Kiedy chciał odejść przyciągnełam go za krawat, po czym namiętnie go pocałowałam.
- Kocham cię Five - splotłam nasze ręce razem - obiecuję - przeniósł nas do sypialni na łóżko, a ja pocierałam jego twarz kciukiem, i raz za czasu całowałam. Był spokojny, leżał powoli oddychając, a ja chciałam tylko żeby czuł się bezpiecznie. Chwile później wstał i poszedł się umyć po czym wrócił w krótkich spodenkach i podkoszulku. Zrobiłam to samo i wrócilam w jego koszuli ( czystej no juz sie nie bojcie) bo była na mnie za duża. Położyłam się obok niego po czym mnie objął, a ja schowałam twarz w jego ramieniu. Pocałował mnie tak jak pragnęłam. Tęskniłam za tym. Dzięki temu objęłam go i usnęłam.
Kiedy rano wstałam, 5 bawił się już moimi włosami, a ja się do niego uśmiechnęłam i rozciągnełam się. Przypomniałam sobie, wczoraj jaki był zakrwawiony więc odrazu wypaliłam:
- Czemu wczoraj wróciłeś, cały we krwi? - zapytałam
- Kierowniczka dała mi teczkę, za zamordowanie 12. Jednak był haczyk, bo teczka miała nas za 1,5 godziny przenieśc do 2019, a ja znalazłem tylko Luthera, Klausa, Vanye i Allison. Po tobie ani Diego nie bylo śladuwięc zacząłem cię szukać i zobaczyłęm cię z jakimś chłopakiem w parku jak go przytulałaś, a potem jak cię głaskał i wyciągnął ci z włosów liścia. Kiedy zamierzał cię pocałować odeszłem - powiedział five po czym na mnie spojrzał.
- Nie miałeś prawa pomyślec, że zaszło tam coś między nami, kiedy go „przytulałam" poprawiałam jego postawę przy strzelaniu, a potem kiedy chciał mnie pocałwoać odeszłam. Kocham tylko ciebie. - zdenerwowałam sie ze smutku i skuliłam się przez co Five przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Wyglądaliscie jak prawdziwie zakochani w sobie, a jako iż kocham cię najbardziej na świecie nie chcę ci stać na drodze do miłości. -
Położyłam jego dłoń na mojej piersi i powiedziałam.- Rozwal je. Rozwal je na kawałki patrząc mi w oczy. - powiedziałam i poleciała mi łza. Czekałam na reakcje, otworzyłam oczy, a on patrzył się na swoją dłoń którą przyłożył mi do serca.
- Nigdy, przenigdy. - Jedyne co wtedy czułam to zaufanie i bezpieczenstwo. Rzuciłam mu sie na ramiona. Uświadomiłam sobie jak Five jest dla mnie ważny.
( przepraszam jesli jest smutno albo cos napisane, ale mam sad mooda🥺 przepraszam bardzo)
Chciałam bardzo bliskosci. Za dużo emocjii jak na jeden dzien i prawie straciłam najważniejszą osobe w moim życiu. Przytulałam go bardzo mocno.
- Dziękuję, że jesteś - wydusiłam, a on spojrzał na moją twarz i głęboko mnie pocałował.
- Już nigdy, przenigdy cię nie zostawie i nigdy nie dam Ci odejść. Kocham cie bardziej niż do nieskończoności. Chce być dla ciebię kimś więcej. - powiedział,a ja złapałam go za kark i usiadłam mu na kolanach po czym pocałowałam. On był jedyny. To go kochałam.
- Jesteś kimś więcej - spojrzałam na niego - na zawsze - wtedy zatrzymał się czas. Pocałowaliśmy się i nic wokół nas nie było ważne. Wszystko straciło wartość, nawet czas.
To była miłość bez czasu. Nie zestarzejemy się. Mamy nieograniczoną ilość czasu. To tak wygląda miłość. Przez ten cały czas chciałam go zabić, a teraz go kocham. Czy to możliwe? Nie wiem, widocznie chyba tak. Miłość to coś więcej, a ja 53 letnia kobieta zwracam się do was, żebyscie wzięli to do siebie, bo może być tak, że nikt inny wam tego nie powie. Uważajcie kiedy mówicie kocham, ponieważ może się zdarzyć, że będziecie żałować. ( k.m ;)
zaluje)- Wiem jak uratować świat - powiedziałam, ale już za późno bo Luther przyszedł mówiąc, że Vanya już rozwala jakiś budynek. Five nas tam teleportował, a tam na nas czekała wielka wichura. Ukryliśmy się za jakims stołem koło Diega, Allison i Klausa.
- Co jest?! Nie umieliscie na chwile upilnowac nawet Vanyi? - wrzeszczał Five żeby było co kolwiek słychać.
- Daj spokój i tak już nie uratujemy świata jesteśmy martwi! - odkrzyknął Diego, a ja spojrzałam pewnym wzrokiem na nich.
- Znam pewien sposób - powiedziałam i spojrzałam na Klausa
- Nie pozwalam - wykrzyczał Klaus
- Przykro mi - powiedziałam - Pięć, nie ważne co tam się stanie kocham cię - pocałowałam go i zanim jak kolwiek zareagował weszłam w stan awatara, a następnie do świata zmarłych.
- Witaj Ben - powiedziałam ponieważ zobaczyłam wysokiego czarnowłosego chłopaka.
- To nie jest dobry pomysł - a ja tylko kiwnęłam głową i poszliśmy w stronę Vanyi. Weszliśmy do jej ciała, po czym znaleźliśmy się w pustej i cichej akademi. Cała była niebieska a dodatkowo były tam schody. Zeszliśmy po nich i zobazyliśmy Vanye siedzącą koło ściany.- Ben? Aurelia? Co wy tu robicie ?! -
- Chcemy ci pomóc - powiedział Ben
- Możecie zginąć! Nie narażajcie się dla mnie - rozpłakała się Vanya
- Ciii, spokojnie nic nam nie będzie - objęłam numer siedem, a ona położyła głowę na moim ramieniu.
- Vanya to co się tam dzieje to nie twoja wina -
- Oczywiscię, że moja! Bo oczywiście nie umiem opanować swojej mocy, tata miał racje co do mnie! - krzyknęła Vanya
- Wcale nie, możesz to powstrzymac - powiedział 6
- Ja? Mogę? - zapytała, a Ben na mnie na mnie spojrzał.
- możesz, choć pomożemy Ci - powiedziałam
- Aurelia? Twoja ręka.. znika..- powiedział Ben
- to nic, nie przejmujcie się tym -
- To znowu ja! Mowiłam wam że mozecie zginąc jestem okrpona! - znowu wydarła się Vanya
- ja już nie żyje .. - zaśmiał się smutno Six, po czym przytulił Vanye, a ja powoli znikałam.
- Seven, chciałabym żebyś przekazała Five'owi, że kocham go 3000, a ty Ben, powiedz Four, że zobaczymy się jeszcze.- wcale nie bałam się smierci, a utraty tego kogo kocham. Rozpłakałam się, ale wtedy 6 chwycił mnie za ręce.
- Sama im to powiesz -
- Ben? Nie ! Co ty robisz! Przestań zaraz znikniesz! -
- przekażcie coś Klausowi - obie pokiwałyśmy głowami, a kiedy już powiedział przytulisłysmy go obie. Zniknął. Nie było go. Vanya spojrzała
na mnie .- To moja wina -
- Wcale nie, Ben uratował ciebie i wszystkich. Teraz nie zmarnujmy jego uczynku i skończmy to- powiedziałam po czym chwyciłam Siedem za rękę i poszłyśmy do wyjścia. Błysnęło mi przed oczami i obudziłam się w swoim ciele.
Po wichurze ani śladu, a wszyscy patrzyli na mnie ze strachem. Moje oczy były białe. Wyszłam z stanu po czym, rzuciłam się w bieg po Vanye. Leżała bezwładnie więc ją podniosłam i zaprowadziłam ją do wszystkich.- Uratowałaś nas.. - powiedziała Allison, a reszta pokiwała głowami z uznaniem. Z moich policzków poleciały łzy.
- Ben zniknął -
1014 słów
Czy mogę powiedzieć coś więcej niż dziękuje? Ja.. ja jestem w szoku. Moze dla was to mało 600 wyswietlen ale ja .. jestem poprostu taka szczesliwa ze mogłabyn sie rozpłakac. DZIĘKUJE BARDZO🥺🥺✨ dziękuje też jednej fance która napisała mi że kocha moją ksiązke. Takie komentarze motywują mnie do pisania dalszych rozdziałow i bardzo dziekuje tej dziewczynie. Nie bede wiecej sie rozpisywac bo i tak nikt tego nie czyta. Dziękuje💖

CZYTASZ
𝑶𝒃𝒊𝒆𝒄𝒖𝒋𝒆..
Teen FictionObiecuję - powiedzieli w tym samym momencie obserwując gwiazdy trzymając się za ręce.