Rozdział 13

522 23 16
                                    

- Nie możliwe, jak szybko się domyśliliscie - powiedziała sarkastycznie białowłosa.

- Twoja córeczka, nie jest najlepszym agentem, a juz tym bardziej wojownikiem - parsknął Pięć

- A propo zejdz jej z gardła, bo przyciskasz krtań mojej jedynej córce - powiedziała ostro kierowniczka, na co 5 zdjął stopę z Laily.

- Chwila, a co z twoimi rodzicami?- zapytałam czarnowłosej, a ta mnie zignorowała i wstała z ziemii.

- Czego od nas chcesz? - spytał 5, a kobieta w szpilkach do niego podeszła i zaczęła się bawic jego włosami, przez co ja przygryzłam wargę. On widocznie to zauważył i się uśmiechnął do siebie.

- Od kiedy działacie razem, myślałam ze chcecie sie nawzajem zabić - zapytała kierowniczka, na co on poprawił krawat i powtórzył pytanie.

- Czego od nas chcesz? - spytał, a mi było przykro, że nie powiedział jej nic na nasz temat.
Gadzina spojrzała na mulatkę i powiedziała.

- Kochanie wyjdz i zaczekaj na zewnątrz -

- Tak, bo dorośli muszą porozmawiać - uśmiechnął sie 5 sarkastycznie, jednak kierowniczka nie skończyła.

- Bloodbow, ty też wyjdz mam sprawe do 5 - a ja spojrzałam zranionym wzrokiem na Pięć, lecz on nawet nie spojrzał na mnie. Byłam zazdrosna i wkurzona więc kiedy wyszłam, walnęłam mocno w ziemie powodując upadek Laily. Pomogłam jej wstać po czym ją przeprosiłam,a ona spojrzała na mnie zszkowanym wzrokiem.

- Zdziwło cie coś? - zapytałam

-Jak to zrobiłaś -

- Ale co? To ze upadłas? Ty niewiesz..? Hmm skoro kierowniczka ci nie powiedziała to ja ci powiem. Jestem avatarem panuje nad 4 żywiołami. - powiedziałam i wzruszłam ramionami, a ona spojrzała na mnie z podziwem. Ciekawe czemu wiedźma jej nie powiedziała. Kiedy rozmyślałam wyszedł 5 z kierowniczką, po czym bez słowa teleportował nas do Eliota.

- Emm, ekhem.. Dzień dobry pani Olga Foroga? - zapytał Luther po czym szepnął - to ona jakas staruszka - Diego mruknął pod nosem „mamy ją" a five odkrył ciało naszego przyjaciela pokiereszowane nożami. Diego wyrwał telefon Lutherowi, podczas gdy ja i 5 spojrzelismy na napis na dywanie „ OGA FOR OGA"

- Wiemy co zrobiłas podła żmijo. Zabiłaś jednego z naszych. Znajdziemy cie i zabijemy ( moj gang was dojedzie). - powiedział i chciał cos jeszcze dodać ale wtedy wtrącił sie Pięć.

- Kretyni oga for oga to po szwedzku znaczy oko za oko - i strzelił facepalma

- to znaczy, że szwedzi go zabili - powiedziałam siadając na stole.

- Przepraszam bardzo Panią, życzę miłego dnia- zakonczył numer 2.

- Ale z was geniusze - stwierdził sarkastycznie Zielonooki po czym zdjął marynarkę i krawat z siebie, a ja oblizałam oscentacyjnie zęby co
ponownie zobaczył.

- ale czego oni chcieli? - zapytał Dwa.

- zabiliscie jednego z nich, albo was wrobiono. Nie wiem to psychopaci. Zmiatajcie mam coś do załatwienia - Powiedział 5, na co Luther poszedł gdzies na górę, prawdopodobnie na strych, a Diego oznajmił, że idzie szukać winnych śmierci prezydenta. Zasmucona tym, że moje działania nic nie dały zeszłam ze stołu, pozstawiając five gapiącego się na ciało idąc do kuchnii po jedzenie. Kiedy czekałam aż moja woda na zupkę chinską się ugotuje, usiadłam na blacie i zamknęłam oczy. Od dłuższej chwili Five mnie ignoruje, a takze moje według niego „seksowne" działania.
Było mi bardzo przykro, ponieważ nigdy taka nie byłam, zmieniłam się dla niego i starałam się zwrócić jego uwagę. Poleciała mi łza, a może kilka które rozmyły mi tusz do rzęs. Usłyszałam, że woda się już zagotowała więc do makaronu i przypraw wlałam wrzątek siedząc dalej na ladzie. Po zjedzeniu zupy, zeszłam aby umyć po sobie naczynia. Poszłam do salonu w którym, Five już nie było i położyłam się na kanapie.
Żałowałam, że nie wzięłam słuchawek przez co bardzo mi się nudziło. Bez 5 nie miałam co robić bo to on zajmował się, planowaniem i wiedział co i jak, więc postanowiłm, że pójdę na spacer. Kiedy szłam sobię drogą, zobaczyłam automat z batonami i podeszłam do niego ( nie dam wam scenki z 5 rozwalającym automat goncie sie hihi) kupiłam batonik, a kiedy się obróciłam zobaczyłam chłopaka, w moim wieku, a bardziej mojego ciała.

-Hej, coś ci wypadło - powiedział blondyn - jestem Max - i podał mi rękę którą uscisnęłam, a następnie odebrałam swój łakoć.

- Cześć, Aurelia - i uśmiechnęłam się

- mieszkasz gdzieś w okolicy? - zapytał

- Nie, jestem przejazdem-

- Jak chcesz mogę cię oprowadzić po parku - powiedział po czym wskazał na romantyczny,
piękny i nie zaduży park.

- Jasne i tak nie mam nic lepszego do roboty- zaśmiałam się i poszliśmy w stronę parku.

- masz jakies hobby ? - spytał

- Lubie strzelac z łuku i walczyć, a ty? -

- O wow ale super! Ja też lubie strzelać, ale marnie mi to wychodzi -

- Mogę ci pomóc, tylko jeśli masz swój łuk bo ja tu swojego nie mam -

- mieszkam w okolicy, może pójdziemy po niego? -

- No dobrze - odpowiedziałam i poszlismy w strone jego oraz mojego domu. Stanął przed domem Eliota i spojrzał mi w oczy, po czym odgarnął włosy za ucho, a ja czułam się jakby ktoś nas obserwował.

- tu mieszkam - spojrzał na budynek obok domu Eliego. Kiedy wszedł niemal odrazu wrócił z łukiem i strzałami. Byłam zachwycona wykonaniem! Poszliśmy w stronę parku, gdzie się już sciemniało. Stanęliśmy na przeciwko drzewa i narysowałam tarcze na drzewie jakimś kamieniem. Kiedy celował bardzo się garbił i miał źle ułożone ręce, więc zaszłam go od tyłu i wyprostowałam plecy, a ręce podtrzymywałam prosto , przez co wyglądalismy jakbyśmy byli przytulającą sie parą. Strzelił i trafił dwie strzały w „X" a trzecią w „10".

- dziękuje, niezła jesteś - powiedział po czym spojrzał na mnie pięknym wzrokiem. Złapał mnie za rękę po czym poszliśmy nad małe jezioro. Usiadłam z jednego boku na ławce, a on z drugiego, przybliżył się troche do mnie i spojrzał na niebo.

- Masz jutro jakieś plany ? -

- zapewne tak, rodzina i te sprawy - powiedziałam a on pokiwał głową

- musimy się jeszcze spotkać - stwierdził. Zaczęlismy rozmawiac jeszcze chwile o życiu, ale potem zebralismy się do domów. Udałam, że go odprowadzam i ponownie stanęlismy przed domem Eliota. Wyjął mi liść z włosów po czym nie wiedział co zrobić, zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać więc szybko się z nim pożegnałam i udałam, że ide dalej. Kiedy wszedł do domu zawróciłam i weszłam do własnego. Upadłam na kanapę, po czym zobaczyłam 5 w samej koszuli i spodenkach w krwii. Spojrzałam na jego twarz. Włosy miał roztrzepane, a z jego policzków sciekała krew. Chciałam to zignorować tak jak on mnie, jednak ból w jego oczach był silniejszy odemnie.

- Pięc? Pięć co się stało -

- Jak kochać kogoś, kto kocha kogoś innego? - zapytał

- Ja.. pięć,ja nie.. - powiedziałam teraz ja przez łzy.
- Nie martw sie wszystko okej, jednak to boli. Kiedy osoba którą się kocha ponad wszystko kocha kogoś innego, sprawia nie wyobrażalny ból - powiedział, a ja miałam ochotę się skopać.

1073 słowa.
500 wyświetleń 63 głosy. Jestem poprostu taka radosna! Bardzo wam dziękuje za to że tu ze mną jestescie.    moją pierwszą fankę i komentatorkę pamiętam o tobie! Dziękuje że od początku we mnie wierzyłaś🥺
viqtoriaaas Moją przyjaciółke wiktorie za pomoc, oraz wysłuchiwanie moich wyżaleń na temat aidana i książki.

𝑶𝒃𝒊𝒆𝒄𝒖𝒋𝒆..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz