15

709 36 9
                                    

Zostałem sam z Olką przyklejoną do mnie. Odprowadziłem wzrokiem Sarę, próbując strącić ze mnie ręce natrętnej dziewczyny.
Jej zachowanie było dziwne, zauważyłem to już któryś raz, gdy przebywałem z nią na imprezie zakrapianej alkoholem. Nie chcę brzmieć jak narcyz, ale czułem jakbym się jej podobał. A przecież miała męża i dziecko, więc tym bardziej wydawało się to niedorzeczne. Ale te jej spojrzenia, które czasem udawało mi się wyłapać, jej niby przypadkowy kontakt fizyczny ze mną, to wszystko było podejrzane. Lubiłem ją, była niezwykle pracowitą i pomocną osobą, pomagała mi przez całą kampanię, mogłem na nią liczyć 24/7. Była atrakcyjna, tego jej nie mogę odjąć, ale nie pociągała mnie, jak z resztą każda inna kobieta, która nie była Sarą.

-Ola, puść mnie. Jesteś pijana, może lepiej żebyś na chwilę usiadła i odpoczęła.

-Nieee, Rafałku ja chcę tańczyć, z tobą...No nie daj się prosić, przecież też wiem że chcesz... Nie bój się, nikt nie będzie nas oceniał, a skoro oboje jesteśmy chętni...

-Chętni? O czym ty do cholery mówisz?

-No już nie udawaj, przecież wiem, że też dostrzegasz tą chemię między nami...

Po tych słowach złapała mnie za policzki i przyciągnęła z zamiarem pocałowania. Na szczęście nie byłem tak pijany i mój refleks nadal był świetny. Odepchnąłem ją i spojrzałem zdegustowany i wkurwiony.

-Co ty odpierdalasz?! Jesteś pijana i chyba się nie kontrolujesz, gdyby twój mąż tu był to też byś się tak zachowywała?

-Przestań na mnie krzyczeć! Nie ma go tu i o niczym by się nie dowiedział, przecież to byłoby tylko po przyjacielsku...

-Po przyjacielsku? Ze wszystkimi swoimi kolegami chcesz się całować jak jesteś najebana?

Poczułem ból na twarzy po tym jak wymierzyła mi siarczysty policzek.

-Nie spodziewałam się, że taki z ciebie cham Rafał.

Odwróciła się i chwiejnym krokiem wróciła na parkiet klubu. Spojrzałem na nią i tylko pokręciłem głową. Również ruszyłem z powrotem do środka, ale nie rwałem się do tańca. Zamówiłem drinka i myślami wróciłem do przerwanej mi i Sarze chwili. Gdy spostrzegłem jak spogląda mi na usta, miałem zamiar ją pocałować. Mimo że nie usłyszałem jej deklaracji co do uczuć względem mnie, nie potrafiłem się powstrzymać. Tak bardzo ucieszyłem się na jej widok. Ostatnie, czego się spodziewałem  przychodząc tu dzisiaj, było spotkanie mojej ukochanej. Na dodatek powiedziała, że zostaje tu na rok. A przecież jej głownym argumentem co do niepowodzenia naszego związku była odległość. Czy teraz zmieniła zdanie? Nie chciałem żyć złudną nadzieją. Przecież powiedziała, że przez moje pojawienie się w polityce boi się nawet ze mną spotkać. To co dopiero być w związku...
Z moich rozmyślań wyrwał mnie widok Sary opuszczającej klub. Była sama. Jej koleżanka nadal bawiła się w najlepsze, a ona wychodziła pospiesznie w samotności. Kurwa, przecież ona jest tu pierwszy dzień. Na dodatek jest druga w nocy. Poczułem wewnętrzną potrzebę pójścia za nią. Powiedziałem znajomym, że będę się już zbierał, co spotkało się z głośnym niezadowoleniem. Kurwa ludzie, nie mam czasu na dyskusje z wami, muszę jak najszybciej wyjść, żeby jej nie zgubić. Zignorowałem ich narzekanie, szybko się pożegnałem i prawie wybiegłem na zewnątrz. Zacząłem się rozglądać, ale nigdzie jej nie było. Kurwa, co teraz. Odwróciłem się i ujrzałem koleżankę Sary stojącą na zewnątrz klubu z papierosem. No cóż, nie miałem innego wyjścia. Była pijana, tak więc uznałem, że mogę wymyślić byle pretekst i powinno przejść.

-Ooo pan Trzaskowski! Chce pan z nami zapalić?

-Nie, dziękuję. Wiem, że może to zabrzmieć dziwnie, ale pani koleżanka bardzo spodobała się mojemu znajomemu. Czy są panie z Warszawy i ma on szanse was gdzieś złapać na mieście?

Trzask me by your name 2 | Rafał Trzaskowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz