*apsik*

234 8 0
                                    

Wszedł do mieszkania, ledwo powstrzymując drżenie ciała z zimna. Zdjął przemoczony płaszcz i buty. Cholerna misja. Cholerny Pierce. Cholerna HYDRA. Nienawidził takich misji na Syberii gdzie było cholernie zimno, pełno śniegu, a potem wracało się całym mokrym. Poszedł do łazienki, nalewając do wanny gorącej wody. Zdjął przemoczone ubrania skostniałymi dłońmi, wchodząc potem do wody. Odetchnął cicho, zanurzając się po nos. Woda była wrząca i parzyła jego ciało, ale teraz był to najmniejszy problem. Zamknął oczy. Siedział tak dobrą godzinę, dolewając gorącą wodę zawsze jak traciła na temperaturze.   Umył się potem, ubierając się ciepło. Poszedł do łóżka, kładąc się. Zasnął od razu pod kołdrą i dwoma innymi kocami. Wciąż był na Syberii.

Poranną ciszę w mieszaniu przerwało głośne kichnięcie z sypialni. Jack westchnął w duchu, zalewając herbatę. Zawsze to się tak kończyło. Bo po co go słuchać? Wszedł do pokoju z kubkiem, który odłożył na szafkę nocną.
- Nic nie mów nawet - wychrypiał Rumlov spod kołdry. Wzrok Jacka jednak był wystarczający. Brock usiadł, owinięty w kołdrę. Nienawidził być chory. Kaszlnął kilka razy sucho, bardziej się okrywając. Bolała go głowa, gardło i chyba każdy możliwy mięsień. Przewiało go jak nigdy wcześniej. Jack podał mu kubek z herbatą, który przyjął, kiwając nieznacznie głową z podziękowaniu. Okrył szkło dłońmi, ogrzewając je. Mimo takiej ilości ubrań i kocy wciąż było mu zimno, a kaloryfery jak na złość nie działały. Napił się gorącego napoju, a przyjemne ciepło rozlało się po jego ciele.
- Ogarnę jakieś leki dla ciebie. Napisałem już wczoraj o zwolnienie dla ciebie w twoim imieniu. Masz trzy dni, żeby wyzdrowieć, bo od poniedziałku masz wrócić na służbę - Rumlov skrzywił się. Jakby dość nie zrobił, a Pierce łaskawie daje mu wolne. Miał go dość chwilami. Pił herbatę, słuchając tego, co mówi Jack w ciszy, co jakiś czas lekko kiwając głową. Czarnowłosy wstał, idąc na chwilę do kuchni. Na stoliku położył mu miskę z zupą. - A teraz agencie zdrowiej, a ja wrócę za kilka godzin - powiedział, ubierając ciepłą bluzę. Brock patrzył na niego, uśmiechając się pod nosem.
- A może potem mnie rozgrzejesz bardziej - mruknął zachrypniętym od choroby głosem.
- Chciałabyś ośle. Za głupotę się płaci - posłał mu ostatnie, rozbawione na widok niezadowolonej miny Rumlova, spojrzenie,  wychodząc potem z mieszkania. I z jakim idiotą on się musi użerać?

1 czerwca 2020

Moje małe uzależnienia ▪one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz