16

610 33 3
                                    

Powoli otworzyłam oczy i podniosłam się. Przez moment byłam zdezorientowana i przestraszona, bo nie miałam pojęcia, gdzie jestem i w czyim łóżku się znajduję. Lecz po chwili moją głowę wypełniły przebłyski z zeszłej nocy. Na myśl o dotyku tego faceta przeszedł mnie dreszcz. Na szczęście miałam silną psychikę i w miarę dobrze to znosiłam. Wiadomo, nie zapomnę o tym tak szybko i będę żyć ze świadomością, że prawie zostałam ofiarą gwałtu. No właśnie, prawie. Gdyby nie Rafał, nie wiem gdzie bym się teraz znajdowała, a mój stan fizyczny jak i psychiczny byłby o wiele gorszy. No ale jakimś cudem, niczym mój anioł stróż, pojawił się w ciemnej uliczce, gdzie obrzydliwe łapska obmacywały moje zmarznięte ciało. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Zauważyłam, że nadal miałam na sobie ubrania z poprzedniego wieczoru. Wyszłam z pokoju i poszukałam łazienki, by się trochę ogarnąć.
Po tym zeszłam na dół w poszukiwaniu Rafała.
Gdy ujrzałam go siedzącego przy stole w kuchni, momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Był ubrany w czarną koszulkę, włosy miał w nieładzie, jeden kosmyk zwinięty w mały loczek opadał mu na czoło, co wyglądało przeuroczo. Przeglądał coś w telefonie, a gdy usłyszał jak wchodzę do kuchni, podniósł wzrok i powitał mnie szerokim uśmiechem.

-Dzień dobry. Wyspałaś się?

-Tak. A ty gdzie spałeś?

-Na kanapie tu na dole.

-Jezu i to wszystko przeze mnie, bo zajęłam twoje łóżko i musiałeś spać tak niewygodnie na kanapie...

-Oj tam oj tam, tu też się wyspałem. Nie chciałem żebyś poczuła się niekomfortowo. Również dlatego położyłem cię w tych wszystkich ubraniach, pomyślałem, że po wczorajszym incydencie dotyk jakiegoś faceta nie byłby dobrym pomysłem.

-Akurat twojego dotyku się nie obawiam... Rafał, dziękuję ci. Za wszystko. Gdyby nie ty...

-Nie musisz mi dziękować. Miałem dziwne przeczucie, że muszę za tobą pójść. Może mam to już zakodowane w mózgu, potrzeba chronienia cię stała się swego rodzaju instynktem.

-Cokolwiek to było, jestem ci niezmiernie wdzięczna.

Podeszłam do niego. Odwrócił się w moim kierunku i zaciekawiony patrzył na to, co miałam zamiar zrobić. Objęłam go za szyję i przytuliłam. On siedział, tak więc miałam jego głowę przytuloną do piersi. Objął mnie w pasie i przyciągnął mocniej do siebie. Zaczęłam gładzić go dłonią po jego mięciutkich włosach. Tego potrzebowałam. W tym momencie nie chciałam niczego więcej, żadnej namiętności, podniecenia, nic z seksualną konotacją. Chciałam po prostu go przytulać. Trzymać przy sercu, smyrać po włosach. Nawet nie musiałam go całować. Wystarczyło mi czuć jego bliskość, ciepło jego ciała.
Po chwili puściłam go i usiadłam obok na krześle. Spoglądaliśmy na siebie uśmiechnięci, ciesząc się tą chwilą.

-Pewnie jesteś głodna. Masz jakieś propozycje co do śniadania, czy pozwolisz mi przygotować ci jakąś niespodziankę?

-Zdam się na ciebie. Chcę zobaczyć, jaki z ciebie kucharz.

-Vous ne le regretterez pas, mademoiselle.

Nie wiedziałam co powiedział, ale jego francuski był miodem na moje uszy. Żeby mu nie przeszkadzać, przeniosłam się na kanapę w salonie. Wyjęłam z kieszeni telefon, z którym nawyraźniej też spałam. Zobaczyłam 3 nieodebrane od Pauli. Wyszłam na taras i oddzwoniłam do niej.

-Halo Sara? Kurwa kobieto żyjesz! Gdzie ty jesteś?

-Spokojnie, nic mi nie jest. Jestem... U znajomego. Byłam pijana i nie dotarłabym sama do domu, on mnie przenocował i nie, do niczego nie doszło, nie zrobił mi krzywdy i wszystko jest okej, nie martw się.

-U znajomego? Nie wiedziałam, że znasz tu kogoś. No ale dobra, ważne że nic ci nie jest. Kiedy wracasz?

-Nie wiem, ogarnę się, zjem śniadanie i wrócę.

-Ulala, to jeszcze masz śniadanie w pakiecie? Na pewno to tylko znajomy?

Gdybyś ty tylko znała prawdę. O tej całej relacji, a tym bardziej o tym, kim jest ten „znajomy". Dokończyłam rozmowę z nią i wróciłam do środka. Do moich nozdrzy dostał się cudowny zapach, przez co odczułam, jak bardzo głodna jestem.

-Już prawie gotowe. Pijesz kawę czy herbatę?

-Herbatę poproszę.

Po dwudziestu minutach siedzieliśmy przy stole, kończąc śniadanie i rozmawiając. Pomyślałam, jak by to było mieć tak na codzień. Budzić się w jego łóżku, widzieć go takiego normalnego, bez idealnie skrojonego garnituru i ułożonych włosów, jeść z nim śniadanie i rozmawiać o bzdurach. Chyba za bardzo się rozmarzyłam, bo poczułam jak Rafał lekko szturcha mnie palcem.

-Halo, gdzie odpłynęłaś?

-Przepraszam, zamyśliłam się.

Spojrzał na mnie, popijając kawę. Po tym ujrzałam jego poważny wyraz twarzy.

-Sara, nie wiem czy to jest dobry moment, ale doskonale wiesz, że powinniśmy porozmawiać i wyjaśnić pewne kwestie.

Pokiwałam tylko głową. Wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie. Przecież nie mogliśmy udawać, że poznaliśmy się wczoraj i nie mieliśmy żadnej wspólnej historii.

-Nie chcę na ciebie naciskać. Ale chciałbym wiedzieć, na czym stoimy. Ja ci powiedziałem, co do ciebie czuję i jak ważna dla mnie jesteś. Nadal czuję to samo i raczej już się to nie zmieni. Wiem, że wiele się zmieniło zarówno w moim życiu, jak i w twoim. Nie każę ci składać mi tu żadnych deklaracji. Ale proszę, powiedz czy w ogóle chcesz mnie w swoim życiu. Kiedykolwiek. Bo ja jeśli trzeba będę czekał na ciebie, tak długo, jak potrzebujesz.

-Rafał... Wiem że obiecałam ci, że jak spotkamy się na żywo to powiem ci wszystko, co leży mi na sercu. Ale nie spodziewałam się, że będzie to w pierwszy dzień mojego pobytu w Warszawie. Potrzebuję czasu. Jednocześnie nie chcę cię zwodzić i być w stosunku do ciebie nie fair. Więc chcę cię zapewnić, że też jesteś dla mnie ważny. I nie wyobrażam sobie nie mieć cię w moim życiu.

Przykryłam jego pięść swoją dłonią i przejechałam mu kciukiem po knykciach. Uśmiechnął się lekko na ten drobny gest.

-W porządku. Nie chcę też, żebyś się wystraszyła, że jestem taki natrętny.

-Przestań tak mówić. Nigdy tak nie pomyślałam, dla mnie jest to urocze i w żadnym stopniu natrętne.

Mówiąc to pogładziłam go po policzku. Widocznie zaskoczył go ten gest, co dostrzegłam w jego oczach. Bałam się, że zaraz nie wytrzymam i zrobię coś nieprzemyślanego, tak więc zabrałam dłoń i wstałam.

- Ja już się będę zbierać, jeszcze raz dziękuję.
I tym razem obiecuję ci, że niedługo odezwę się do ciebie i się spotkamy. Nie będę cię unikać, po prostu jak będę już gotowa to zadzwonię.

-Jasne. Będę czekać. Odwieźć cię?

-Nie, dziękuję, wolałabym się przejść.

-Okej, daj znać jak już będziesz w domu.

Odprowadził mnie do drzwi. Odwróciłam się i złożyłam mu pocałunek na policzku.

-Do zobaczenia.

Trzask me by your name 2 | Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz