11

669 39 12
                                    

Wrzuciłam właśnie kartę z oddanym głosem do urny. Cały dzień byłam zestresowana. Nawet nie wyobrażam sobie, co musiał czuć Rafał.
Po powrocie do domu ciągle odświeżałam twittera, sprawdzając ceny na bazarku. Wszyscy mieli pozytywne przeczucia, wyglądało na to, że się uda. Już nie mogłam się doczekać miny Dudy gdy usłyszy, że przegrał.

-To co Sarcia, pijemy dzisiaj?

-No mam nadzieję.

-Przestań, na pewno wygra. Ludzie przejrzeli na oczy, frekwencja jest duża, chcą zmiany. Uda się.

Uśmiechnęłam się do niego. Naprawdę chciałam wierzyć w to co mówił. Ale z tyłu głowy miałam dziwne przeczucie. Nie no, muszę przestać być taką pesymistką.

***
Nie jesteśmy w stanie wskazać zwycięzcy. Różnica jest zbyt mała, wszystko się może zmienić, musimy poczekać na ostateczne wyniki.

Słuchałem słów reportera, który zaraz miał przekazać głos do studia naszego sztabu. Kurwa mać! Jebane 0,8 punkta procentowego! Nie byłem załamany. Byłem wkurwiony. Nie tak to miało wyglądać. Ale przecież to dopiero wynik sondażowy. Jutro rano mogę się obudzić jako prezydent Polski. Jeśli oczywiście dam radę zasnąć. Teraz musiałem się ładnie uśmiechnąć i podziękować moim wyborcom, mimo że krew się we mnie gotowała. Przybrałem minę słodkiego pieska i zacząłem przemawiać.

***
Nie mogłam oddychać. Łzy poleciały po moich policzkach. Kurwa to musi być sen. 50,4 do 49,6. Chciałam wierzyć, że jeszcze się uda. Ale moja nadzieja już prawie zgasła. PiS zrobi wszystko, żeby utrzymać się przy władzy. Nie zdziwi mnie, jak sfałszują wyniki.
Właśnie nadawali na żywo ze sztabu Trzaskowskiego. Uśmiechał się, ale widać było, że to wymuszony uśmiech. Przynajmniej ja to widziałam. Zauważyłam też jego żyły na dłoniach. Był zdenerwowany. Nawet nie smutny - wkurwiony. On chyba też już przeczuwał, jaki będzie finalny werdykt.

Obudziłam się po 3. Miałam niespokojny sen, ciągle się przebudzałam. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby wziąć telefon i sprawdzić wyniki cząstkowe. Zamarłam. Mieli już zliczone 97% obwodów. I Duda wygrał. Dłonie zaczęły mi drżeć. Wielkie łzy spłynęły po policzkach. Wstałam i poszłam w kierunku balkonu. Musiałam wyjść na powietrze. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi balkonowe, zaczęłam szlochać. Patrzyłam w niebo i płakałam rzewnymi łzami. Czułam, jakby ktoś wbił mi sztylet w brzuch. To się nie działo. Ludzie mieli taką nadzieję. Chcieli obudzić się w lepszej Polsce. Lepiej kurwa żeby nie wstawali.
Byłam tak roztrzęsiona, że nie myślałam racjonalnie. Weszłam w listę kontaktów i kliknęłam pozycję pod literą R. Nie zwracałam uwagi na to, że jest 3 w nocy. Że miałam się już więcej z nim nie kontaktować. Płakałam do słuchawki, nie oczekując nawet, że ktoś odbierze.
Nagle usłyszałam oddech po drugiej stronie telefonu. Odebrał.

-Sara?

Nie odpowiedziałam mu. Tylko zaczęłam płakać jeszcze głośniej. Nie mogłam się uspokoić.

-Słońce nie płacz. Spokojnie, posłuchaj mnie. Weź głęboki oddech i skup się na moim głosie.

Nie wiem jak to robił, ale jego głos mnie uspokajał. Wzięłam oddech, tak jak mi powiedział. Słuchałam jego spokojnego szeptu.

-Już spokojnie. Jestem z tobą. Wszystko będzie dobrze. Gdzie teraz jesteś?

-Na balkonie. Ale Rafał... Jak to możliwe, przecież...

-Ćśśś, to nie jest twoje zmartwienie. Musisz się uspokoić. Spałaś coś?

-Tak, przed chwilą się obudziłam i sprawdziłam wyniki. Ja nie mogę w to uwierzyć...

-Sara proszę, nie przejmuj się tym tak. Wszystko będzie dobrze.

-Jak mam się nie przejmować? Przegraliśmy! Kurwa, cała Polska przegrała. Mają nas w garści. Nie chcę żyć w takim kraju...

-Sara, spokojnie. Ja też jestem wkurwiony i rozczarowany. Ale nie możemy się załamać. Jeszcze możemy walczyć. Było mnóstwo nieprawidłowości, tysiące ludzi nie mogło oddać głosu, tysiące kart było unieważnione... Zgłosimy protesty wyborcze, zobaczysz, wszystko się ułoży. Ale proszę cię teraz, nie płacz. Twój smutek boli mnie milion razy bardziej niż ta przegrana.

-Nie przegrałeś, Rafał. Wiesz o tym tak samo jak ja... Oni to sfałszowali, to ty jesteś prezydentem, nie może być inaczej...

-Hej, posłuchaj. Popatrz w niebo.

Zmarszczyłam brwi. O czym on mówi?

-Ja teraz też stoję na tarasie i patrzę na nie. Mimo że nie mogę być teraz przy tobie, to jest coś, co nas łączy. Patrzymy na te same gwiazdy, mimo że dzielą nas setki kilometrów. Wiem, że obiecałem ci, że zostawię cię w spokoju. Ale teraz chciałbym cię przytulić, otrzeć twoje łzy, spojrzeć w twoje piękne oczy.

-Rafał, ja przepraszam... Zraniłam cię ostatnio... Ja nie chcę, żebyś zostawił mnie w spokoju. Nie chcę usuwać cię z mojego życia. Nie wyobrażam sobie, że miałabym cię już nigdy nie spotkać.

-Sara, nie musisz mnie przepraszać. Jestem dorosłym facetem, nie pierwszy raz dostałem kosza od kobiety. Nie musisz robić nic wbrew sobie przez wyrzuty sumienia.

-Nie robię tego przez wyrzuty sumienia. Po prostu... Nie potrafię się od ciebie uwolnić...

***
Nie spałem całą noc. Siedziałem w salonie i piłem whiskey. Przeszedłem już chyba wszystkie stany huśtawki emocjonalnej. Na początku byłem tak cholernie wkurwiony. Wyszedłem na ogródek, żeby nie roznieść domu w drobny pył. Musiałem gdzieś rozładować swoją wściekłość. Z całej siły walnąłem pięścią w płot, zostawiając w nim dziurę. Waliłem tak w niego, dopóki nie poczułem ciepła krwi spływającej z moich knykci. Cofnąłem się parę kroków w tył i osunąłem na trawę. Wziąłem kilka głębokich wdechów, patrząc na zakrwawioną dłoń.
Po tym nastąpiła chwila załamania. Wyładowałem już pokłady złości, przez co mogłem poczuć wewnętrzny ból. Ucisk w sercu był nie do zniesienia. Poczułem łzy na policzkach. Pomyślałem o tym, jak bardzo zjebałem. Jak zawiodłem 10 milionów Polaków. Zaprzepaściłem możliwe ostatnią nadzieję na lepszy kraj. Ci wszyscy, których spotkałem podczas kampanii, ich uśmiechy, błyszczące oczy, nadzieja wymalowana na twarzy. Jutro to wszystko zgaśnie. Obudzą się by usłyszeć, że Rafał Trzaskowski nie będzie ich prezydentem. Przegraliśmy.
Wstałem i ruszyłem w stronę łazienki, by opatrzyć dłoń. Gdy już nałożyłem bandaż, poczułem wibrację w kieszeni. Dziwne, był środek nocy, kto mógł do mnie dzwonić?
Spojrzałem na wyświetlacz i zamarłem.
Wyszedłem pospiesznie na dwór, by nie zbudzić Gośki. Odebrałem trzęsącymi się dłońmi.

-Sara?

Usłyszałem jej płacz i to już całkowicie rozbiło moje serce na kawałki. Spośród tych 10 milionów ludzi, to zawiedzenie jej bolało mnie najbardziej. Musiałem założyć maskę i nie dać jej poznać, że jestem w podobnym stanie co ona. Przełknąłem łzy i zacząłem ją uspokajać.

*
„-Nie robię tego przez wyrzuty sumienia. Po prostu... Nie potrafię się od ciebie uwolnić..."

Wstrzymałem oddech. Tylko tego teraz potrzebowałem. Usłyszeć, że nie muszę usuwać jej ze swojego życia. Mimo że jej to obiecałem, sam nie wiedziałem, jak mógłbym to zrobić. Trzymałbym się od niej z daleka, ale nie było opcji, bym o niej zapomniał. Uśmiechnąłem się na jej ostatnie słowa.

-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jesteś dla mnie cholernie ważna i nawet nie wiesz, jaka to ulga słyszeć, że nie chcesz, bym usuwał się z twojego życia. Oczywiście nie będę wchodził w drogę tobie i twojemu chłopakowi, nie jestem...

-Michał jest gejem. Nie jesteśmy razem. Okłamałam cię.

Trzask me by your name 2 | Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz