona. Że przyszła na mój wiec.

-Gosia, może wyjdziemy dziś na kolację? Mieszka tu moja stara znajoma, zadzwoniłbym do niej, może miałaby dziś czas, spotkalibyśmy się.

-Stara znajoma, hmm? Na pewno chcesz żebym tam szła? Nie wolisz się z nią sam spotkać?

Popatrzyła na mnie dwuznacznym wzrokiem. Wiedziałem od razu, o co jej chodzi. To w niej lubiłem. Ten luz i rozumienie mnie bez słów. Znaliśmy się z 10 lat, zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Kochałem ją, ale nigdy w sposób romantyczny. Była dla mnie jak siostra. Dlatego też postanowiłem poprosić ją o tak ogromną przysługę. Jej mąż zmarł 2 lata temu na raka, od tej chwili nie spotykała się z nikim i twierdziła, że nie znajdzie już w życiu miłości. Gdy rok temu zrodził się w mojej głowie pomysł, by startować w wyborach, pomagała mi organizować to wszystko. Znała się na tym, jej mąż był politologiem. W pewnym momencie wypłynęła kwestia tego, że jako prezydent wypadałoby mieć pierwszą damę. Tak więc wzięliśmy cichy ślub, który był dla nas bardziej umową, niż zobowiązaniem miłosnym. Naszą relację można by nazwać friends with benefits. Bo oczywiście, uprawialiśmy seks. Nie powiem, by była to dla mnie najistotniejsza kwestia. Robiłem to głównie dla niej, bo wiedziałem, że tego potrzebowała, a ja chciałem chociaż w taki sposób odwdzięczyć się za to co dla mnie robi. Dla mnie nie było to nic znaczącego. Od zawsze wolałem uprawiać seks z osobą, którą darzę uczuciem. Kwestia dzieci nigdy się nie przewinęła, bo nawet nie myśleliśmy o tym, w końcu byliśmy trochę udawanym małżeństwem. Nie widzieliśmy wspólnej przyszłości, stąd takie ważne decyzje nie zaprzątały nam głowy. Nigdy nie powiedziałem jej o Sarze, nie wiedziała nawet, że istnieje.

-Nie spotkam się z nią sam, dziwnie by to wyglądało, bo z tego co wiem, jest zajęta.

-To po co chcesz się z nią widzieć? Żeby sobie namieszać w głowie? Chyba masz już teraz wystarczająco spraw na karku.

-Gośka, jakie namieszał w głowie, ja nic do niej nie mam. To tylko znajoma, nie dopowiadaj sobie. Nigdy nic nas nie łączyło. Po prostu dawno jej nie widziałem, miło by było się spotkać.

-No okej, rób jak chcesz.

Po tym wyszedłem do drugiego pokoju. Pomyślałem o tym, co właśnie powiedziałem. Nigdy nic nas nie łączyło. Przed oczami pojawiły mi się przebłyski wspomnień. Jej głowa na moim ramieniu w pubie, gdy tak słodko spała. Jej ciało w moich ramionach, gdy niosłem ją do auta. Moje dłonie na jej talii. Oddech na policzku. Nasze usta dzielące milimetry, gdy za pierwszym razem nie udało mi się jej pocałować. Potrząsnąłem głową, przerywając mojemu mózgowi dalsze wypalanie bolesnej rany na sercu. Wyciągnąłem telefon. Wyszukałem jej numer. Chwilę się wahałem, nim wcisnąłem „połącz". Gdy usłyszałem jej głos po drugiej stronie, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.

-Sara.

-Rafał?

-Hej, wiem że dzwonię niespodziewanie, ale... Chciałbym się z tobą spotkać. Nie spodziewałem się dziś ciebie zobaczyć i... Moglibyśmy wyjść na jakąś kolację? Oczywiście możesz przyjść z chłopakiem, ja też zabiorę żonę... Jeśli masz ochotę, rzecz jasna.

-Yym, zaskoczyłeś mnie trochę... Ale myślę, że możemy się spotkać.

-Dobrze, zrobię rezerwację w restauracji i wyślę ci szczegóły smsem. Pasuje ci 19?

-Tak. Do zobaczenia.

Rozłączyłem się i nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Tak się cieszyłem na spotkanie z nią. Oczywiście nie robiłem sobie żadnych nadziei, po prostu tak za nią tęskniłem te wszystkie lata, mogłem nawet spotkać się z nią ze świadomością, że jej serce należy już do innego.  Choć wiedziałem, jak kurewsko będzie to bolało.

***
Gdy zakończyliśmy rozmowę usiadłam na łóżku, wciąż będąc w szoku. Miałam gęsią skórkę, byłam tak bardzo podekscytowana. Zawołałam Michała i powiedziałam mu o naszych dzisiejszych planach.

-Ale po co ja mam iść na spotkanie z twoim alvaro?

-Nie wiem skąd on wie, ale powiedział że mam przyjść z chłopakiem. Więc chyba dziś jak zobaczył nas razem to uznał, że jesteśmy parą.

-Czyli mam udawać twojego chłopaka?
No dobrze, skarbeńku.

Mówiąc to podszedł i objął mnie w talii, udając, że chce mnie pocałować. Zaśmiałam się i go odepchnęłam.

-Tylko powiedz mi, jak mam się zachowywać. Chcemy żeby był zazdrosny?

-Przecież ma żonę...

-No i co, żona nie ściana. Mam cię całować przy nim? To na pewno go wkurwi.

-Nie sądzę, żeby w ogóle go to ruszyło. I przestań, jest z nią szczęśliwy, to jest dla mnie najważniejsze.

-Ale ty nie jesteś szczęśliwa, a to jest dla mnie ważne. Nie obchodzi mnie jak seksowny jest i jego słodkie oczka mnie nie zmiękczą, jak widziałem, że przez niego płakałaś, nie mam żadnych oporów.

Przytuliłam go gdy to usłyszałam. Michał  był tak przekochanym i wspaniałym człowiekiem, cieszyłam się że mam go w swoim życiu.

-No to co, musimy się jakoś wystroić, żeby nas para prezydencka nie przyćmiła.

Uśmiechnęłam się i otworzyłam szafę, w poszukiwaniu jakiejś ładnej sukienki. Mój wzrok przykuła ta sama, którą miałam na balu. Na którym pierwszy raz byliśmy z Rafałem tak blisko. Zdecydowałam, że to właśnie ją założę. Michał ubrał czarny garnitur i bordową koszulę. Ten look był dla mnie niesamowicie hot, chiałabym kiedyś zobaczyć Rafała w takim wydaniu. O 18:30 wyszliśmy z mieszkania i zamówiliśmy taksówkę, która zawiozła nas pod adres wysłany mi wcześniej przez Rafała.

Trzask me by your name 2 | Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz