Rozdział 15

484 21 16
                                    

- O i niech zgadne zniknął jak bohater?- wywrócił oczami Klaus.

- Zginął ratując mnie - powiedziałam

- Kazał ci cos przekazać - powiedziała Vanya, po czym mu powiedziała. Klaus zaczął się śmiać i powiedział.

- Wiedziałem, że to zrobi -

- Dobra wszystko jasne, ale Klaus ty mówiłeś, że duchy nie podróżują w czasie - warknął delikatnie Luther.

- A jednak! - zaśmiał się Cztery.

- Apokalipsa zatrzymana,ale nadal nie mamy walizki - powiedziała Allison.

- Teczki! Czy tak trudno zapamiętać tą prostą nazwe - warknął Five.

- Nie ważne czy teczka czy walizka, nie mamy tego ani tego - wzruszyła ramionami.

- A co z Lailą i kierowniczką - zapytał Diego

- Nie wiem właściwie.. - odpowiedział Pięc i wtedy zadzwonił telefon, który odebrała Vanya.

- Halo? -

- Sissy? ( poprawcie mnie ) Sissy co sie dzieje?! Jak to? Zaraz tam będę - po czym odłożyła słuchawkę, a wszyscy nawet nie wiedząc o co chodzi ruszyli za nią.

- Co sie dzieje?! - Krzynęła Allison

- Dzieciak ma moje moce! - odpowiedziała Vanya wyprzedzając jakieś auto.

- Siedem coś ty narobiła! - warknął Five, a Luther i Diego wymienili spojrzenia.

- On mógł umrzeć, ale jedziemy tam i mu odbiore te moce! - powiedziała i byliśmy już na miejscu. Wszyscy wysiedli z auta i zobaczylismy  Sissy celującą w Vanye.

- To moji bracia i siostry! - powiedziała Vanya

- Czy ty przez cały czas mnie okłamywałaś? -

- Nie! Naprawde nie wiedziałam kim jestem ale teraz już wiem i chce pomóc Harlanowi ( poprawcieee ) - odpowiedziała po czym podeszłam do niej i kiwnęłam głową do Sissy.
Przepusicła nas po czym poszlismy do stajni(?)

- Wejdź do niego! - krzyknęła blondynka a Vanya użyła mocy i próbowała go sciągnąć.

- Ee kochani, chyba koleżanki doszły - powiedział wyglądając za drzwi Klaus.

- Kto to? - zapytał Luther

- dziewczyna Diego i kierowniczka - powiedział Five

- Moja ex ale tak. - tłumaczył sie 2.

- Zostancie tu i pilnujcie Vanyi, a ja zobacze o co im chodzi. -

- Ide z tobą - oznajmił Diego po czym poszli, a ja wyszłam koło budynku, aby obserwować tych czworo. Chwile widocznie miło pogawędzili i wtedy w stajnii sie uspokoiło. Kiedy chciałam tam wejść zaczęło się zjawiać setki,tysiące, miliony typiarzy z komisji. Oho. Już wiedziałam co się stanie. Próbowałam wejśc w stan avatara, ale nie mogłam. Co do cholery.. rozległy się strzały.

- FIVE, DIEGO?! NIE! - krzyknęłam po czym zaczęłam biec w ich stronę, a oni w moją.

- Aurelia uciekaj! - krzyknęli nawzajem. Dwa szepnął coś do zielonookiego po czym zatrzymał tysiące pocisków i pokierował je w inny kierunek. Chwila w której byliśmy martwi już nadeszła. Myslałam ze jeszcze pare dni sobie pożyje, a jednak. W tym samym momencie z domu wyleciała Vanyia. Zebrała jak najwięcej energii mogła i zabiła wszystkich oprócz dwóch kobiet. Chciałabym niewiedziec kto to. Pobiegłam do domu po czym kierowniczka uśmiechnęła się do mnie, a Laila uniosła się tak jak Vanyia.

𝑶𝒃𝒊𝒆𝒄𝒖𝒋𝒆..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz