Rozdział 9

667 38 9
                                    

- Naprawdę? - zapytał five, a ja nie umiałam mu nic odpoiwedziec. Przytuliłam go mocno, a muzyka dalej grała. Koniec świata, a ja sie zakochałam. Super. On objął mnie w okół mojej talii.

- Blood, ja naprwade tak o tobie nie myśle. Jesteś idealna. To ja jestem żałosny, wybacz mi błagam cię- powiedział

- Nie umiem się na ciebie gniewać. Numerze pięć zawróciłeś mi w głowie. Dzieki twojej rodzinie zaczełam lubic ludzi, a dzięki Tobie nauczyłam się ufać. Obiecaj, że nigdy mnie już nie zostawisz.- a on złapał mnie za rękę.

- Obiecuje - Ani on, ani ona nie wiedzieli, że oboje walczą ze sobą żeby się nie pocałować.
Wskoczyłam na 5 i pocałowałam go w policzek. teleportował do swojego pokoju. Spojrzałam w jego oczy. To dla niego chcę ratować świat.. Zakochałam się. Teraz i ja to wiem. Chciałam mu to powiedzieć ale nie umiałam. Five mnie przytulił, złapał za ramiona i powiedział
- jesteś idealna- schowałam twarz w jego marynarkę

- nie jestem -

- jesteś- teraz to on spojrzał mi głęboko w oczy. Przypomnialam sobie wszystkie chwile spędzone razem. Po chwili uśmiechnął - i jak ja mam ratować świat skoro całym moim światem jesteś ty.- pocałował mnie.
Odwzajemniłam pocałunek. Oboje na to długo czekali. Nawet nie wiedzieli jak bardzo się kochali. Czas płynął nie miłosiernie, a o 17 miało być spotkanie wszystkich w salonie, aby przygotowac sie juz ostatecznie.
To będzie koniec. Komisja wysłała tysiące agentów na scene zapewne. To będzie koniec.

W głowie cały czas grała mi piosenka rihanny.

Five wstał i usiadł na kanapie, a ja usiadłam mu na kolanach i obwiązałam go nogami. Chciałam jak najlepiej wykorzystac te chwile przed walką. Czuje się znowu bezpiecznie. Jak za dziecka. Byłam wyczerpana ciągłą walką. Koło 16 30 zaczeliśmy się zbierać. Wyszlam z pokoju 5 i przemknęłam sie do 4.

- no jest nasza booow- wyszeptał 4 zeby nikt nie wiedzial ze tu jestem

- mam 5-

- no to powiedzialas mu? -

- ja nie, ale on mnie nazwał całym swoim światem.- powiedziałam a 4 zaczął klaskać i uśmiechac się, wtedy spojrzał na drzwi, a kiedy ja się odwróciłam nikogo tam nie było.

- Ale go kochasz? - zapytał Klaus
- T-tak.. czekaj przeciesz ty wiesz! Czemu zapytałeś? - podniosłam jedną brew

- Chciałem żeby on to usłyszał - a w drzwiach stał five trzymający ręce w kieszeniach.

- Klaus, życzę ci aby twoja poduszka ze wszystkich stron była zawsze ciepła - powiedziałam i kopnęłam go w kroczę.

- Wiesz bardziej zabolały mnie te słowa - powiedział łapiąc się za serce-

Pięć się tylko uśmiechnął i podszedł do mnie,żeby mnie podnieść po czym mnie pocałował, a Cztery zwijał się na podłodze z bólu. Poszliśmy się przebrać. Specjalnie wzięłam sukienkę. Czarna mini bez ramiączek, czarne szpilki, czerwona pomadka i kreski. Włosy wyprostowałam,dałam im opaść i jak zwykle popsikalam się swoją jagodową mgiełką. Kiedy wyszłam z łazienki, zobaczyłam 5 zapinającego koszulę, a jak skończył spojrzał na mnie.

- Aurelia, to ty? - zapytał zszokowany

- Ja tam nie widze tu nikogo innego -

- Pięknie wyglądasz -

- Ty też niczego sobie - i puściłam mu oczko, a on przyciągnął mnie w talii i pocałował. Zeszlismy na dół, a wszyscy już na nas czekali.

- To co koniec świata, a wszyscy tacy nieszczęsliwi?- zapytał Klaus

-Co ty piłeś Klaus- zaśmiałam się

Five nas przeteleportował i zajęlismy miejsca czekając na Vanye. Agenci oczywscie tez tam byli ale nas nie poznali.
Kiedy vanya weszła na scenę, a ja zruciłam z siebie szpilki i sukienkę pod którą miałam krótkie czarne spodenki i czarny top. Wbiegłam w Vanye, a reszta zajęła się agentami.

Strzeliłam w nią płomieniami, a ona odbiła to flami dzwiękowymi, uderzełam ją wielką skałą i upadła, jednak odrazu się podniosła i starała się we mnie trafić. Używając magii wody przygwozidziłam ją do ziemii i zamroziłam wodę. Ona się tylko uśmiechnęła po czym rowaliła lód, i zrobiła w okół siebie barierę która mnie odpechnęła i uderzyłam mocno o sciane. Wywołałam tornado obolała, a ona w nie wpadła po czym je rozcięła. Nie miałam już siły, więc musiałam wejść w stan awatara. Zatrzymałam czas, albo mi się tak wydawało. Usłyszałam tupanie szpilek oraz oklaski. Weszła do sali mówiąc

- Jaki tu syf! Ah Aurelio tu jestes.. dopiero teraz weszłaś w stan awatara? Widze ze jestes zdziwona jestes mocami Vanyi-

- Przeciez teraz moge ją pokonac pstryknięciem palca, tak samo jak ciebie więc lepiej żebyś miała dobry powód zjawiania się tu-

- Wiem że możesz mnie zabić, ale i tak mnie zastąpią. Jednak przychodzę z ostateczną propozycją za nim stanie się istna masakra. Przygotowywuje się do przeniesienia się tu kolejne 2000 wyszkolonych agentów. Możesz zostać tu z nimi i zginąć, albo ponownie zaczniesz z nami pracować. Jednak jesli wybierzesz pierwszą opcje, i sprobujesz zabic naszych agentów dołożymy wszelkich starań, aby twoja rodzina z Filipin już nigdy nie wróciła-

- Ty suko, mam wybierac koniec świata, albo moja rodzina? Jesteś pojebana i to bardziej niz ja!-

- Naszczęscie czas nie leci, ale ze chwile może zacząć.. tik tak blood tik tak...- powiedziała i przeniosła się teczką czym samym wznowiła bieg czasu ale ja go zatrzymałam. Wiedziałam, że napewno na Filipinach są agenci którzy tylko czekają, aż się zjawię i ich zabiją. Albo koniec świata, albo rodzina. Byłam rozdarta podeszłam za Vanyie wznowiłam czas i powiedziałam szybko

- Słyszałam plotkę że spisz- i zasnęła. Telekinezą przeniosłam wszystkich agentów i zrobiłam coś w rodzaju klatki z ziemii. Upadłam na ziemię i się skulilam. Wszyscy wiwatowali dopóki nie dostrzegli mnie.

- Aurelia? Co się stało? - zapytał Five

- Stracę rodzinę - powiedziałam i ukryłam twarz w dłoniach

- Ale że nas? - zapytał Diego

- Moją biologiczną rodzine! -

- Ale apokalipse wlasnie zakonczylas! - powiedziala Allison

- W tym problem, kierowniczka przyszla tu, zatrzymała czas i powiedziala mi ze jesli ją zakonczę, to dopilnuje aby nie wrócili z Filipin, na których zapewne są najbardziej wyszkoleni agenci. Nawet nie wiem gdzie są, a oni pewnie ich caly czas sledzą. - przerwałam i wzięłam głęboki oddech -
Jeśli chodzi o wybór musze postąpic tak jak powinnam. Wybieram świat - i wszyscy chcieli mnie przytulic ale krzyknęłam - Gwiazdki! - a oni odsunęli sie jak poparzeni

- Jak kolwiek postąpisz, jesteśmy z tobą- powiedział Klaus. Vanya się obudziła i machnęła smyczkiem.


1000 słów.
Powaznie sie zastanawiam czy ciągnąc dalej tą ksiazkę czy w następnym rozdziale ją zakonczyć i zaczac juz 2 o Aidanie. Idkkk ale tak mi sie spodobalo pisanie tej ksiazki ze zapewne bedzie jeszcze kolejna z Five. Mozecie napsiac w komentarzach co sadzicie, pozdrawiam cieplutko buziaki💗.

𝑶𝒃𝒊𝒆𝒄𝒖𝒋𝒆..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz